Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Shazam w rękach Apple

Shazam w rękach Apple

Paweł Okopień
paweloko
1
Dodane: 6 lat temu

Rzadko kiedy Apple komentuje przejęcia innych przedsiębiorstw. Mamy jednak do czynienia z trzecim tak dużym przejęciem w historii firmy. Po Next i Beats przyszła pora na Shazam. Popularna aplikacja trafiła w ręce Apple, w transakcji jednak nie o aplikacje chodzi.

O przejęciu zaczęto mówić w poprzednim tygodniu. TechCrunch poinformował, że Apple wyłożyło na stół 400 milionów dolarów. Ta kwota jest bardzo prawdopodobna. Pokazuje jak bardzo wyceny wielu start-upów są mocno przesadzone. Wcześniej Shazam był wyceniany na miliard dolarów. Jednak jego przychody w zeszłym roku wyniosły raptem 54 miliony dolarów.

W przejęciu Shazam nie chodzi więc, o ścisłe przychody związane z aplikacją, czy samą popularną aplikacje. W końcu Shazam był niemal od początku App Store, obecny też jest na pozostałych platformach. Firma też ściśle współpracowała z Apple w przeszłości. Do samego czerpania korzyści z aplikacji Shazam zakup nie był konieczny. Shazam codziennie milion razy odsyła do Apple Music.

Przede wszystkim chodzi o dane i algorytmy. Mówi się, że dane w dzisiejszym świecie są nową ropą. Dzięki przejęciu Shazam, Apple będzie mogło jeszcze lepiej poznać gusta muzyczne użytkowników co pozwoli na dalszy rozwój Apple Music. Kluczowe są też technologie stojące za rozpoznawaniem dźwięków, te zapewne zostaną wykorzystane w kolejnych rozwiązaniach Apple. Co więcej Shazam ma w swoim portfolio platformę AR do rozpoznawania obiektów w rzeczywistości.

To duża transakcja, ale jednocześnie dla budżetu Apple zupełnie nie odczuwalna. Aby Shazam stał się częścią Apple potrzebna jest zgoda regulatorów rynku. Finalizacja nastąpi, więc w ciągu kilku najbliższych tygodni.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1

Drugi autorze, czy na prawdę tak trudno jest przeczytać napisany przez siebie artykuł jeszcze raz przed opublikowaniem? Ostatnio w każdym są jakieś błędy, a to literówki, a to gramatyka, a to stylistyka. Trochę to niepoważne.