DreamHack w Lipsku i Rocket League
Zachęcony tekstem Wojtka o wrażeniach z Boston Major 2018 postanowiłem, że też Wam przybliżę wydarzenia z ostatniego weekendu, które rozegrały się w Lipsku.
Esport w ostatnich latach przybiera na sile. W profesjonalnych rozgrywkach pojawia się coraz więcej gier, niczym dyscyplin sportowych. I choć prym od dłuższego czasu wiedzie CS:GO, to inne gry również mają swoje rzesze fanów. Od jakiegoś czasu interesuję się Rocket League. Moją recenzję tej gry mogliście przeczytać w grudniowym wydaniu iMaga. W wielkim skrócie jest to gra w piłkę nożną, w której zawodnikami są samochody zdolne nie tylko do jazdy, ale i wykonywania skoków, akrobacji, a nawet krótkich lotów. Dla początkujących graczy jak ja, te dwie ostatnie rzeczy są w sferach marzeń, ale profesjonaliści mają je w małym palcu.
Właśnie takich graczy można było zobaczyć w Lipsku, na pierwszej tegorocznej edycji DreamHack. Zjechała się praktycznie sama śmietanka z USA oraz Europy, najlepsi z najlepszych. W trakcie trzech dni przechodzili przez dwie fazy grupowe, by na koniec wyłonić najlepszą ósemkę, a spośród nich – zwycięzców.
To co najbardziej zachwycające w tych rozgrywkach, to niemal niemożliwe zagrania zakończone zdobyciem przepięknej bramki. Takich akcji było w trakcie turnieju bardzo dużo ku uciesze widzów i samych zawodników.
Wszystko zakończyło się równie efektownym finałem, gdzie w szranki stanęła Europa przeciw USA reprezentowane kolejno przez drużyny PSG i G2. Osobiście kibicowałem tej drugiej ze względu na nie tylko piękną grę indywidualną, ale znakomite zgranie w drużynie. Z kolei PSG okazało się czarnym koniem turnieju, gdyż początkowo nikt nawet nie myślał, że ten młodziutki zespół zajdzie tak daleko, a po drodze wyeliminuje tak uznane drużyny jak Flipsid3 Tactics, czy Guess Who. Finał rozgrywano w systemie Best of 7 i do wyłonienia zwycięzcy potrzebne było wszystkie siedem meczów. A i tak decydujący gol padł dopiero w dogrywce1. Zwyciężyła drużyna PSG.
Choć bardzo lubię oglądać te „prawdziwe” sporty, jak piłkę nożną, skoki narciarskie, czy siatkówkę, to również te wirtualne potrafią dostarczyć conajmniej tyle samo rozrywki, a czasem nawet większej. Co najlepsze, żeby oglądać esporty, nie trzeba podpisywać umowy z jakimś konkretnym operatorem, żeby mieć dany program. Każdy może oglądać za darmo poprzez takie platformy jak choćby Twitch. I jak zauważył Wojtek, nie odbywa się to kosztem wszechobecnych, przeszkadzających reklam.
Ciekaw jestem, czy ktoś z Was też lubi Rocket League, zarówno pod względem grania jak i oglądania rozgrywek.
- Każdy mecz trwa pięć minut. Jeśli w tym czasie utrzyma się wynik remisowy, rozgrywana jest dogrywka trwająca do zdobycia pierwszego gola. ↩