Nutella, post-prawda i współczesne media
Słyszeliście, że Nutellę wycofują ze sklepów z powodu zawierania substancji rakowych? Oczywiście nie w Polsce, tylko we Włoszech. I nie tę kultową, uwielbianą przez większość Nutellę, a konkurencyjny produkt własny sieci włoskich marketów COOP. Witajcie w erze post-prawdy i dziennikarstwa wysokich lotów.
O zjawisku post-prawdy zapewne już słyszeliście, wreszcie zaczęło się o nim mówić, zaczęło się nawet nieco z nim walczyć. Z dużą dozą prawdopodobieństwa (ale wciąż jest to wyłącznie moja opinia, a nie twarde dane) zjawisko to miało wpływ na wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych, a także w Polsce. Post-prawda to nic innego, jak wiadomości niepotwierdzone, często wręcz zmyślone lub mocno przekręcone. W dodatku stają się one viralem i w zaskakującym tempie rozprzestrzeniają po sieci. Autorzy tych informacji często nie mają złych intencji; usłyszeli danego „newsa” i postanowili go sprzedać światu. W przypadku informacji politycznych i gospodarczych może to się odbić czkawką, ale zjawisko to jest obecne także w świecie technologii.
W 2017 roku wszyscy jesteśmy mediami, wszyscy przekazujemy informacje przez lajkowanie, udostępnianie, retweetowanie. Nie weryfikujemy ich, czasem nawet nie zaglądamy do środka newsów, nie patrzymy na źródło tej informacji. Kolejnym elementem tej układanki jestem ja i środowisko blogerów, dziennikarzy, czy media-workerów. Skoro wszyscy są dziennikarzami, to dziennikarze muszą się jeszcze bardziej śpieszyć, aby przekazać daną wiadomość. Ma być więcej, barwniej i lepiej się klikać. Ten biznes opiera się dziś o kliki, oglądalność. Jestem dinozaurem w ciele szczeniaka, dlatego zapewne wyginę. Nie umiem w snapchata, nie umiem w youtube’a, kupuje i tworzę prasę zarówno tę drukowaną, jak i cyfrową w postaci iMagazine. Co więcej, wciąż dla mnie więcej wart jest ten artykuł w magazynie, niż to co znajdę w sieci.
Dziś zamiast newsów, relacji czy testów otrzymujemy dziennikarstwo emocjonalne, bazujące na opiniach, na uczuciach, z tyłu głowy też siedzi kwestia sponsorów, partnerów biznesowych, włodarzy mediów. Niektórzy dwa razy zastanowią się, czy napisać dany tekst, czy lepiej odpuścić temat, ponieważ stracimy potencjalne finanse. Przestaje się liczyć czytelnik i własne sumienie, o czym pisałem parę miesięcy temu w felietonie do iMag Weekly. Nie zawsze mi to wychodzi, ale staram się pisząc news, recenzje, relacje być jak najbardziej obiektywny w swym subiektywizmie. Starać się najpierw dostarczyć fakty, a najwyżej później dodać opinie. Zależy to też od formuły treści, teraz dostajecie stricte marudzący felieton.
Jest jednak jego puenta. Zastanówmy się co czytamy, co udostępniamy, w co klikamy. Wierzę, że w czasach walki o kliki media starające się zachować pewne standardy się obronią. Nie będą rosły tak szybko, jak te nadążające za współczesnym użytkownikiem masowym, za trendami. Znajdą się jednak osoby, które będą chciały czytać pogłębione i rzetelne materiały, osoby, które będą chciały takowe pisać i takie, które staną się mecenasami takich treści.
Komentarze: 3
Z całym szacunkiem ale co to ma do sprzętów Apple?
A musi być? Wałkowane jest, już w sumie nie wiem od jakiego czasu, że iMagazine, to nie tylko pismo i strona o Apple. To technologia i lifestyle. Poza tym, tekst jest o mediach, a jakby nie patrzeć, iMagazine się do nich zalicza. 😉
Fajnie się czytało, zostawiam lajka ;)