Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Test – Beoplay P2

Test – Beoplay P2

Norbert Cała
norbertcala
0
Dodane: 7 lat temu

Bang&Olufsen rozwija się ostatnio w dwie strony: z jednej – produkuje coraz większe flagowe kolumny, z drugiej strony – coraz mniejsze, tańsze i raczej osobiste głośniki z lini Beoplay. Do tej pory najmniejszym głośnikiem w ofercie był A1, ale właśnie zdetronizował go P2. P pochodzi prawdopodobnie od Portable i sam głośnik doskonale oddaje to rozmiarem. Spokojnie możemy go włożyć do małej, damskiej torebki lub do kieszeni szortów.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 06/2017


Za projekt odpowiedzialna jest Cecilie Manz, która dla Banga zaprojektowała już wiele fantastycznych produktów, jak na przykład mój ulubiony Beoplay A1. W tym tekście będzie sporo odniesień właśnie do A1, bo, jak by nie patrzeć, to dość podobne, ale zarazem zupełnie inne produkty. Na początek oddajemy głos ludziom z Banga, bo bardzo fajnie opowiadają o filozofii tego produktu.

Cecilie Manz: Produkt powinien być tym bardziej wyrafinowany i wzbogacony w szczegóły, im bliżej naszego ciała będzie się znajdował. Beoplay P2 to niezwykle przyjemny w dotyku i pożądany kompan, oferujący idealny dźwięk, gdziekolwiek go zabierzesz.
oraz
Matthias F. Ørum-Hansen (dyrektor koncepcji i wzornictwa firmy B&O Play): Muzyka ma ogromną rolę w nadawaniu kolorytu naszemu życiu, więc postanowiliśmy stworzyć osobisty głośnik, bez którego nie będziesz chciał się ruszać z domu. Beoplay P2 to przepiękny kawałek duńskiego designu, wielki pokaz niezwykłego rzemiosła i zbieranie owoców 90 lat pracy nad akustyką i jakością dźwięku, która nie ma sobie równych w tej kategorii produktów…

Teraz zaś oddaję głos sobie. W teście Beoplay A1 napisałem, że to najlepszy przenośny głośnik świata, a to dość wysoko zawieszona poprzeczka nie tylko dla konkurencji wewnętrznej, ale też dla całej reszty producentów.

Beoplay P1 na dzień dobry wygrywa z całą resztą, bo jest jeszcze mniejszy i waży tylko 275 g.

Beoplay P1 na dzień dobry wygrywa z całą resztą, bo jest jeszcze mniejszy i waży tylko 275 g. Jego obudowa – niewiele większa od paczki papierosów – jest wykonana z miękkiego tworzywa sztucznego, od góry pokrytego aluminiową siatką maskującą, pod którą mamy przetworniki muzyczne. Od dołu umieszczono gumowe nóżki zapobiegające przesuwaniu głośnika. Możemy wybrać jeden z trzech kolorów: czarny, piaskowy, granatowy. Mnie do testów przypadł kolor czarny matowy, który wygląda naprawdę znakomicie, ale z drugiej strony piaskowy też jest bardzo ładny i nie wiedziałbym, który wybrać, gdybym kupował głośnik dla siebie. Podobnie jak Beoplay A1 głośnik wyposażono w skórzany rzemyk do przenoszenia lub zaczepienia. W P2 jest on w tym samym kolorze, co obudowa. Całość jest świetną, minimalistyczną i urzekającą formą, będącą jednocześnie kwintesencją duńskiego, lub szerzej – skandynawskiego dizajnu.

Całość jest świetną, minimalistyczną i urzekającą formą, będącą jednocześnie kwintesencją duńskiego, lub szerzej – skandynawskiego dizajnu.

Obudowa oprócz tego, że jest cacuszkiem dizajnerskim, to jest też bardzo praktyczna. Nie ma żadnych przycisków, poza włącznikiem ukrytym pod gumową podstawką. Ma złącze ładowania USB-C oraz skrywa całkiem mocne przetworniki i wzmacniacze. Wbudowany akumulator da nam minimum 10 godzin ciągłego grania. W moich testach zawsze była to wartość powyżej tej deklarowanej. Konstrukcja jest przy tym odporna na zachlapania i na zabrudzenia, czyli ma dokładnie to wszystko, czego potrzebujemy od przenośnego głośnika.

Choć w sumie czegoś brakuje, mianowicie przycisków do sterowania. Zastosowano tutaj zupełnie nowy dla B&O sposób sterowania.

Choć w sumie czegoś brakuje, mianowicie przycisków do sterowania. Zastosowano tutaj zupełnie nowy dla B&O sposób sterowania. Podwójne puknięcie w obudowę to start odtwarzania lub pauza, a potrząśnięcie to zmiana utworu. Niestety, aby zgłośnić lub przyciszyć, musimy sięgnąć do podłączonego przez Bluetooth telefonu. Beoplay P2 przy tym nie ma żadnego innego sposobu odtwarzania muzyki jak właśnie przez urządzenie podłączone za pomocą Bluetooth. Po podłączeniu do telefonu możemy też użyć aplikacji do spersonalizowania działania głośnika. Zamiast pauzy na przykład może się uruchamiać Siri. Głośnik będzie wtedy słuchał naszych poleceń przez wbudowany mikrofon. Mikrofon może też służyć do prowadzenia rozmów telefonicznych w trybie głośnomówiącym. Aplikacja pozwala również zmieniać barwę dźwięku. Jest to ciekawe rozwiązanie equalizera zwane ToneTouch. Mamy tam kropkę, którą przemieszczamy między czterema polami nazwanymi Warm, Excited, Relaxed i Bright. Przesunięcie kropki w konkretnie miejsce daje nam zupełnie inny odbiór muzyki. Niestety w odróżnieniu od A1, aplikacja nie pozwala głośnika sparować z innym i używać w trybie stereo.

Wspomniałem, że w środku ukryto dość mocne wzmacniacze i przetwornik. Konkretnie są to dwa wzmacniacze po 15 W, oddające impulsy do 2 × 50 W mocy, oraz dwa przetworniki, średnio-niskotonowy 2″ i ¾-calowy przetwornik wysokotonowy. Zostały one skonstruowane od nowa i pierwszy raz zastosowano je w tym głośniku. Konstrukcja akustyczna P2 jest według firmy rozwinięciem tej znanej z Beoplay A1, tylko na mniejszą skalę, z mniejszą mocą oraz mniejszymi przetwornikami. Co dał ten miks? Pierwsze zaskoczenie to siła dźwięku. Tak mała konstrukcja nie daje raczej szans na bardzo donośne granie, ale tu właśnie to zaskoczenie. P2 gra dość głośno i wyraźnie i czysto do samego końca.

Bardzo dobre wrażenie robią tony średnie i wysokie ze sporą dawką dynamiki. Niestety gorzej jest z dołem. Bas na pewno nie jest mocną stroną tego głośnika, ale z drugiej strony czego oczekiwać po konstrukcji niewiele większej od paczki papierosów.

Bardzo dobre wrażenie robią tony średnie i wysokie ze sporą dawką dynamiki. Niestety gorzej jest z dołem. Bas na pewno nie jest mocną stroną tego głośnika, ale z drugiej strony czego oczekiwać po konstrukcji niewiele większej od paczki papierosów. Całość brzmi bardzo spójnie i przyjemnie… do czasu, kiedy włączymy A1. Od razu zobaczymy, ile pełniej, dynamiczniej i lepiej on gra. Ale A1 nie włożymy do kieszeni i nie zabierzemy na spacer na plażę lub na rower, tak łatwo, jak P2. Do tego A1 kosztuje sporo ponad 1000 złotych, a P2 sporo poniżej tysiąca, a konkretnie 749 złotych. Musicie sobie odpowiedzieć, czy ważniejsza jest dla Was jakość dźwięku, czy mobilność. Pomocą może być znane z fotograficznego światka porzekadło: najlepszy aparat to taki, który mamy przy sobie.

PS. Ciekawe, kiedy pojawi się jeszcze mniejszy głośnik P1. Bo przecież skoro zostawili sobie numerację, to na pewno się pojawi.

Norbert Cała

Jedno słowo - Geek.

norbertcala
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .