Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Ferdinand / Fernando – prawie zostałem weganem przez tę piękną baję [z jednym maleńkim spojlerem]

Ferdinand / Fernando – prawie zostałem weganem przez tę piękną baję [z jednym maleńkim spojlerem]

2
Dodane: 7 lat temu

Ferdinand w języku angielskim; Fernando w języku polskim. Ta rozbieżność nie ma większego znaczenia, ponieważ warto udać się do kina na tą baję.

Lubię bajki w stylu Shreka, Zaplątanej czy Kung Fu Panda. Nic na to nie poradzę – po prostu sprawiają mi przyjemność. Są oczywiście lepsze i gorsze, ale wiem jedno: polski dubbing często jest lepszy niż oryginalny. Idąc na Fernando nie wiedziałem kompletnie czego się spodziewać. Wiedziałem, że ta postać powstała w 1936 roku i znałem ją ze starych shortów Disneya, ale jako że mam twarde zdanie na temat hiszpańskich walk byków, to obawiałem się, że ta produkcja zupełnie nie przypadnie mi do gustu.

Było wiele chwil podczas projekcji, w których zastanawiałem się, w którą stronę twórcy pójdą z historią i byłem gotowy wstać i wyjść z kina. Na szczęście okazało się, że „wakacyjny wyjazd byczka na emeryturę”, jak to podpowiedziała mama na sali kinowej swojej córce, tłumacząc jej pewne wydarzenia, nie okazał się nieodwracalny.


Nie ukrywam jednak, że po wyjściu z sali kinowej miałem ochotę zostać weganem… Jeśli jest to coś, co jesteście w stanie zaryzykować, to gorąco polecam udać się do kina na ten film.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2