Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Apple potwierdza, że silikonowa membrana ma zabezpieczać klawiatury w MacBookach przed kurzem

Apple potwierdza, że silikonowa membrana ma zabezpieczać klawiatury w MacBookach przed kurzem

8
Dodane: 6 lat temu
fot. iFixit

ręce Macrumors wpadł dokument, w którym Apple potwierdza, że nowa silikonowa membrana ma zapobiegać dostawaniu się kurzu do wnętrza klawiszy w nowych klawiaturach, debiutujących w MacBookach Pro (mid 2018).

Keyboard and Keycaps
The keyboard has a membrane under the keycaps to prevent debris from entering the butterfly mechanism. The procedure for the space bar replacement has also changed from the previous model. Repair documentation and service videos will be available when keycap parts begin shipping.

Caution: The keyboard has a membrane under the keycaps to prevent debris from entering the butterfly mechanism. Be careful not to tear the membrane. A torn membrane will result in a top case replacement.

iFixit bardzo ładnie udokomentował całą konstrukcję klawiatury, rozbierając ją na czynniki pierwsze. Pierwszą rzeczą, którą zauważyli, to zmieniony znak Option na tym klawiszu względem modeli z late 2016 i mid 2017.

Po lewej stronie macie zdjęcie klawiatury z late 2016 i mid 2017, a po prawej mid 2018. Jeśli się przyjrzycie, to widać też poprawione umiejscowienie napisów na klawiszach, a w szczególności fn, Shift i Caps Lock. Zakładam, że dotyczy to również klawisza Tab, Delete, Return i prawego Shifta.

Następnie iFixit przystąpiło do testów wspomnianej membrany. Posypali klawisze niebieskim pyłem, ponaciskali je, a potem zdemontowali. Wynik jest pozytywny – pył zostaje na brzegach klawisza, z dala od mechanizmu motylkowego. Dopiero jego dosypanie i dalsze naciskanie klawiszy powoli przesuwa go do środka. Następnie posypali klawiaturę szczyptą soli. Tym razem – niestety – część klawiszy przestała działać, ponieważ ziarenka dostały się pod mechanizm motylkowy.

Jest więc lepiej, ale raczej nie korzystajcie z komputera podczas burzy piaskowej na Saharze.

Niewiele się natomiast zmieniło w kwestii prostoty wymiany samej klawiatury – nadal nie da się tego zrobić. W przypadku uszkodzenia serwis może próbować wymienić pojedyncze klawisze, ale jeśli uszkodzony zostanie mechanizm motylkowy lub silikonowa membrana, to pozostaje wymiana całego top case, który składa się z klawiatury, baterii, głośników i aluminiowej pokrywy wokół klawiatury.

Tendencja Apple do scalania wszystkiego w jedno ma swoje zalety – otrzymujemy dzięki temu bardzo zwartą konstrukcję, która naprawdę jest wyjątkowa. Kosztem tego jest niestety cena, jaką nam przyjdzie zapłacić, jeśli coś trzeba naprawić – ~400 USD w przypadku klawiatury. Dla porównania, koszt wymiany klawiatury w Dellu XPS 13″ wynosi jakieś 30-50 USD, zależnie czy chcecie to zrobić samemu, czy zlecić serwisowi. Właściciele MacBooków Pro nie powinni się specjalnie martwić, bo Apple uruchomiło program naprawczy dla klawiatur MacBooków i MacBooków Pro, ale dziwi mnie decyzja oferowania go tylko przez 4 lata od daty zakupu:

Program obejmuje dotknięte usterką modele MacBooka i MacBooka Pro przez 4 lata od pierwszej sprzedaży detalicznej.

Biorąc pod uwagę zarówno ceny MacBooków, jak również ich spodziewany czas pracy, spodziewałbym się przynajmniej 6 lat.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 8

Czytając co raz jakiś artykuł dotyczący Appla – często śmiałem się ze stwierdzenia cyt.:”apple się kończy” – i dochodzę do wniosku iż może się nie kończy ale zmierza w jakimś dziwnym kierunku a swoich klientów traktuje jak dojne krowy. Cena ich produktów ma się nijak do ich legendarnej jakości. Patrząc dalej już nawet ich systemy są co najmniej słabe… i jeśli nic z tym nie zacznie robić te dojne krowy pójdą na inne pastwisko …

Może i masz racje co do spadającej jakości sprzętu i systemu, jednak to co oferuje konkurencja jest o wiele gorsza i Apple i tak w tym aspekcie wygrywa.

Jakość objawia się wtedy, kiedy producent nie chowa głowy w piasek i naprawia swoje błędy. Na stare klawiatury jest program naprawczy i wymieniają za darmo każdemu.

Wymieniają za darmo na takie same – zepsute. Rewelacja.

Właśnie nie, bo twierdzą, że klawiatury motylkowe w wersji 1 i 2 są to inne konstrukcje.

Coś w tym jest co piszesz, ale jeszcze lepsza jest jakość, kiedy się nie psuje na taką skalę. Więc niech mają swoją jakość, bo nie schowali głowy w piasek, ale jakości, którą stracili w kwestii ilości uszkodzonych klawiatur, będą musieli długo odrabiać.

A mówiąc krócej i bardziej wprost. Niech sobie wsadzą w buty jakość związaną z programem naprawczym i niech powrócą do wypracowanej przez lata jakości.