Laser Egg 2 – pomiar czystości powietrza w HomeKit
Zaczyna się październik, czyli lada chwila w piecach w całej Polsce zacznie się palenie węglem słabej jakości i pojawi się SMOG! Usłyszycie o nim wszędzie, informacje na temat przekroczonych norm PM 2,5 będą wyskakiwać z lodówki. Przy okazji przypomnicie sobie, że w wakacje nie było takich informacji, a jeśli były, bo na przykład radio TOK FM ma codzienny raport smogowy, to informowały o braku przekroczonych wartości. Co za tym idzie, to nie samochody zatruwają nam środowisko, nawet jeśli są wśród nich Volkswageny, a my sami, paląc w piecach byle czym.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2017
Temat smogu i mierzenia jego wartości wybuchł na dobre w tamtym roku. W tamtym roku też testowałem pierwsze domowe mierniki jakości powietrza. W tym roku tuż przed sezonem grzewczym wpadła w moje ręce nowsze wersja jednego z nich. Nowsza i o wiele lepsza za sprawą jednej małej innowacji.
W tym roku tuż przed sezonem grzewczym wpadła w moje ręce nowsze wersja jednego z nich. Nowsza i o wiele lepsza za sprawą jednej małej innowacji.
Jest to Laser Egg 2. To dość mały czujnik przypominający trochę kształtem przekrojone jajko. Wygląd nie zmienił się więc zupełnie w stosunku do modelu z zeszłego roku. Jedyna widoczna zmiana to nowy logotyp producenta pod wyświetlaczem. Laser Egg 2 tak samo, jak wersja z tamtego roku, może być zasilany przez złącze micro USB lub bateryjnie, a w pełni naładowana bateria pozwala na 8 godzin pracy przy wyłączonym wyświetlaczu. Dzięki temu możemy go zabrać na spacer do parku lub po prostu postawić w ogródku czy na balkonie.
Jego obsługa jest banalnie prosta, bo ma tylko dwa przyciski i kwadratowy, dość mały, kolorowy wyświetlacz. Jeden przycisk służy do włączania, drugi do przełączania między trybami pracy wyświetlacza. Na wyświetlaczu możemy widzieć jakość powietrza w międzynarodowej skali AQI (Air Quality Index), amerykańskiej i chińskiej (ta druga jest zdecydowanie mniej rygorystyczna, sprawdzi się pewnie w Polsce), oraz wyniki dla PM 2,5. Dane są aktualizowane co 30 sekund, po 15 minutach bez naciśnięcia przycisku przechodzi on w stan czuwania, w którym dane są aktualizowane co 5 minut.
Sam miernik działa dzięki czujnikowi laserowemu, czyli w środku mamy mały wentylator, który zasysa powietrze (niestety wentylator słychać). Przepływa ono następnie przez wiązkę laserową. Gdy cząstki powietrza przechodzą przez wiązkę lasera, wiązka światła jest załamywana i na tej podstawie jest obliczana ilość stałych cząstek w powietrzu. Stałe cząstki to właśnie tak często słyszane ostatnio PM10 i PM 2,5. Jestem pod ogromnym wrażeniem szybkości działania tego miernika, czas oczekiwania na wynik według danych producenta to 10-100 ms, w praktyce od razu po włączeniu pokazuje wynik i reaguje od ręki na wyniesienie na dwór (tak, tak, na pole, na pole – to wyjaśnienie dla Krakusów z dedykacją dla MacAztek [od krakowskiej korekty: w ogóle nie rozumiemy wyjścia na dwór w kontekście mierzenia powietrza, że niby na dachu dworu jest lepsze powietrze?]).
Gdzie więc innowacja, o której pisałem kilka akapitów wcześniej? Jest mała, ale znacząca. Laser Egg 2 wspiera HomeKit.
Gdzie więc innowacja, o której pisałem kilka akapitów wcześniej? Jest mała, ale znacząca. Laser Egg 2 wspiera HomeKit. Aby dodać urządzenie do naszego “Domu”, należy przycisnąć na dłużej przycisk sterowania trybami wyświetlania. Wyświetli się wtedy kod dołączenia do HomeKit. Po zeskanowaniu go przez iPhone’a nasze “jajko” podłączy się do naszego Wi-Fi i doda do “Domu”. Będę to podkreślał do znudzenia, działa to BAJECZNIE i jest ekstremalnie proste. Laser Egg 2 dodaje nam do domu trzy czujniki: temperatura, wilgotność oraz jakość powietrza. Ten ostatni, najistotniejszy w przypadku tego urządzenia, daje nam wartość opisową, czyli doskonała, dobra, zła, bardzo zła. Po wejściu w szczegóły otrzymujemy jeszcze dokładną informację o ilości cząstek PM 2,5 oraz o stanie baterii.
Laser Egg 2 dodaje nam do domu trzy czujniki: temperatura, wilgotność oraz jakość powietrza.
Wszystkie czujniki możemy potem wykorzystać do dowolnej automatyzacji, na przykład zapalić światło na czerwono, gdy jakość powietrza spadnie. Możemy też zapytać Siri – “Hey Siri, what’s the air quality in the living room?” i otrzymać odpowiedź “Excellent”. Oczywiście możemy do Laser Egg 2 pobrać specjalną aplikację, ale jej przewaga to dane historyczne.
Podobnie jak w zeszłym roku postanowiłem sprawdzić dokładność pomiarów. W tym miejscu zobaczyłem zasadniczą zmianę. W tamtym roku na terenie Warszawy mieliśmy sześć stacji pomiarowych. W tym jest ich ponad 30! W tym kilka bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania. Zabrałem więc moje “jajko” na spacer. Najbliższa stacja, zainstalowana w marcu tego roku, jest niespełna kilometr od mojego domu. Producent tego miernika określa minimalną granicę błędu na około 5-10%.
Stojąc pod stacją monitorowania, miałem na wyświetlaczu wartość PM 2,5 – 14 µg/m3. Stacja zaś podawała 10 µg/m3.
Stojąc pod stacją monitorowania, miałem na wyświetlaczu wartość PM 2,5 – 14 µg/m3. Stacja zaś podawała 10 µg/m3. Czyli te wartości praktycznie się nie różniły. Polska norma dla PM 2,5 – 25 µg/m3 – niedługo będzie na większości obszaru Polski przekroczona kilkunastokrotnie.
W stosunku do poprzedniego modelu Laser Egg stracił możliwość informowania o poziomie pyłów PM 10. Mierzy je, bo 99% mierników PM 2,5 mierzy też PM 10. Ale z niewiadomych względów tej informacji nigdzie nie ma. Polska cena to 699 złotych, produkt możecie nabyć w sklepie http://www.oddechtozycie.pl, który udostępnił nam go do testów.
Komentarze: 2
istotą w pomiarze przepływu cząstek jest szerokość strumienia lub jego promień. Jeżeli każda z tych wartości jest wyższa niż średnica najmniejszej cząstki to błąd pomiaru rośnie dramatycznie. Dlatego, że pomiar jest dokonywany na zasadzie przerwania ciągłości promienia światła. A ten pomiar z natury obarczony jest podstawową wadą, w tym samym czasie może zostać zakłócony przez jedną, a przemkną dwie, trzy, piętnaście cząstek, słowem tyle ile jest w stanie się przepchnąć w strumieniu zasysanego powietrza. Mała cząstka może również nie zakłócić działania promienia lasera na tyle by spowodować jej zliczenie. Metrologia to trudna dziedzina. W artykule wykazano, że rozbieżność pomiędzy błędem pomiaru podawanym przez producenta (5-10%) a tym co zmierzył użytkownik (40%) względem dokładniejszego urządzenia (10 µg/m3 do 14 µg/m3). Dziwi mnie natomiast, że autor artykułu nie widzi tej bardzo dużej rozbieżności.
Jaki autor taki artykuł. To nie test tylko reklama zamówiona przez dystrybutora.