Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Nokia Steel HR – smart tylko tyle, ile trzeba

Nokia Steel HR – smart tylko tyle, ile trzeba

2
Dodane: 6 lat temu

Gdyby Nokia nie przejęła Withings, nie miałbym do czynienia z jej produktami od lat. Dzisiejsze smartfony tej firmy nie mają w sobie absolutnie niczego interesującego, zupełnie inaczej jest jednak ze sprzętem fitness.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2018


Kilka lat temu pomysł połączenia opaski fitness i klasycznego zegarka był nowatorski, ale i ryzykowny. Podczas gdy na rynku pojawiały się pierwsze smartwatche pokroju Cookoo czy Pebble, Withings zaproponowało coś zupełnie innego: zgrabnego, eleganckiego, ale niepozbawionego funkcji swoich konkurentów. Activité – bo o nim mowa – miał klasyczną tarczę z dwiema wskazówkami, trzecia natomiast, mniejsza, poruszała się po wydzielonym polu i wskazywała, ile zrobiliśmy kroków względem postawionego sobie celu. Odczytywanie tego było równie wygodne i naturalne, co sprawdzanie godziny. Nic więc dziwnego, że zegarek nie tylko zbierał świetne recenzje, ale i doczekał się kilku innych wariantów. Nową wersję, już sprzedawaną przez Nokię, nazwano Steel HR i, choć od poprzednika różni się zauważalnie, wciąż charakteryzuje ją taka sama elegancja i możliwości.

Steel HR to na pierwszy rzut oka klasyczny zegarek o prostej, okrągłej tarczy z delikatnymi indeksami, płaskiej kopercie ze stali nierdzewnej oraz pasku ze sprzączką i pojedynczą szlufką. Występuje w dwóch rozmiarach – 36 mm i 40 mm. Drugi wariant ma szerszy bezel z dodatkowymi indeksami minutowymi, rozmiar tarczy jest jednak dokładnie taki sam w obu wariantach. Zegarki występują też z trzema rodzajami paska: skórzanym, silikonowym i plecionym. Testowałem wersję 40 mm z czarnym silikonowym paskiem; o ile koperta robi fenomenalne wrażenie, to pasek nie dość, że przyciąga każdy pyłek, to ponadto jest bardzo delikatny. Koperta jest zrobiona z gładkiej stali nierdzewnej, opatrzono ją tylko jednym przyciskiem, imitującym koronkę (godzinę ustawiamy jednak z poziomu telefonu). Na dekielku znalazł się optyczny czujnik tętna oraz złącze ładowania, zegarek wymaga przeznaczonej do niego ładowarki. Zegarek jest wodoszczelny do 5 ATM, można więc z nim pływać. Choć urządzenie jest dość grube (przynajmniej w porównaniu do klasycznych czasomierzy), ma bowiem 13 mm grubości, to dobrze maskuje wymiary za pomocą zwężających się krawędzi koperty. Na nadgarstku wygląda bardzo zgrabnie, choć nie pogardziłbym jeszcze większym i masywniejszym wariantem.

Do obsługi zegarka służy aplikacja Health Mate, która integruje dane ze wszystkich urządzeń Nokii (dokładnie tego samego programu używałem z wagą Body Cardio). Jeśli wcześniej założyliście konto w aplikacji Withings, Wasze dane zostały przeniesione. Program pokazuje bieżące dane na osi czasu, podsumowuje każdy dzień w liczbie kroków i długości snu, wraz z wykresami opisującymi poszczególne fazy. W kolejnej zakładce są natomiast zbierane czyste dane, pogrupowane w kategorie (oprócz kroków, tętna i snu mamy na przykład wagę, tkankę tłuszczową czy nawodnienie organizmu, wymagane jest jednak wpisywanie tego ręcznie bądź korzystanie z innych urządzeń pomiarowych). Tętno jest opisywane z podziałem na strefy, do szczegółowego opisu można dotrzeć, dotykając przycisku „More”. Szkoda, że podobnego opisu nie ma choćby w przypadku snu.

Zegarek potrafi sam rozpoznawać aktywność fizyczną, ale nie jest w tym zbyt dobry. Bieganie wykrywa bezbłędnie, podobnie marsz, ale rozgrzewkę na orbitreku uparcie uznaje za pływanie (skuteczność jest stuprocentowa). Od czasu do czasu dorzuca też aktywność określoną jako „Other”, podczas gdy wykonywałem jakieś lekkie prace domowe. Niby to się zgadza, bo faktycznie byłem aktywny, ale nie traktuję tego jako trening (ponadto mój Fitbit nigdy tak drobnych aktywności nie rejestrował). Podobnie wygląda kwestia wykrywania snu – chciałbym móc spać tyle, ile wskazuje mi Health Mate. Okazuje się, że wystarczy ograniczyć swoją aktywność do minimum, by Steel HR pomyślał, że śpimy. Problem w tym, że to minimum obejmuje chodzenie po mieszkaniu z pokoju do pokoju, mycie zębów czy prasowanie – czynności, których raczej nie wykonuję, śpiąc. Przez kilka pierwszych dni błędy się powtarzały i musiałem poprawiać wyniki ręcznie, ale po tygodniu zauważyłem znaczną poprawę trafności wykrywania godziny, o której faktycznie chodzę spać. Na plus należy zaliczyć programy, do których można przystąpić, by poprawić zdrowie. Steel HR pozwala dołączyć do jednego z nich, motywującego do zdrowszego snu. Jeśli już jesteśmy przy spaniu: zegarek może nas obudzić wibracją o określonej godzinie, a jeśli wykryje, że sen jest płytszy, zrobi to odrobinę wcześniej, by łatwiej nam było wstać. Jak dotąd tylko raz alarm włączył mi się wcześniej niż o ustawionej godzinie, trudno jednak określić, czy nie jest to wina mojego kamiennego snu.

Dane wyświetlane w aplikacji przydają się do analizy dnia, tygodnia czy miesiąca, ich bieżące sprawdzanie jest jednak o wiele wygodniejsze bezpośrednio na zegarku. Steel HR ma niewielki, monochromatyczny ekran w górnej części tarczy, który pokazuje parametry mierzone przez urządzenie. Poszczególne informacje przełączamy przyciskiem na obudowie, dlatego też przy włączonych wszystkich ekranach dotarcie do tych ostatnich chwilę trwa. Możemy tak podejrzeć datę, godzinę (co przydaje się w ciemności, bo wskazówki nie są fluorescencyjne), tętno, kroki, odległość, spalone kalorie, godzinę alarmu i poziom naładowania baterii. Na ekranie wyświetlają się też ikonki powiadomień (towarzyszy im wibracja). Przytrzymanie przycisku wywołuje natomiast tryb treningu, w którym zwiększa się częstotliwość pomiaru tętna, a po jego zakończeniu aktywność zostaje wyodrębniona w aplikacji. Obsługa zegarka jest banalnie prosta, a synchronizacja następuje automatycznie przez Bluetooth. Można o nim niemal zapomnieć z jeszcze jednego powodu: bateria wystarcza nawet na 25 dni pracy (nie zdołałem go niestety rozładować podczas testu).

Nie ulega wątpliwości, że Steel HR jest obecnie jednym z najładniejszych zegarków z funkcjami smart. Nie trafi do osób przyzwyczajonych do możliwości Apple Watcha czy urządzeń z Android Wear, znajdzie za to uznanie wśród miłośników klasycznych zegarków. Sprzęt jest świetny (o ile tylko wybierzecie pasek inny niż gumowy), ale oprogramowanie trochę za nim nie nadąża. Wyróżnia się formą – tylko i aż.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 2

Mam go od roku i nie polecam. Niby zegarek dla aktywnych ale szybka rysuje się jak w zegarku zabawkowym. W moim jest tak porysowana, i to po wizycie na basenie, że nie widać tego oledowego wyświetlacza więc funkcja Smart poszła się j….