Beats Solo3 – recenzja okiem gadżeciarza
Kiedyś przeczytałem, że każdą recenzję powinno się rozpoczynać od przedstawienia recenzenta. Ma to sens. Więc ja nie znam się na słuchawkach. O tym, jak brzmią, mogę powiedzieć mniej więcej tyle, co facet poproszony o określenie koloru – fajny, niefajny. Nie mam pojęcia, do jakiego rodzaju muzyki Solo3 sprawdzą się wyśmienicie ani czy scena jest dobrze słyszalna. O czym możemy pogadać, to ich gadżeciarska strona. To, na czym się znam.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2016
Słuchawki kupowałem właśnie przez ciekawość. I dlatego, że Apple usuwając port mini Jack, niejako zmusza nas do używania słuchawek bezprzewodowych. Ale głównie chodziło tu o ciekawość. Apple (tak, bo Beats to własność Apple, gdybyście zapomnieli) mówi o Solo3 w samych superlatywach i na papierze wyglądają na idealne słuchawki bezprzewodowe. Świetny zasięg, długi czas pracy na baterii i prosty sposób na parowanie. Co mogło pójść nie tak?
Apple W1
Najważniejszym dla mnie elementem nowych słuchawek Beats jest chip Apple W1. Prawdopodobnie to taka nakładka na Bluetooth. Apple nie mówi dokładnie, jak działa chip, ale obiecuje, że wpływa on na trzy rzeczy: parowanie, przełączanie się między urządzeniami i zużycie energii. Paradoksalnie są to trzy rzeczy, które od słuchawek na Bluetooth mnie zawsze trzymały z daleka.
Mam w swoim arsenale Samsung Level Over. Olbrzymie słuchawki bezprzewodowe, które zabieram ze sobą tylko do samolotu – uwielbiam w nich tryb aktywnego wyciszania. Tylko przed każdym podłączeniem ich do czegokolwiek, piję szota na uspokojenie. Nigdy nie wiesz, do którego urządzenia podepną się jako pierwsze. iPhone? iPad? Zagadka. Potem przełączanie się między sprzętami. Wyłącz Bluetooth na jednym urządzeniu, przytrzymaj jakiś guzik na słuchawkach, włącz Bluetooth na drugim. Nie daj Boże, chcesz sparować coś nowego. Dramat. Trzecia sprawa – zawsze są rozładowane, bo zapominam je wyłączyć. Gdyby nie ANC, już dawno bym je pożegnał. Stąd moja fascynacja Apple W1 i stąd moja szczera nienawiść do słuchawek na Bluetooth.
Parowanie
To jest jakaś magia. Kładziesz włączone słuchawki obok telefonu i po chwili pojawia się na nim okienko z napisem „Połącz”. Tam też znajdziesz obrazek pokazujący dany model (żeby wiedzieć, z czym się łączysz) i nazwa. Click. Boom. Amazing. Gdy tylko sparujesz słuchawki z iPhone’em, pojawiają się one jako źródło dźwięku na wszystkich urządzeniach podpiętych pod Twoje iCloud. W moim przypadku był to iPad i MacBook. Powiem tylko, że za pierwszym razem coś nie zadziałało i nie widziałem ich na tablecie, ale druga próba załatwiła sprawę, jak należy. Odłączałem je i podłączałem jeszcze kilkukrotnie, za każdym razem proces przebiegał bez żadnych problemów.
Trzy rzeczy, o których warto pamiętać. Jeden, proces parowania działa tylko na iPhone’ach z iOS 10. Nie musi to być 7, byle było najnowsze oprogramowanie. Nie, nie zadziała z iPadem. Dwa, w głębi duszy to są zwykłe słuchawki na Bluetooth i można je parować jak zwykłe słuchawki Bluetooth. Trzy… Zapomniałem.
Przełączanie
Słuchawki z Apple W1 zachowują się jak urządzenia AirPlay. Na iOS pojawiają się w Centrum Sterowania, na macOS – w panelu ukrytym pod ikoną głośności na menu barze. Przełączanie działa dokładnie tak samo. Powiedzmy, że słuchasz muzyki z iPhone’a, ale chcesz obejrzeć wideo na iPadzie z dźwiękiem na słuchawkach. Wystarczy wysunąć Centrum Sterowania, kliknąć Beats Solo3, odczekać chwilę, a Apple W1 automatycznie rozłączy iPhone’a i podłączy iPada. Tak, mogłoby to działać szybciej, ale jest to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie na rynku. Kiedy działa.
To jest spory problem z tą funkcją. Czasem słuchawki po prostu nie są widoczne wśród dostępnych opcji. Często zdarzało się, że chciałem się przełączyć z Maca na iPhone’a, a telefon po prostu nie pokazywał ich w menu. Bywało, że mimo kliknięcia, nic się nie działo. Jeśli Apple naprawdę chce używać W1 jako broni w walce z mini Jackiem, to niestety musi to działać bezbłędnie. Co prawda zdarzały się rzadko, ale sytuacje, w których muszę zastanawiać się, co zrobić, żeby telefon widział słuchawki, są niedopuszczalne. Nie, gdy walczymy ze złączem, które – cóż – zawsze działa.
Beats
Zakładam, że powyższe doświadczenia będą jednolite przy każdych słuchawkach z Apple W1. Wszystko, co dotychczas opisywałem, działa tylko dzięki temu chipowi. Dla przypomnienia znajdzie się on także w AirPodsach, BeatsX oraz PowerBeats3.
Zasięg i czas pracy na baterii
Jak już wspominałem, według Apple ich chip odpowiada za wydłużenie czasu pracy na baterii, co z kolei przekłada się na 40 godzin ciągłego grania. To dosyć sporo i naturalnie sprawdzenie tego byłoby problematyczne, ale u mnie Solo3 ładuję co jakieś 10 dni. Średnio dziennie używam ich przez 2–3 godziny i – tutaj bardzo ważna rzecz – nigdy ich nie wyłączam. Zwyczajnie zawsze zapominam to zrobić. Po pewnym czasie bezczynności zrobią to za mnie, ale są dni, że czekają na mnie w trybie czuwania przez cały dzień pracowy (8 godzin), bo co chwilę przychodzi jakieś powiadomienie, które je wybudza. Powiem tak. Wychodząc rano z Solo3 naładowanymi na 10%, jestem przekonany, że nie padną w trakcie dnia. To istotne, bo do tego stanu baterii docieram po około pięciu minutach ładowania standardową ładowarką od iPhone’a. Żadnych zastrzeżeń.
Może jedno. Do ładowania tych Beatsów musimy użyć kabla microUSB. Apple chce, żebyśmy przy pomocy Lightning ładowali klawiaturę i myszkę do komputera, a także pilot do Apple TV. Dlaczego nie zastosowali tego złącza też tutaj? Nie wiem. Nadchodzące BeatsX i AirPodsy już mają „jedyny, słuszny port”.
Czas na pracy jest jeszcze bardziej zaskakujący, gdy weźmiemy pod uwagę ich zasięg. Otóż Solo3 potrafią odtwarzać muzykę z urządzenia oddalonego nawet o sto metrów. Sprawdziłem to w dosyć dziwny sposób. Raz przez przypadek zostawiłem telefon w samochodzie. Wyszedłem, nałożyłem słuchawki, nacisnąłem „graj” i poszedłem. Trochę minęło, nim zorientowałem się, że gubię zasięg. Niesamowite.
Żeby uzyskać taki zasięg, Apple zastosowało w słuchawkach Bluetooth klasy 1. To znacznie mocniejsza technologia niż klasa 2 (używana w większości urządzeń na rynku), a co za tym idzie – znacznie bardziej bateriożerna. Nie mam pojęcia, jakim cudem udało się uzyskać kombinację tak dobrego zasięgu i czasu pracy na baterii, ale chylę czoła. Świetna robota.
Jakość wykonania
Wspomniałem o przyciskach. Na lewej muszli znajdują się trzy: głośność w górę, graj/pauza, głośność w dół. Skróty „klawiszowe” są takie same jak na EarPodsach, więc o tym nie rozmawiajmy. Nie rozumiem tylko, dlaczego są to zwykłe klikalne przyciski. Moje Samsung Level Over obsługuję, smyrając po płytce dotykowej. Mój iPhone nie ma fizycznego przycisku Home. Dlaczego więc Beatsy Solo3 mają tak archaiczne rozwiązanie? Na domiar złego te przyciski są tragiczne. Tanio wykonane, głośne. Bardzo mało apple’owe. Cała reszta słuchawek jest wykonana bardzo dobrze. Nie jest to jakość, którą spotkacie w produktach premium, jak Bang&Olufsen, ale na pewno półka wyżej niż chociażby Sony. Ze względu na swoją specyfikę Solo3 uwierały mnie po godzinie ciągłego noszenia, ale to jest coś, co powinniście przetestować sami w sklepie. Każdy ma inną głowę, każdy ma inne uszy.
Słuchawki Bluetooth w praktyce
Przyznaję się bez bicia, że dzięki tym Beatsom wreszcie spróbowałem używać słuchawek Bluetooth na co dzień. Zgadzam się, że jest to rozwiązanie szalenie wygodne. Brak plątających się kabli i możliwość odejścia od telefonu to coś, czego zwykłe modele nie zaoferują. Chciałbym tutaj zakończyć, ale muszę przyczepić się do kilku rzeczy.
Po pierwsze połączenia. Zazwyczaj nie chce mi się wyciągać telefonu, więc przyjmuję rozmowy na słuchawkach. Przy używaniu takich bezprzewodowych zawsze zastanawiało mnie, przez co teraz poleci dźwięk – głośnik w telefonie czy może ustrojstwo na mojej głowie. Jestem prawie przekonany, że w iOS nie ma reguły. Raz odebrałem połączenie i przełączyłem je na głośnik, bo akurat nie chciałem używać słuchawek. Po zakończonej rozmowie momentalnie zadzwoniłem do drugiej osoby. Jakież było moje zaskoczenie, że dźwięk leci przez słuchawki. Pogadałem więc chwilę przez słuchawki, rozłączyłem się i wykonałem trzeci telefon. Tym razem dźwięk leciał przez głośnik.
Po drugie stabilność i prędkość. Chodząc po warszawskiej Arkadii (wiecznie zatłoczone centrum handlowe), słyszałem wyraźne luki w przesyłanym sygnale. Niektóre nuty znikały z piosenek, niektóre głoski znikały z podcastów. Nigdy nie miałem podobnej sytuacji na przewodowych słuchawkach. Tam też nigdy nie spotkałem się z opóźnieniami w dźwięku. Słuchając muzyki czy oglądając film, raczej tego nie zanotujemy, ale granie na wirtualnych instrumentach w GarageBand jest katorgą. Ba, nawet dźwięki klawiatury są irytująco niezsynchronizowane z pacnięciami w ekran.
Po trzecie Siri. Jak już wspominałem, słuchawek nie wyłączam ani nie rozłączam z telefonem. Gdy ich nie używam, po prostu przełączam wyjście dźwięku na głośnik w Centrum Sterowania. Niestety, nie przełącza to mikrofonu używanego w Siri. Efekt jest taki, że przestałem używać asystentki. Jest bezużyteczna w momencie, gdy nie mam założonych słuchawek.
Poza trzecią każda z tych sytuacji dręczy mnie bardzo sporadycznie. Przez większość czasu słuchawki Bluetooth są genialne. W używaniu ich jest coś bardzo futurystycznego. Magicznego.
iPhone bez mini Jacka. Hot or not?
Cały ten eksperyment sprowadzała się do odpowiedzenia na pytanie: czy Apple naprawiło słuchawki bezprzewodowe na tyle, bym wybaczył im usunięcie mini Jacka? Częściowo tak. Dzięki Solo3, a może nawet bardziej Apple W1, uwierzyłem w przyszłość, jaką są słuchawki bez kabli. Widzę, że to może działać. Tylko wymaga trochę dopracowania. Gdy przełączanie się między urządzeniami będzie działało bez szwanku, gdy opóźnienie przesyłanego dźwięku będzie nie do uchwycenia, gdy iOS będzie wiedział, kiedy mam na sobie słuchawki, a kiedy ich nie mam, wtedy tak, będę mógł powiedzieć, że nie potrzebuję kabli.
Komentarze: 5
Mam prośbę. Czy istnieje możliwość abyś sprawdził jak te słuchawki radzą sobie nie tylko z iUrządzeniami, ale również z PCtami, a w szczególności w grach jak Counter Strike? Szukam fajnych i uniwersalnych słuchawek, które będą bezprzewodowe i na których mogę grać i słuchać muzyki jednocześnie. Nie jestem audiofilem ani hardkorowym graczem aby iść w super jakość :)
Mam nadzieję, że Apple zacznie sprzedawać patent na W1 Sennheiserowi lub innemu renomowanemu producentowi słuchawek.
No i kolejna już recenzja słuchawek, które przestaję czytać po wstępie. Ostatnio jest jakaś plaga “recenzentów”, którzy wysilają się na napisanie testu słuchawek słowami “audiofilem co prawda nie jestem”, “może nie znam się na dźwięku ani słuchawkach, w ogóle, ale…”, albo “znam się na dźwięku jak facet na kolorach, czyli fajne albo niefajne”.
No właśnie… te przesunięcia dźwięku na przykładzie Garage Band i tapnięć klawiatury. To jest fatalna wada w technologii bluetooth. Ja raz próbowałem oglądać film z audio na głośniku JBL i po kilku minutach niestety wróciłem do głośników laptopa. Bardzo wyraźne opóźnienie uderzeń/synchronizacji mowy i efektów dźwiękowych jest nie do zaakceptowania. Z tego co widzę, problem nie jest rozwiązany.
A Apple dźwięk traktuje chyba wyłącznie jako funkcję muzyki
Czy da się te cholerne słuchawki podłączyć do tv?