Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Jak fotografowałem finał WOŚP

Jak fotografowałem finał WOŚP

7
Dodane: 7 lat temu

Spośród wszystkich dziedzin współczesnej fotografii cyfrowej, dokumentowanie pokazów sztucznych ogni mogę z całą pewnością uznać za tę najtrudniejszą. Dlaczego? Ano dlatego, że wymaga ona ogromnego nakładu pracy, planowania, wiedzy i… szczęścia. Tak było także podczas wczorajszego „Światełka do Nieba” w Warszawie, czyli tradycyjnego finału WOŚP, o którym opowiem w tym wpisie.

Po pierwsze: lokalizacja. Teoretycznie udane ujęcia fajerwerków możemy zrobić z poziomu ulicy, jednak za sprawą przechodniów, słupów, drzew i lamp, efekt często będzie daleki od ideału. Właśnie dlatego warto postarać się o dostęp do wyżej położonego miejsca, w oddali od świateł i innych przeszkód. Fotografowanie z dachu, balkonu lub szczytu wieżowca tworzy ciekawą plastykę obrazu, gdyż pozwala na wykorzystanie innych budynków jako efektownego tła (szczególnie w wielkich miastach). Zdjęcia ilustrujące ten artykuł zrobiłem z 21. piętra bloku w centrum Warszawy.

Po drugie: sprzęt. Nie będę ukrywał, że nie byłoby efektownych ujęć fajerwerków bez zaawansowanego sprzętu. Absolutnym minimum jest tutaj lustrzanka (lub inny aparat z dużą matrycą), stosunkowo szeroki obiektyw oraz solidny statyw. Podczas wczorajszego pokazu ustawiłem w oknie nie jeden, a dwa aparaty – dzięki temu mogłem uzyskać więcej ujęć wykonanych z różnym kadrowaniem. Jeżeli chodzi o parametry, kluczem jest tutaj ciągła kontrola i zmiana nastaw aparatu; każdy pokaz inaczej rozświetla niebo i otoczenie, a różne rodzaje materiałów pirotechnicznych wyglądają mniej lub bardziej efektownie zależnie od zastosowanych ustawień. Niemniej zazwyczaj wykorzystamy do tego niskie czułości ISO (100-200), średnio przymkniętą przysłonę (5,6-10) oraz czasy naświetlania rzędu 2-10 sekund. Przed pierwszymi wystrzałami warto ustawić ostrość na interesujący nas punkt (np. centralnie położony budynek) i wyłączyć autofokus – tak, by podczas pokazu aparat nie próbował ostrzyć przy każdym ujęciu.

Po trzecie: czas. Pokazy sztucznych ogni trwają zaledwie kilka minut, dlatego ważne jest, by wykorzystać ten czas do maksimum. Co bardzo istotne, już pierwsze serie wybuchów powodują duże zadymienie nieba, co w praktyce jeszcze bardziej skraca możliwość działania. Podczas „Światełka do Nieba”, po około minucie nie było już widać Pałacu Kultury, a ja mogłem zacząć pakować sprzęt do torby. Warto wspomnieć tutaj także o czasie reakcji – tak jak w przypadku każdego doniosłego wydarzenia, które fotografujemy, ważne jest, by gotowe, obrobione zdjęcia, jak najszybciej trafiły do internetu. Pokaz WOŚP zakończył się o 20:05, a ja o 20:15 opublikowałem moje pierwsze fotografie, które błyskawicznie rozeszły się po internecie, generując kilkaset tysięcy wyświetleń.

Na koniec: szczęście. Nawet najlepsze przygotowanie do sesji może zakończyć się klapą przez jeden z kilku losowych czynników, na które nie mamy wpływu. Najważniejszym z nich jest pogoda. Fotografując sztuczne ognie, musimy liczyć na czyste niebo, brak mgły, smogu i opadów. Tak właśnie było podczas tegorocznego finału WOŚP; kilka godzin wcześniej efekt zniweczyłby sypiący śnieg, a później – duże zamglenie. Stojąc w oknie klatki schodowej, musiałem uważać także na oglądających pokaz mieszkańców budynku – nawet lekkie trącenie statywu kompletnie zepsułoby zdjęcie wykonywane z długim czasem naświetlania.

Nie macie pojęcia, jak bardzo stresującym wydarzeniem było dla mnie fotografowanie “Światełka do Nieba”. Tak jak napisałem wyżej, dokumentowanie pokazów sztucznych ogni jest bardzo wymagającą dziedziną fotografii, a na końcowy efekt wpływa wiele czynników, nad którymi nie zawsze mamy kontrolę. Źródłem stresu była świadomość, że mimo dobrego przygotowania i długiego planowania, efekt może nie być zadowalający. Właśnie dlatego cieszę się, że wczorajsza fotomisja zakończyła się powodzeniem – mam nadzieję, że porady zawarte w tym artykule przydadzą się Wam przy najbliższej okazji.

Tomasz Szykulski

Fotografia, technologie i dalekie podróże. Więcej na mojej stronie - szykulski.com.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 7