MP3 nie jest martwe!
Przed mniej więcej tygodniem, na łamach Gizmodo i paru innych publikacji, pojawiły się artykuły na temat śmierci MP3, sugerujące, że nasze pliki w tym formacie wręcz przestaną działać. Kolokwialnie mówiąc, bullshit!
Wszystko zaczęło się od informacji z Instytutu Fraunhofera o zakończeniu licencjonowania tego formatu:
On April 23, 2017, Technicolor’s mp3 licensing program for certain mp3 related patents and software of Technicolor and Fraunhofer IIS has been terminated.
We thank all of our licensees for their great support in making mp3 the defacto audio codec in the world, during the past two decades.
Gizmodo całość podsumowała słowami:
The MP3 is dead (…)
Ciekawostką jest to, jak wiele ludzi i serwisów podchwyciło tę informację, w tym wiele z naszego własnego podwórka, i powtórzyło „fakt”, jakim jest śmierć tego formatu. Sam wtedy skomentowałem to krótko na Twitterze (tak, z literówką):
mp3 niej jest martwe. Patenty wygasły po prostu. Nie ma patentów, to nie ma do licencjonować. Teraz po prostu darmowy.
— Wojtek Pietrusiewicz (@morid1n) May 15, 2017
W zasadzie nie ma nic więcej do dodania – MP3 nie jest martwe i będzie nadal działało tak samo jak wcześniej. Jedyne, co się zmieniło, to brak patentów, dzięki czemu można teraz tworzyć hardware i software, wykorzystujący ten format, bez konieczności płacenia za to Instytutowi Fraunhofera. Oznacza to też, że nie musicie konwertować swojej muzyki do AAC czy innych formatów, bo nic się z nią nie stanie – będziecie mogli ją nadal odtwarzać bez żadnych problemów.
Komentarze: 7
PS. To był najfajniejszy iPod Nano ;)
Mój ulubiony to iPod Nano 3G. Ten kwadratowy. ❤️
2GB był fajniejszy i bardziej minimalistyczny, tego kwadratowego już przekombinowali :)
Nadal mam wersję z oryginalnym dockiem, iPod Radio oraz iPod Hi-Fi.
To u mnie zdecydowanie 4 generacja chociaż najbardziej lubię Classica.
Z chęcią kupiłbym Classica z Lightning i Spotify/Apple Music.
Ja lubię bardzo słuchać muzyki i ją oczywiście kolekcjonować. I postanowiłem logicznie, że będę trzymał muzykę jednak w mp3 oraz w najlepszej jakości dla niego, czyli 320 bitrate. W domowych warunkach odtwarzania (nie studyjnym sprzęcie) moje uszy i większości osób zapewne nie powinny wychwycić różnicy do Flac. Wynika to ze specyfiki ludzkiego słuchu i technicznych aspektów zmian jakie są w formacie stratnym mp3 320. Ostatni – rok temu zaczołem trzymać muzykę w flac, ale ostatnio zrezegnowałem na rzecz mp3 320. Dodatkowym argumentem w środowisku ekosystemu Apple było że mp3 jest najmniej problematyczny. iTunes flac nie czyta (wiem że są też inne odtwarzacze na Mac). Następnie na pliku mp3 w Finderze można szybko odsłuchać po naciśnięcie spacji (tzn. QucikLook) – z Flac tego nie zrobimy :/. Dodatkowo objętość kolekcji muzyki w flac jest ponad 2,5 razy większa niż mp3 320. Więc wyszło mi że mp3 320 ma więcej zalet niż flac (analizując też wady).
Jak chcesz bezstratnie to masz Apple Lossless. Z niego zawsze zrobisz AAC lub MP3.
High Sierra wprowadziła nowość – wsparcie odtwarzania FLAC za pomocą QuickLook. Zaś iTunes nadal nie obsługuje FLAC.