SpaceX rozwiewa wątpliwości niedowiarków
W 2014 roku, Elon Musk zapowiedział, że jego firma – SpaceX, chce wystrzeliwać 14-15 rakiet rocznie. Wiele osób nie mogło w to uwierzyć. Nowy gracz na rynku, który dopiero dopracowuje Falcony 9, rzuca takimi zapowiedziami. Firmie zarzucano też, że działa jedynie dzięki kontraktom od NASA i nie utrzymałaby się z komercyjnych kontraktów.
Nie były to zarzuty bez podstaw. John Elbon z Boeinga powiedział wtedy, że nie wierzy w 14 czy 15 startów SpaceX rocznie. Raczej dwa. Miał wtedy rację. W 2014 roku firmie Muska udało się wysłać na orbitę dwa ładunki. W kolejnych latach startów było więcej (6 udanych i 1 nieudany w 2015; 8 udanych i 1 nieudany w 2016), jednak do zapowiadanych 15 wciąż było daleko.
Dopiero w tym roku SpaceX ma wystarczającą liczbę rakiet oraz stanowisk startowych, aby zrealizować swoje wcześniejsze zapowiedzi. Widać to po liczbie tegorocznych startów. SpaceX w tym roku miał już 9 udanych startów. To o jeden więcej niż w całym minionym roku, a trzeba pamiętać, że minęło dopiero pół roku.
Większa liczba startów wpłynęła też na zupełnie inną strukturę dochodów firmy Muska. Do końca pierwszego kwartału 2016 roku, SpaceX miało na swoim koncie 22 starty, z czego aż 12 było dla NASA. Obecnie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W ciągu ostatnich 14 miesięcy SpaceX wysłał 15 ładunków na orbitę. Wśród nich tylko cztery były dla amerykańskich agencji rządowych. Ponad 70% startów rakiet Falcon 9, to starty z ładunkami komercyjnymi. Kolejne dwa starty rakiet Falcon 9 będą również misjami komercyjnymi, a nie kontraktami rządowymi.
SpaceX można było wiele zarzucić na początku jej działalności, ale po kilku latach, w końcu firma zaczęła działać na taką skalę o jakiej wspominał w 2014 roku Elon Musk. Teraz pozostaje tylko czekać na jesień i pierwszy start rakiety Falcon Heavy.