Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Cała muzyka 4/2017

Cała muzyka 4/2017

0
Dodane: 6 lat temu

Moje propozycje muzyczne z kwietniowego wydania iMagazine.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2017


Mrozu – Zew

 

Po powrocie z wakacji na liście muzycznych nowości roiło się od gwiazd. Nowy Drake, Depeche Mode, Ed Sheeran czy Charli XCX. Moim pierwszym wyborem był jednak album Zew. Niczego nie byłem tak ciekawy, jak kolejnego wielkiego progresu, jaki zrobił Mrozu. Tego progresu byłem bardziej niż pewny. Ze skromnością przyznam, że oczywiście nie myliłem się, a jedynym sekretem była stylistyka i droga, jaką wybierze Łukasz Mróz. Do tej pory, jak to w trasie, bywało różnie. Droga wyboista i kręta przez hity błyszczące jak miliony monet, po coraz bardziej ambitne aranżacje chwytające ciekawe gatunki muzyczne. Poprzedni album „Rollercoaster” był pierwszym krokiem do zerwania ze starym wizerunkiem i, co najważniejsze, był to krok pewny i udany. Teraz mam wrażenie, że Mrozu, zamiast dostawiać drugą nogę, postanowił od razu skoczyć tak daleko, że musiał zabrać ze sobą paszport. Takie numery jak „Duch”, do którego clip możemy bez wstydu pokazywać na całym świecie, jest potwierdzeniem wszystkiego, co do tej pory napisałem. Olbrzymi talent drzemie w tym chłopaku, a jego prawdziwe przejawy usłyszycie na czwartym albumie Zew. W końcu polska muzyka rozrywkowa, rozgłośnie radiowe i przede wszystkim słuchacze dorośli do muzyki ambitniejszej. Mrozu o tym wie, wykorzystuje swoją szansę i nie musi już nagrywać muzyki tylko na imprezę. Pierwsza część albumu pokazuje zdecydowanie mroczniejszą twarz artysty i to właśnie w tym klimacie jego wokal brzmi najlepiej. Odnoszę wrażenie, że od momentu nagrania ostatniej płyty nie wychodził z warsztatów wokalnych. Przy okazji, gdzieś w przerwach, równie mocno popracował nad swoimi tekstami, które są niezwykle mocną stroną tego wydawnictwa. Do tych komplementów dorzucę jeszcze jeden, być może najważniejszy, ten za dobór producenta. Marcin Bors wykonał niewiarygodną robotę w warstwie muzycznej, dzięki czemu na tym albumie znajdziemy wiele muzycznego dobra. Nawet nie zamierzam Wam tego zdradzać, to jest praca domowa, którą musicie odrobić.

 

 


Banks & Steelz – Anything But Words

 

Wiele było duetów w świecie muzyki, które próbowały połączyć całkowicie odmienne gatunki muzyki. Efekty takich eksperymentów były bardzo różne. Od wielkich sukcesów po całkowitą klapę. Szczerze mówiąc, na wiadomość o tym, że raper RZA z legendarnej grupy Wu-Tang Clan nagrywa album z kimś takim jak Paul Banks, zareagowałem delikatnym podnieceniem. Obaj artyści w swoim fachu są niczym profesorzy. Bałem się jednak, że tak odmienna muzyka, jaką tworzą te wielkie postacie, może być niezwykle trudna do sensownego zgrania w całość. Rozumiem gościnny numer na zasadzie eksperymentu, ale w cały album, który trzymałby się kupy, nie wierzyłem. Jak trudny do zrealizowania był to projekt, może świadczyć fakt, że RZA i Paul Banks wspólne nagrywanie zaczęli już w 2013 roku. Po pierwszym odsłuchu śmiało mogę powiedzieć, że warto było czekać na efekt. Tym efektem jest album „Anything But Words”, czyli wybuchowa mieszanka temperamentów dwóch bardzo mocnych, męskich charakterów. Czuć, że RZA z Paulem dogadują się znakomicie, a na dowód tych słów zacytuje rapera: „Kiedy poznałem Paula, rozpoznałem szybko, że ma on w sobie tę energię typową dla twórców z Nowego Jorku”. Mam wrażenie, że nie ma mowy o jakichkolwiek różnych gatunkach muzycznych w momencie, w którym przemawia prawdziwa, dobra muzyka. Wtedy nie ma żadnych podziałów. To na pewno zasługa kompozycji, która w większości jest bliższa sercu Banksa, ale, jak się okazało, RZA w tym klimacie poczuł się świetnie. Nie ma ciężkich, nowojorskich bitów znanych z produkcji Wu-Tang Clan, taki scenariusz w tym przypadku by nie wypalił. Artyści zdradzili, że do współpracy zbliżyły ich szachy, z których widać wynieśli dobre zagrywki. Do takich z pewnością należy dobór wybornych gości, na płycie usłyszymy kolegów z Wu-Tang Clan (Ghostface Killah, Method Mana, Masta Killa), oraz Kool Keith i samą Florence Welch.

 

 

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .