Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu mDokumenty to jednak kpina

mDokumenty to jednak kpina

Paweł Okopień
paweloko
8
Dodane: 7 lat temu

Miałem nie krytykować mDokumentów zanim się nie pojawią. Byłem do tego pomysłu sceptycznie nastawiony, gdy ujrzałem projekt, ale wolałem go relacjonować. Wymiana tweetów z Ministerstwem Cyfryzacji sprawia, że projekt, a szczególnie jego pilotaż jest nie do obronienia.

Najpierw przygotowałem dla ITwiz obszerny materiał o działaniu mDokumentów, później poinformowałem was o starcie pilotażu już 11 maja. Dziś pora na krytykę, bo choć słuszna jest idea, to po raz kolejny ktoś robi projekt za publiczne pieniądze z metodologią Króla Juliana. Postać z filmu Madagaskar raczyła rzec – teraz prędko zanim dojdzie do nas, że to bez sensu.

Pilotaż obejmuje oficjalnie Ełk i Koszalin i prawdopodobnie Łódź. W Łodzi szczegóły są ponoć dopinane. Rozumiałem to tak, że mieszkańcy tych miast będą mogli już skorzystać z mobilnego dowodu osobistego. Otóż nie. Z mobilnego dowodu osobistego będzie mógł skorzystać każdy, kto w danym mieście będzie chciał załatwić urzędową sprawę. Aby wziąć udział w pilotażu musimy najpierw oczywiście wybrać się do urzędu miasta i wyrazić chęć przystąpienia do programu oraz zarejestrować się. Przy kolejnej wizycie nie będziemy musieli już korzystać z tradycyjnych dokumentów. Taka procedura dotyczy również osób posiadających profil zaufany EPUAP (zwany również eGO). W tych miastach nie skorzystamy z mID gdy będzie chciała nas wylegitymować policja, nie skorzystamy również gdy przyjedzie pogotowie ratunkowe.

Sytuacja ma się zmienić latem, gdy system stanie się dostępny w całej Polsce. Wtedy w instytucjach publicznych nie powinno być problemów z obsługą mDokumentów. Przynajmniej w teorii, obawiam się, że praktyka będzie nieco inna, zwłaszcza gdy procedura rejestracji nie będzie bardziej przystępna. Co gorsza na tą chwilę nie ma żadnych podstaw prawnych do funkcjonowania mDokumentów. Żadna ustawa nie jest jeszcze procedowana w parlamencie. System rusza pilotażowo za 3 tygodnie, a w sejmie cisza.

System będzie dostępny jedynie w kontaktach z organami publicznymi. Nie posłużymy się nim przy przekraczaniu granicy. Dopiero w 2018 roku mDokumenty mają być udostępnione dla sektora prywatnego oraz w jakiejś formie także w kontaktach obywatel-obywatel. Przed nami jeszcze ponad 7 miesięcy 2017 roku i cały rok 2018.

Pomysł z mDokumentami nie może się udać. System może i będzie działał, ale jego popularność będzie marna. Taka weryfikacja potrwa zapewne dłużej niż płatności BLIKIEM (z którego korzystam awaryjnie i w bankomatach, gdzie nie chce wkładać karty). Pomyślano o bezpieczeństwie i chęci uszczelnienia systemu, ale nie pomyślano o praktyczności.

Może zamiast robienia dokumentów na sms trzeba było pomyśleć o jednym dokumencie, który zastąpi wszystkie. Może mógłby być to dokument przyjmujący różne formy na przykład breloka, naklejki na telefon. Można też było podjąć pionierską współpracę z Apple, Google, Samsungiem, czy Hueawei nad dostarczeniem unikalnej usługi na telefon. Można było też skorzystać z rozwiązania działającego w pobliskiej Estonii. Tam najpierw wprowadzono eID w postaci kart z chipem, a teraz jest to również wersja całkowicie mobilna w telefonie (specjalna karta sim u operatora). Z elektronicznego ID korzysta tam 94% obywateli. Możliwe są również wybory przez internet, a z wersją fizyczną można spokojnie podróżować po całej Europie.

Idea braku dokumentów jest świetna, ale pomysł Ministerstwa jest fatalny. Pod koniec 2018 roku przyjdzie jeszcze pora na weryfikację tego stwierdzenia. Za pomysł i pracę całego zespołu ludzi nad tym projektem zapłaciłeś i Ty i ja, my wszyscy.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 8

Nie jestem wcale zaskoczony. Głupi pomysł poganiany jeszcze głupszym.
Jestem zwolennikiem dowodu osobistego, tak jak obecnie ale z jakimś chipem czy coś pozwalającego odczytać więcej danych.

Przeczytałem Pana artykuł i w przedostatnim akapicie ręce mi opadły. Pana pomysły są strasznie krótkowzroczne i przedstawiają Pana punkt widzenia a nie próbę generalnie rozwinięcia problemu. Nie twierdzę że przyjęte rozwiązanie jest dobre lub nie, ale przy pisaniu takiej analizy wypadałoby wypisać zalety i wady. A nie tekst w stylu moim zdaniem pierwsze było jajko, a moim kura. I proszę mnie nie posądzać o to że jestem zwolennikiem jakiejś partii bo tak nie jest.

Pomysł Estoński zdecydowanie nie jest krótkozwroczny, jest sprawdzony i funkcjonalny. Przede wszystkim jestem oburzony tym, że wydaje się nasze pieniądze na projekty, które wywalają się na podstawowych rzeczach. Cyfrowy dokument ma za zadanie przyśpieszyć, usprawnić proces weryfikacji i pozwolić na nie korzystanie z fizycznego dokumentu. Technologie powinny być proste. A tu proces jest bardzo skomplikowany i dla zwykłego użytkownika zupełnie nie logiczny

I znowu wykłada się Pan na swojej niewiedzy tematu. Widzę, że trzeba po kolei, najpierw odniosę się do przedostatniego akapitu: 1) “Może mógłby być to dokument przyjmujący różne formy na przykład breloka, naklejki na telefon.” różnorodność formy dokumentu powoduje mocne zwiększenie kosztów produkcji, bo dokument trzeba dostarczyć w różnych formach dla ludzi, a jak komuś się zgubi…, 2) “Można też było podjąć pionierską współpracę z Apple, Google, Samsungiem, czy Hueawei nad dostarczeniem unikalnej usługi na telefon.” to wiąże się z nawiązaniem współpracy z jakąś konkretną firmą i późniejsze uzależnienie się od niej, bo nasza administracja jest tępa i nie potrafi dostarczyć dobrej umowy, która miałaby w sobie np. przekazanie praw autorskich – nie jeden raz tak już było 3) do rozwiązania w Estonii nie doczytałem, bo przerwałem na tych dwóch powyższych bredniach. Teraz kolejna sprawa Pana odpowiedź w komentarzu 4) Problem jest w sposobie przeprowadzania przetargów na realizacje czegokolwiek w Polsce, gdzie kluczowych argumentem jest cena. Nie da się opracować dobrze czegokolwiek “po kosztach”.

Zgadzam się z Panem w całości. W artykule w zasadzie nie widzę konkretów poza marudzeniem, że zacznie to działać stopniowo a nie od razu.
IMHO Pani Streżyńska to jedyna rozsądna osoba w obecnym rządzie (zapewne dlatego, że to fachowiec a nie polityk), i jedyne co mnie osobiście niepokoi, to to że uporządkowanie tego całego burdelu, mimo oczywistych korzyści i wygody, oznacza również jeszcze bardziej wnikliwą inwigilację obywateli. Bo by wierzyć w uczciwość rządu trzeba naprawdę być wyjątkowo naiwnym…

Paweł, bardzo dobry artykuł napisałeś ITwiz o mDokumentach. Chętnie czytam twoje artykuły tutaj, jednak pisząc ten artykuł musiałeś mieć chyba słabszy dzień 😉.
Po przeczytaniu nie doszukałem się więcej faktów niż te które podałeś wcześniej w ITwiz, poza sposobem rejestracji w urzędzie (standardowa forma naszego bezpieczeństwa) oraz pilocie. Mimo to polała się cała fala krytyki na ten projekt, która w większości to wyraz emocji lub własne interpretacje (“Pomysł z mDokumentami nie może się udać…”).
Osobiście nie popieram żadnych kart chipowych bo to mimo wszystko fizyczny dokument który trzeba nosić ze sobą. SMS jest rozwiązaniem uniwersalnym aby zasięgiem objąć 92% osób w Polsce. Smartfony posiada już 75% Polaków, także rozwiązania bardziej zaawansowane nie trafiłyby tak szeroko. Pamiętajmy że forma SMS’a może być warstwą przesyłu informacji i mogą do tego powstać pózniej aplikacje, które będą prezentowały dokument w formie graficznej, a weryfikacja będzie odbywała się w tle po warstwie transportowej SMS’a. Ci co nie maja smartfona nadal skorzystają.
Dajmy szansę temu rozwiązaniu!