Bang & Olufsen BeoPlay H9i – piękne brzmienie
Słuchawki są dla wielu osób tak osobiste, jak szczoteczka do zębów lub już oderwany kawałek papieru toaletowego. Te osoby nie tylko nie lubią, jak ktoś inny korzysta z nich, ale podobnie jak każdy ma ulubiony papier, tak wiele osób ma bardzo specyficzne preferencje dotyczące słuchawek. Najbardziej skrajny przykład, jaki kojarzę, był związany z Beats Solo3, tak chwalonych przez znajomą mi osobę. Rewelacyjne! Wygodne! Grają cudownie! Po piętnastu minutach nie tylko bolały mnie uszy, ale nie byłem w stanie słuchać tych wymiocin płynących do moich bębenków. Zapnijcie zatem pasy, bo będę starał się Wam przedstawić świat słyszany przez B&O H9i – jeden z pary najnowszych modeli duńskiej firmy.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2018
Wstępnie
Część z Was wie, że jestem wielkim fanem firmy. Podziwiam ich produkty od dawna (mam z nimi styczność od ponad 30 lat) przede wszystkim za design, o ile nie każdy z nich jest perfekcyjny (a w zasadzie żaden, bo do perfekcji się dąży, ale nigdy się jej nie osiąga), to mam swojego zdecydowanego faworyta. Moje prywatne B&O H6 są tym, czego zawsze oczekiwałem od słuchawek – pięknie zaprojektowane, z neutralnym i bardzo czystym brzmieniem, za „rozsądne” pieniądze i bardzo wygodne. To ostatnie ma szczególne znaczenie, bo moje uszy nie są małe i często nawet słuchawki over-ear (wokółuszne) nieprzyjemnie mnie uwierają. H6 mają jednak jedną wadę – kabel, który jest szczególnie zauważalny przy nowych iPhone’ach wymagających stosowania przejściówki. To między innymi dlatego szukam czegoś nowego, bo wygoda korzystania ze słuchawek bezprzewodowych jest niepodważalna.
Nowości
H9i (oraz jego nauszny brat H8i) zostały uaktualnione o złącze USB-C oraz „dostrojono w nich dźwięk” tak, aby „przytłoczyć nas precyzją, mocą i detalami”. Wydłużono też czas pracy na baterii względem poprzednika – modelu H9 – o cztery godziny (z 14 godzin do 18 godzin), jeśli korzystamy z Bluetooth i ANC. Czas pracy na baterii na samym Bluetooth wzrósł z 16 do 23 godzin. Możemy też podłączyć urządzenie za pomocą dołączonego kabla mini Jack (nie ma pilota) – pracuje wtedy 24 godziny z włączonym ANC (wzrost z 21 godzin). Sam design puszek też zmienił się niemal niezauważalnie – są ciut cieńsze i dopracowano w nich kilka detali, w tym sterowanie dotykowe. Dodano też czujnik zbliżeniowy, który pauzuje i startuje muzykę, jak zdejmujemy i zakładamy ponownie słuchawki. Bang & Olufsen zadbało również o „transparency mode”, który powoduje, że mikrofony służące do ANC zaczynają przenosić dźwięk z otaczającego nas świata do naszych uszu – zupełnie, jakbyśmy nie mieli na głowie słuchawek. Poprawiono też mikrofon, za pomocą którego możemy prowadzić rozmowy telefoniczne.
ANC
Zacznę od tematu, który cieszył się największym zainteresowaniem. ANC, czyli Active Noise Cancellation, wykorzystuje zewnętrzne mikrofony, aby zidentyfikować szumy, które potem stara się zlikwidować, transmitując do naszych uszu sygnał odwrócony. Za tę technologię jest zawsze chwalone Bose i słuchawki QuietComfort, które są tak często widziane u podróżujących samolotami. Sam korzystałem z QC35 przez ostatnich kilka miesięcy, miałem więc okazję je porównać z H9i.
ANC niestety ma też negatywną cechę – jak jest włączone, to niszczy jakość odtwarzanego dźwięku. To trochę tak, jak powiedział jeden znany samochodowy audiofil: „Problem z profesjonalnym audio w samochodzie jest jeden – wszystko pięknie gra, dopóki nie uruchomimy silnika”. Ta strata jakości jest zauważalna nawet dla moich starzejących się uszu. Jednocześnie to znakomity kompromis podczas podróżowania pociągami czy samolotami – możliwość odcięcia się nie tylko od wielogodzinnego szumu pozwala nam odpocząć. Różnica jest naprawdę diametralna i doceniłem ją już po jednym locie samolotem i jednej podróży Pendolino. ANC często pomaga też wyciszyć głosy wydzierających się dzieci i sam podczas podróży często zakładam słuchawki z ANC tylko po to, aby „usunąć” szumy z otoczenia – nawet nic na nich nie odtwarzam. Największą zaletą tego jest fakt, że łatwiej mi zasnąć, a największą wadą, że moje własne chrapanie mnie nie budzi, albo więc naprzykrzam się współpasażerom, albo brutalnie mnie budzą.
Mam nadzieję, że przekonałem Was już do ANC. Pozostało jedynie pytanie, czy ANC w H9i jest równie dobre, jak to w Bose QC35… Niestety, w ciągu ostatnich tygodni, odkąd mam H9i, nie miałem okazji podróżować ani samolotem, ani pociągiem. Pomimo tego starałem się zasymulować takie sytuacje na ulicy i w domu, spacerując wśród korków, ulicznego zgiełku oraz za pomocą dźwięku startującego samolotu puszczanego z kina domowego.
ANC w H9i nie powoduje u mnie sensacji, nie mam wrażenia, że znajduję się pod wodą – H8 i Beats Studio miały taką cechę – a jakość samego ANC jest bardzo zbliżona do tej od Bose. Najnowsze QC35 i QC35 II mają co prawda opcję korzystania z ANC „słabego” lub „mocnego”, ale w praktyce to tylko bajer – zawsze lubiłem mieć to włączone na maksa, więc brak tej możliwości w H9i nie przeszkadza. Jeśli miałbym znaleźć słabsze ogniwo w ANC Bang & Olufsena, to jedyna, bardzo subtelna, różnica istnieje w dźwiękach niejednostajnych, na przykład krzyczące nagle dzieci – tutaj radzi sobie ciut gorzej. Ale to już czepialstwo – nie spodziewałem się, że ANC w H9i będzie aż tak dobre.
Transparency Mode i czujnik zbliżeniowy
Wystarczy machnąć palcem po dotykowej powierzchni w prawej puszce, a słuchawki pauzują odtwarzany dźwięk i natychmiast zaczynają przenosić dźwięk z naszego otoczenia do uszu. To znakomita sytuacja, gdy ktoś do nas podchodzi i chce z nami porozmawiać, a my z jakiegoś powodu nie chcemy zdejmować słuchawek z głowy. Dźwięk jest wyraźny i głośny, i momentami miałem wrażenie, że dzięki temu mam lepszy słuch… Ta funkcja to majstersztyk, jest wielce przydatna, jeśli często przebywamy w słuchawkach w miejscach publicznych.
Jeśli jednak wolimy słuchawki zdejmować z głowy, to pomoże nam w tym czujnik zbliżeniowy, który automatycznie pauzuje odtwarzane audio. W praktyce po zdjęciu H9i z uszu audio odtwarzało się jeszcze przez 1–2 sekundy, zanim czujnik ją wyłączył. W przypadku źródeł wideo (YouTube na iOS) zdarzało się, że po ponownym założeniu wideo nie uruchamiało się i trzeba było ręcznie pacnąć w przycisk play (z audio nie miałem problemów). Funkcję ostatecznie wyłączyłem, nie dlatego, że nie działała natychmiast, ale dlatego, że nie chciałem, aby audio było pauzowane. Dodam jedynie, że w międzyczasie pojawiły się dwa uaktualnienia firmware’u dla H9i, które mogły (ale nie musiały) poprawić działanie tej funkcji.
Sterowanie dotykowe
Jeśli mam szukać jakichkolwiek wad w konstrukcji H9i, to właśnie w systemie sterowania. Dotykowa powierzchnia na prawej puszce jest prawdopodobnie jedną z najgorszych decyzji firmy – w modelu H8i już nie ma tego systemu – i pomimo że zapewniają poprawę działania względem starszych modeli, to nadal jest źle. Bardzo. Puszka nie tylko nie zawsze reaguje na dotyk, ale wręcz częściej kompletnie nie reaguje. W praktyce gesty do włączania i wyłączania ANC oraz Transparency Mode (swipe przez środek odpowiednio w górę lub w dół) działały prawie zawsze, ale pacnięcie (play/pauza) oraz sterowanie głośnością prawie nigdy. Skończyło się na tym, że wolałem sterować muzyką i poziomami na iPhonie lub Apple Watchu – było to zdecydowanie wygodniejsze – nie frustrowało mnie więc to tak jak niektórych, ale mam nadzieję, że firma szybko wróci do fizycznych przycisków.
Jakość
Jakość wykonania słuchawek – jak można się spodziewać po B&O – jest wzorowa. Ich design wyjątkowo przypadł mi do gustu i uważam, że wyglądają znakomicie – to kwestia bardzo subiektywna.
Podobnie jest z jakością odtwarzanego audio… z uwagą, że należy osobno oceniać dźwięk z włączonym i wyłączonym ANC.
Audio bez ANC jest znacznie bliżej do blisko idealnego brzmienia H6 niż kiedykolwiek. Basy nie są nadmiernie podbite, ale nieznacznie bardziej zauważalne niż w H6, a średnie i wysokie tony pozwalają nam rozróżnić poszczególne instrumenty lub subtelne dźwięki, o których istnieniu możemy nie wiedzieć, jeśli korzystamy z gorszego jakościowo produktu. Uważam jednocześnie, że są ciut bardziej „mętne” niż w H6, ale nie jest to degradacja na tyle duża, aby dla mnie przekreślała H9i – wręcz przeciwnie. Co ciekawe, po podłączeniu się za pomocą kabla zamiast Bluetooth, dla porównania, różnica nie jest dla mnie zauważalna – dynamika jest być może ciut większa, ale zmiana jest tak subtelna, że mógł być to jedynie wytwór mojej wyobraźni. Przy włączonym ANC różnica jest ogromna – kompresja dźwięku jest zauważalna prawdopodobnie dla każdego. Co ciekawe, Bose QC35 tutaj nie jest konkurentem – jeśli w obu modelach ANC jest włączone, to jak na dłoni słychać, że H9i są wyraźnie lepsze pod każdym względem.
Każdym?
Wygoda
H6są jednymi z najwygodniejszych słuchawek, jakie w życiu używałem. H9i, pomimo że są tak bardzo do nich podobne konstrukcyjnie, nie leżą już tak świetnie. To oczywiście bardzo indywidualna sprawa i, jak wspominałem, nowy model B&O delikatnie opiera się o moje większe niż typowe małżowiny w paru miejscach. Nie powoduje to żadnego dyskomfortu nawet po paru godzinach, ale czuję je cały czas na głowie. Może to wynikać z ich większej wagi względem modelu H6, ale dla porównania QC35 na mojej głowie leżą lepiej.
BeoPlay.app
Za pomocą aplikacji BeoPlay możemy dokonywać zmian w brzmieniu poprzez korzystanie z kropki, którą należy umiejscowić na tarczy naszych preferencji. Są też wbudowane presety, na przykład do słuchania podcastów. Jestem przeciwny tego typu funkcjom – nie będę się w to zagłębiał, bo inaczej korekta mnie zastrzeli za wyprodukowanie kolejnych setek słów – i staram się ich unikać. Wolę wierzyć, że tonmeister firmy podjął odpowiednie decyzje w profilu standardowym.
Tak czy nie?
Gdybym nie patrzył na ich cenę, to ze względu na sam design i wygląd brałbym je bez zastanowienia – poświęciłbym jedynie chwilę, aby rozważyć, czy ten panel dotykowy rzeczywiście nie będzie mnie dobijał – ale jeśli wezmę pod uwagę cenę SRP wynoszącą 2199 złotych, to w tej cenie można prawie kupić Bose QC35 i Apple AirPods. W idealnym świecie miałbym wszystkie trzy – B&O dla jakości i na co dzień, Bose do podróżowania, a AirPods do momentów, kiedy potrzebuję słuchawek dousznych – ale w takim niestety nie żyjemy, dlatego decyzję musicie podjąć sami.
Na koniec podpowiem tylko, że będzie mi bardzo ciężko rozstać się z H9i, bo pomimo że mają wady i nie są idealne, to jest to kolejny produkt duńskiej firmy, do którego podchodzę sercem, a nie rozumem. To w dzisiejszych czasach coraz rzadsze uczucie, które powinniśmy cenić, pozostaje więc wybrać: serce czy rozum?
Notatki do oceny
- duży minus należy się za dotykowe sterowanie,
- duży plus za jakość dźwięku bez ANC,
- równie duży plus za skuteczność samego ANC.
Komentarze: 4
hahahaha. Co to za GENIALNE słuchawki którymi nie da się sterować bezbłędnie ? Przecież by mnie to tak wnerwiało, że…od razu do kosza ;). Stawiamy na B&W PX – te śa naprawde genialnie zrobione, ładne, starowalne a do tego brzmią….extra supaer power. I żadna reklama B&O tego niestety nie zmieni. Poza tym te wyroby B&O sa jak meble z Ikei – tak mi się kojarzą…jakieś takie “ekologiczne”…to coś jak Mercedes kojarzy mi sie z dziadkiem w kapeluszu a BMW z młodością i dynamiką. Wiem..wiem..ale niestety tak jest i już.
Hej, też mam B&W PX i … zgadzam się z Toba w 100%. A testowałem min. nowe Bose, starsze B&O, jakieś tam nowe Sony a nawet nowe Beats. Sony tak szybko zapakowałem do pudełka jak odpakowałem. Beatsy nawet kilka dni używałem (nie są aż takie tragiczne). B&O miały super – hiper nienaturalnie zmodyfikowany dźwięk. Choć wierze że są osoby które to polubią. Dla mnie były niewygodne no i to nieszczęsne sterowanie… zostawiłem B&W PX, była to jedyna słuszna decyzja :) choć nie do końca podoba mi się mocowanie muszli do pałąka (nie potrzebnie zwiększa to słuchawki i np. nie każdy kaptur można założyć :)
Hey, powiedz jak byś porównał te słuchawki B&W PX do Bose? Ostatnio testowałem QC 35 i niestety nie powalają dźwiękiem. W tej półce cenowej nie ukrywam że miałem większe oczekiwania.
Porównujesz te słuchawki do wersji H6 v2 czy v1? Jeżeli nie zależy mi na BT i ANC, to nadal warto moje H6 v2 wymienić na H9i?