Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Wolałbym oglądać filmy takie jak <em>Solo: Gwiezdne Wojny Historie</em> na kanapie, a nie w kinie

Wolałbym oglądać filmy takie jak Solo: Gwiezdne Wojny Historie na kanapie, a nie w kinie

Paweł Okopień
paweloko
6
Dodane: 6 lat temu

Kino ma swój niepowtarzalny urok, wiele filmów właśnie na tak dużym ekranie robi fantastyczne wrażenie. Wizyta w większości sal sprawia jednak, że kibicuje Netflix i spółka. Obecnie w domu, można uzyskać dużo lepsze efekty podczas seansu niż będąc w kinie. Nie obraziłbym się gdybym mógł obejrzeć Hana Solo na własnej kanapie.

W przypadku dużych aglomeracji miejskich mamy dość spory wybór kin. W Warszawie, Łodzi czy Gdańsku bez trudu znajdziemy kino, w którym filmy są z dźwiękiem Dolby Atmos. Znajdziemy też sale z niezłymi projektorami i fajnym rozmieszczeniem siedzeń. Dużo gorzej jest w mniejszych miastach. Tutaj sieci kin wychodzą z założenia, że trzeba się cieszyć, że kino jest. Jednym z karygodnych błędów wielu sal Cinema City jest ulokowanie schodów po środku sali. Rozumiem, że jest to dość ekonomiczne, bezpieczne, ale w ten sposób zabierane są najlepsze miejsca.

Wczoraj będąc na Hanie Solo pierwsze 5 minut reklam nie nadawało się do oglądania, ponieważ ekran był cały różowy. Skoro płacę za bilet i dalej wyświetlane są reklamy, to jest to część składowa seansu. Zresztą osobiście lubię obejrzeć zwiastuny filmowe przed seansem. Bardziej irytują ogólne spoty, często jeszcze puszczane dwa razy w jednym paśmie reklamowym. Przez resztę reklam starano się dopasować proporcje wyświetlanego obrazu do wielkości ekranu. Finalnie, gdy rozpoczął się film, obraz był już względnie dobrze ustawiony. Względnie, ponieważ zamiast prostokąta był trapez z szerszym obrazem u dołu. Dość typowe przy nieprawidłowym ustawieniu projektora – co w kinie jednak miejsca mieć nie powinno.

Cała projekcja Hana Solo była bardzo ciemna, obrazowi brakowało należytej ostrości i kontrastu. Także dźwiękowi brakowało sporo do ideału. Niestety nie jest to odosobniony przypadek, większość seansów w kinach jest ciemna w celu przedłużenia żywotności lampy. Mało sal kinowych chce dostarczyć referencyjne wrażenia z filmu.

Współcześnie w kinach filmy nie wyglądają tak dobrze jak na ekranach naszych telewizorów. Mając 65, 75-calowy telewizor albo projektor 4K zawstydzamy większość sal kinowych w kraju. Podobnie ma się kwestia dźwięku.

Jedynym problem jest źródło. W tej chwili, aby cieszyć się doskonałym obrazem mamy do wyboru UltraHD Blu-ray lub iTunes na Apple TV 4K. To najlepsze źródła dla najświeższych filmów. Przy czym niestety filmy w iTunes wciąż są dostępne wyłącznie z Dolby Digital. Po cichu liczę, że doczekamy się kolejnego przełomu w tej kwestii jeszcze tego roku.

Idealnie byłoby móc mieć wybór, jeśli chodzi o miejsce, w którym chcemy obejrzeć film w dniu premiery. Myślę, że wiele filmów w ten sposób obejrzałbym właśnie w domowym zaciszu. Sytuacja ta zmusiłaby także kina do większych inwestycji w dostarczanie lepszych wrażeń. Obecnie wiedzą, że niestety widz i tak przyjdzie, jeśli będzie chciał. W wielu miastach po prostu są monopolistami, nie muszą z nikim konkurować.

Pomysł nie jest nowy, ale od lat jest skutecznie blokowany przez Hollywood. Zresztą do tego stopnia, że produkcje Netflixa z pominięciem dystrybucji kinowej są nieuznawane podczas festiwali filmowych i przyznawaniu najznamienitszych nagród w branży. Oczywiście nie wierzę w to, że dostęp do większości filmów byłby tani. Jednak 50-60 zł za możliwość pozostania na kanapie i obejrzenia filmu w dobrych warunkach w domowym zaciszu nie byłaby złą opcją i byłaby porównywalna z kosztem dwóch biletów do kina.

Na razie mamy wybór iść do kina lub poczekać kilka miesięcy na premierę filmu na płycie. Przy czym i na te płyty też można narzekać. Na przykładzie Gwiezdnych Wojen chociażby. Wszystkie filmy z serii na płytach Blu-ray są pozbawione pełnej angielskiej ścieżki dźwiękowej, dźwięk został mocno okrojony, aby na polskim wydaniu znalazła się główna ścieżka w języku niemieckim. Oczywiście te same wydania można kupić także w Niemczech i to taniej. Natomiast Ostatni Jedi na zachodzie został wydany także w wersji 4K. Niestety nie uświadczymy go w Polsce, na żadnym wydaniu zagranicznym nie ma też polskich napisów i dubbingu.

Nie łatwo być fanem dobrej jakości w filmach nad Wisłą.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 6

@Paweł, tak naprawę jedynym rozwiązaniem jest tu zakup, póki są, odtwarzaczy OPPO, gdzie mając wydanie zagraniczne (jak zauważyłeś w 4K oraz z najlepszą jakością dźwięku, choć bez polskiego) mozemy odtworzyć z polskimi napisami. Mamy wówczas najlepszą jakość, taniej kupiony film i polskie napisy, które można mieć. Jedyny minus – OPPO, które trochę kosztuje :-)

Prawdopodobnie jednym z powodów dlaczego filmy lądują najpierw w kinach są z góry opłacane licencje za wyświetlanie filmów, które mogą nie być takie tanie. Umożliwienie zakupu filmów w tym samym czasie co są w kinach wiązałoby się z przerzuceniem ryzyka niedostatecznych przychodów z kin na wytwornie kinowe, a w obecnej sytuacji taki układ jest dla nich (wytwórni) bezpieczniejszy. Tylko jakiś duży gracz (apple próbował), mógłby to zmienić.

Wiesz Netflix to zmienia. Raz po raz słyszysz o popularnych aktorach – daleko by nie szukać Will Smith albo Deadpool (zapomniałem jak się nazywa), którzy grają w ich produkcjach. I jakoś można zrobić film, który ma fajną obsadę, nie wystawiać go do kin a i tak ma miliony odtworzeń i na siebie zarobi.
Ja wiem, że tylko Netflix jest taki duży aby to robić, ale to tylko pokazuje że można – trzeba tylko chcieć :)

Nie wiem czy w tym modelu biznesowym wprowadzenie filmów dodatkowo do kin ma sens, bo za cenę bilety masz Netflixa na miesiąc (mniej więcej) – ale fakt wtedy może kina podniosły by jakość seansów.

W kinach drażni mnie jeszcze jeden aspekt – jak źle trafisz to cały seans w pizd… bo grupka z brakiem kultury potrafi zepsuć cały seans a nikt z tym nic nie robi – a szkoda :).

Bardzo ciekawy artykuł :) Netflix i inne platformy streamingowe już wkrótce wyprą kina ze swojej wysokiej pozycji branży rozrywkowej i przestaną istnieć. Jakość obrazu już teraz jest bardzo dobra, muszą jeszcze popracować nad dźwiękiem chociaż warto wspomnieć iż na Netflixie jest już dostępny Dolby Atmos ale muszę powiedzieć iż jest słabej jakości… A same fizyczne nośniki Blu-ray lub Ultra HD Blu-ray to aktualnie najlepsza jakość obrazu i dźwięku nawet w przypadku budżetowego sprzętu audio i video.