Krótki test Epson M105 – niewielkiej drukarki dla biznesu
Mały, ale wariat. Nie przypuszczałem, że to określenie kiedykolwiek będzie pasować do jakiejkolwiek drukarki. Akurat w biurze mojej żony były problemy z drukarką, a Epson zaproponował mi test najmniejszej drukarki biurowej. WorkForce M105 rzeczywiście może zaskoczyć, zdecydowanie pozytywnie.
Drukarki według mnie żyją własnym życiem, to peryferium komputerowe, którego fanem nigdy nie byłem. Zacinanie się papieru, problemy z łącznością, wiecznie kończące się tonery. Koszty eksploatacji drukarek do niskich nie należą, ale drukarka wciąż jest niezbędna. Na studiach, przy jednoosobowej działalności, czy w standardowej biurowej pracy. Chociażby po to by wydrukować listy przewozowe i parę dokumentów w miesiącu. Dla firmy, gdy zacina się biurowy kombajn, to istny kataklizm.
Z pomocą przyszedł Epson, który dostarczył na krótkie testy model WorkForce M105. Tak naprawdę czy drukarka jest dobra, czy zła można powiedzieć po dłuższym czasie użytkowania. Najważniejsze w początkowej fazie jest to, że drukuje. M105 ma jednak kilka cech, które sprawiają, że warto na nią zwrócić uwagę. Po pierwsze rzeczywiście jest to zgrabne urządzenie, które kosztuje nieco ponad 400 zł brutto. Drukarkę wyposażono w moduł Wi-Fi, więc nie ma problemu z drukowaniem po sieci, co w firmie z kilkoma komputerami jest szalenie wygodne, w domu zresztą też, zwłaszcza gdy korzystamy z MacBooka. Szkoda tylko, że konfiguracja odbywa się przez port USB i wymaga instalacji sterowników. Tutaj jednak większe drukarki posiadające chociażby AirPrint mają sporą przewagę. M105 jest modelem do bólu prostym.
Ta prostota objawia się też tuszem w butelkach. Taki format ma dwie podstawowe zalety. Wlew na tusz jest dostępny na zewnątrz, więc nie ma mowy o grzebaniu w drukarce. Wymienianie kartridży, czy tonerów jest proste, ale dla niektórych i tak może wydawać się zbyt skomplikowane. Z wlaniem tuszu do pojemniczka każdy powinien sobie poradzić. Buteleczki są estetyczne i mogą stać gdzieś obok drukarki, być zawsze pod ręką. W dodatku kosztują około 50 zł i według producenta wystarczają na wydruk 6 tysięcy stron. Zwykle tanie drukarki są drogie w eksploatacji, tutaj rachunek prezentuje się bardzo dobrze.
Aby nie było tak różowo, to jednak z tymi buteleczkami z tuszem, tak super nie jest. Moje pierwsze otworzenie jej i wlanie skończyło się ubrudzeniem rąk oraz biurka i drukarki. Hermetyczne kartridże są pod tym względem lepsze. Butelka jest jednak pewnym przełamaniem bariery psychologicznej przed własnoręczną wymianą tuszu.
M105 drukuje do 37 stron na minutę, co w tej klasie jest bardzo dobrym wynikiem. Drukarka dzięki swojej lekkości jest przewidziana również do transportu, raczej okazjonalnego, ale jednak gdy tylko potrzeba można ją przenieść w inne miejsce bez większych problemów. Oczywiście niewielkie gabaryty oznaczają, że podajnik z papierem jest na wierzchu i podczas użytkowania nie jest to sprzęt cechujący się jakąś szczególną urodą. Drukarka ma jednak spełniać swoje zadania.
Krótki test Epsona M105 przekonał mnie, że są na rynku proste i tanie rozwiązania, które z powodzeniem mogą służyć w małej firmie lub jako zapasowe urządzenia w nieco większym przedsiębiorstwie. Rynek drukarek nie jest też w stagnacji, cały czas pojawiają się nowe produkty, nowe rozwiązania, które maja ułatwić codzienną pracę. Epson M105 jest modelem niezwykle prostym, co ma sporo zalet, ale też ograniczenia te są denerwujące zwłaszcza, gdy przesiądziemy się z typowej stacji roboczej.
Komentarze: 4
Rozumiem, że to drukarka kolorowa pod warunkiem, że te kolory to czarny?
Jedno proste pytanie. A jak z zasychaniem?
Przewaga drukarek laserowych jest ta, że będą działać nawet po roku stania pod biurkiem a i one są już dostępne w rozsądnych wymiarach.
Nie wiem czy to kwestia zasychania, ale mam model z tym samym systemem tuszy (L365) i to jest jakiś dramat. Drukarka pracuje jak chce, raz zrobi paski, innym razem nie wydrukuje połowy treści. Trzy razy odsyłana na serwis, regularne czyszczenie głowic i nic. Poddałem się, bo ludzie pracujący w polskim Epsonie są wyjątkowo niemili i niechętni do pomocy.
spadło mi to gówno z biurka na dywan / parkiet i … tusz sie leje spod niej. próbowałem rozkroić, sprawdzić skąd to – ciężko. jest tak zrobiona że nie da sie rozkręcić. poszła na śmietnik. plastiki odchudzone na maksa. w 1999 roku kupiłem HP 710C i drukowała czcionką 1 !!!!! dało się czytać !!! czcionka 2 idealna !!! jestem w szoku, że po 20 latach za ponad 400 zł dostaje sie takie gówno. jakość druku gorsza niż 20 lat temu !! szok ! a plastiki ? bałbym się cokolwiek na niej oprzeć. wygina się w rękach. HP710C sprzed 20 lat to przy niej czołg. badziew, bardziej i jeszcze raz badziew.