Skullcandy Barricade – nie tylko dźwięk jest ważny
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać sprzęt, który ją nam uprzyjemni. Im mniej rzeczy w plecaku, tym lepiej, dlatego też dobrze, jeśli jedno urządzenie będzie pełniło kilka funkcji. Tak się składa, że Barricade dokładnie takim sprzętem jest.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2016
Kilka miesięcy temu wyruszyłem na weekend z Barricade Mini. Niewielki głośnik od Skullcandy dawał sobie świetnie radę dzięki wytrzymałej baterii i dużej (jak na jego gabaryty) głośności. Nie bez znaczenia była też odporność na wilgoć, która pozwalała mi przenosić go nawet w lekkim deszczu bez zabezpieczenia, bez obaw przy tym, że nagle przestanie działać. Teraz korzystam z jego większej wersji, nazwanej po prostu Barricade. Na pierwszy rzut oka zmieniło się niewiele – wzornictwo jest dokładnie takie samo, a materiały podobne. Osłona głośnika jest solidniejsza, zrobiono ją z metalu, a cała konstrukcja waży odrobinę więcej (ale wciąż niewiele). Mamy więc gruby, lekko chropowaty plastik z tyłu, obudowa jest natomiast pokryta bardzo gładką gumą, gumowe są też przyciski, mające bardzo wyraźny skok (wyjątkiem jest zlokalizowany na krawędzi włącznik, który przy dłuższym przytrzymaniu potrafi przestać kontaktować). Z boku wystaje nylonowy pasek do zaczepienia głośnika, w tej okolicy znajdują się też przykryte zaślepką porty do wszystkiego, od ładowania po podłączenie mini Jacka. Zabezpieczenie to, a także pozostałe elementy uszczelniające konstrukcję, pozwoliło uzyskać stopień ochrony IPX7 odpowiadający zanurzeniu urządzenia na chwilę w wodzie.
Wspominałem, że od urządzenia „wycieczkowego” oczekuję tego, by pełniło możliwie najwięcej funkcji, nawet kosztem jakości – minimalizowanie ilości sprzętu jest dla mnie ważniejsze. W przypadku Barricade udało się połączyć dwie rzeczy: głośnik oraz powerbank, a dodatkowo dano użytkownikowi dużą swobodę w zakresie podłączania źródła dźwięku. Oprócz Bluetooth mamy tu także wejście i wyjście mini Jack. Do Barricade można podpiąć przewodowo kolejny głośnik, a tym samym stworzyć szybko prosty system audio z kilkoma źródłami dźwięku. Barricade pełni tu funkcję nadrzędną, głośność, która jest na nim ustawiona, jest jednocześnie głośnością na wyjściu audio, dlatego też nie można wykorzystać go jako adaptera audio, wyciszając go kompletnie. Pomimo że mam iPhone’a 7, mogłem też odtwarzać muzykę przewodowo, przez złącze USB i kabel Lightning. Głośnik ma jeden port, który da się też wykorzystać do ładowania baterii podłączonego urządzenia. Powolnego, bo 2,5 W na wyjściu to połowę mniej niż standardowa ładowarka do iPhone’a, ale zawsze to coś. Jeśli ładujecie telefon w nocy, nie będzie robiło Wam to żadnej różnicy.
Barricade brzmi podobnie jak jego mniejsza wersja, choć wiele udało się poprawić. Większe wymiary idą w parze z większą mocą i wyższą głośnością, brzmienie nabrało też głębi, a niskie tony zostały odczuwalnie wzmocnione. Środek jest dobrze wyeksponowany, ale w bardziej skomplikowanych utworach brakuje mu detali, względem Mini poprawiła się natomiast góra – jest jej trochę więcej, choć nie dominuje nawet przy dużej głośności. Nie jest to sprzęt do słuchania muzyki poważnej, ale do popu czy elektroniki będzie jak znalazł. Przyjemnie słucha się też na nim radia i audiobooków. Producent deklaruje do ośmiu godzin pracy przy odtwarzaniu przez Bluetooth, u mnie czas ten był trochę krótszy, wynosił około siedmiu godzin. Słuchałem na dość dużej głośności, co mogło wpłynąć na wynik.
Głośnik Skullcandy nie wyróżnia się żadnym innowacyjnym rozwiązaniem. Gra głośno i wyraźnie, ładuje smartfona, a przy tym jest odporny na wodę. Wyjątkowe jest to, że wszystkie te cechy można przypisać do jednego urządzenia. Nie bez znaczenia jest też możliwość podpięcia kolejnego głośnika, choć w niektórych sytuacjach brakuje opcji wykorzystania Barricade tylko jako adaptera. Jako przenośne urządzenie sprawdza się świetnie, nie tylko dzięki temu, jak brzmi, ale przede wszystkim ze względu na to, że zwyczajnie nie trzeba się o niego przesadnie martwić.