Mój ostatni dzień z Microsoft Surface Book 2
Żyłem z Surface Book 2 od 17 lipca i dzisiaj w końcu się z nim żegnam. Ze smutkiem, bo bardzo się polubiliśmy.
Ten sprzęt będzie przez wielu z Was krytykowany, „bo Microsoft” lub „bo Windows”, ale zanim wydacie swój wyrok, polecam najpierw wypróbowanie komputera i systemu operacyjnego osobiście. Oczywiście, nie są idealne, ale nic takowym nie jest, łącznie z macOS, MacBookami, iMacami, iPadami, iPhone’ami i innymi urządzeniami z logo nadgryzionego jabłka. Każdy przecież dobiera sprzęt pod swoje preferencje i potrzeby. To właśnie w tej kwestii Surface Book, a konkretnie jego alternatywne tryby pracy, mnie przekonały.
Z trybu laptopa korzystałem najczęściej, bo najczęściej potrzebowałem klawiatury. Gdy używałem MacBooka Pro i jak już nie miałem nic więcej do napisania, to go wstawiałem do stojaka i sięgałem po iPada. W przypadku Surface Booka jest prościej – tutaj po prostu odłączam ekran i przechodzę do trybu tabletu. Niestety daleko mu w tej kwestii do iPada, ale temu ostatniemu z kolei daleko do bycia uniwersalnym laptopem, nawet z podłączoną klawiaturą. Jak już wielokrotnie wspominałem, jestem na iPadzie w stanie wykonać 90% swoich zadań i od lat utrzymywane jest status quo – Apple niewiele robi (lub brakuje oprogramowania), aby zbliżyć tę liczbę do 100%. Zatem, pomimo że tryb tabletowy w Windows 10 nie jest tak dobry, jak iPad, to mogę na nim wykonywać 100% obowiązków. No i mam o jedno urządzenie mniej…
Przypomnę, że Microsoft do testów dostarczył model 15-calowy, który jest kolosalny. Nie bez powodu korzystam z 13-calowego MacBooka – ten rozmiar jest znacznie bardziej poręczny. Jednocześnie, gdy miałem do testów 12,3-calowego Surface Pro 4, narzekałem trochę na rozmiar ekranu – był więcej niż wystarczający w trybie tabletowym, ale brakowało mi dodatkowych 2,54 cm (1 cala) do preferowanych 13,3″. Zatem, ponieważ Surface Pro 4 jest za mały, to zostaje mi tylko jeden model z oferty, pasujący do moich wymagań – Surface Book 2 w wersji 13,5″. Będę starał się takowego zabezpieczyć na dłuższe testy, bo bardzo poważnie rozważam jego kupno, gdy przyjdzie czas na mojego MacBooka. W międzyczasie prawdopodobnie pojawi się jego nowsza wersja, ale zakładam, że format będzie podobny.
Przy okazji, z niecierpliwością też czekam rozwój świeżego Surface Go – jest na tyle mały, że można go brać ze sobą wszędzie, chociażby niosąc go w ręce, a wracając do domu lub biura, podłączyć pod zewnętrzny ekran i klawiaturę. Moim największym zastrzeżeniem jest niewielki ekran i jego niska rozdzielczość – chciałbym zobaczyć taki, który wypełnia brzegi. Mógłby się nazywać Surface X i nawet może mieć wycięcie w ekranie.
Komentarze: 11
“ale nic takowym nie jest, łącznie z macOS, MacBookami, iMacami, iPadami, iPhone’ami ”
Wojtek, Wojteeeeeekk! Wracaj do nas!
;)
Już mnie trochę frustruje, że mamy iOS 12, a nadal brakuje w nim podstawowych funkcji, które były w systemach operacyjnych od samego początku.
Apple samo trochę błądzi chyba, bo iOS w wersji iPadowej obecnie uaktualniają raz na 2 lata, a to za wolno. Pamiętajmy, że to system, który na iPadach istnieje od 2010 roku.
Hmm, na przykład jakich podstawowych funkcji brakuje w iOS? Jak dla mnie to przydałaby się tylko nieco większa użyteczność współdzielenia plików między aplikacjami, idą do tego małymi krokami (za wolno) nie chcąc dawać użytkownikowi pełnego dostępu do systemu plików… Do tego dopracowanie iCloud, iCloud Drive, aplikacji Files, ogólnie wykorzystania iCloud jako platformy. Poza tym nie widzę większych braków. Może ktoś oczekujący, że system zrobi to co mają robić aplikacje będzie myślał inaczej, podobnie jak osoba chcąca widzieć w smartfonie kopię “dużego” komputera. Takie podejście mieliśmy przez lata w postaci systemów typu Windows Mobile czy Symbian, historia pokazała, że inna filozofia jest lepsza. Modyfikowanie Androida poprzez dodawanie ubergeekowskich rozwiązań to też nie jest to czego oczekuje większość użytkowników…
W przypadku iPada się zgadzam, powinno być coś więcej w systemie iOS dla iPada, bo te kilka wyróżniających ficzerów to za mało, przez to iPad jest wciąż tylko dużym iPhonem z kilkoma dodatkami. Osobiście najchętniej widziałbym to, co powyżej, czyli ciut większa otwartość na wymianę danych, pozwalająca na wygodną pracę na nich bez kombinacji w stylu tych, o których sam pisałeś (bodajże import zdjęć do Lightrooma). Do tego jeszcze konta użytkowników na zasadzie takiej jak w systemach na “duże” komputery. Chętnie kupiłbym wtedy takiego iPada Pro jako sprzęt “rodzinny” do domu, z powodzeniem służyłby wtedy jako odpowiednik laptopa do lekkiej pracy i jako sprzęt do konsumpcji treści, hub do sterowania innymi sprzętami (HomeKit)… W obecnej sytuacji szkoda mi kasy i miejsca w domu, żeby zawalać go kolejnymi sprzętami dla każdego, dublującymi funkcjonalność iPhonów na większym ekranie :(
Dwie instancje tej samej aplikacji jednak by się przydały. Instalowanie aplikacji tylko po to, żeby otworzyć w nich drugi dokument (Word / Pages / gDocs, czy Excel / Numbers / gDocs) mija się z celem.
Przeglądarka, która np. nie otwiera wysuwanego menu (wyizolowany przypadek w ifirma.pl, ale na Macu działa) sprawia, że muszę brać komputer do domu jak chcę zrobić księgowość.
Niemożność wywołania widgeta aplikacji z dowolnego miejsca (np. ctrl+spacja dla wywołania szykiego dodania zadania w Things), tylko konieczność kliknięcia w Share (jak jest) lub ściągnięcia górnej belki i przejście do sekcji widgetów to kolejny ból.
Każdy pewnie ma swoje małe blokery, które nie pozwalają zostawić Maca w pracy i wyjść z samym iPadem nawet jak wszystko w iCloud.
Celowo nie wspominam o ograniczeniach aplikacji (pivot w Excel czy gDocs), bo to już inny temat i Apple nic do tego.
OK, brak większej ilość instancji danej aplikacji (lub podobnego rozwiązania umożliwiającego pracę na większej ilości dokumentów w tej samej aplikacji jednocześnie) to faktycznie wada, zwłaszcza w przypadku iPada, który miałby zastąpić laptopa. Twoje uwagi generalnie sprowadzają się jednak do tego, o czym pisałem wcześniej – nieco więcej otwartości w kierunku możliwości swobodnego współdzielenia zasobów pomiędzy aplikacjami, nieco więcej konsekwencji w budowie iCloud jako platformy spajającej wszystkie sprzęty; tego i kilku innych zmian w systemie brakuje, by iPad spokojnie wystarczył jako “twój następny komputer” dla większości “domowych użytkowników”.
Mam ipada pro i powiedzmy sobie szczerze, do konsumowania treści to jest ok., choć domownicy twierdzą że trochę za duży i nieporęczny. Jakoś nie wyobrażam sobie by zastąpił mi MBA. Co do Windows 10 to system jak sytem. Dziwi mnie tylko że takiego outlook’a z office 365 na macOS spokojnie skonfigurowałem do pracy z służbowym kontem pocztowym opartym o serwer Exchange, a pod Windows 10 mi się nie udaje.
iPad Pro w wydaniu 10-11″ mający te możliwości, o których mówiliśmy, spokojnie mógłby zastąpić laptopa w większości “lekkich” zastosowań. Należałoby się jednak zastanowić, czy taki sprzęt jest w ogóle Apple na rękę? Może celowo nie wprowadzają wielu elementów zbliżających funkcjonalność iOS do innych systemów, bo wtedy sprzedaż iPada mogłaby w dużym stopniu skanibalizować sprzedaż Maków, zwłaszcza tych najbardziej mobilnych? Do tego konkurencja miałaby pole do popisu wykazując, że oni już od dawna przecież mają różne maszyny 2 w 1, a Apple jak zwykle w tyle ;) Z drugiej strony nie wiemy co przyniesie przyszłość, jeśli nadal Apple będzie podejmowało trafione decyzje biznesowe, to na pewno wybierze to co dla nich będzie najlepsze… Oby nam też się to podobało :)
No już daj mu spokoj. Ma racje ze Apple trochę „zamula”. Niestety ale taka prawda.
Rzeczywiście może się wydawać że dystans między Windowsem a macOS w ostatnim czasie się zmniejszył. Ale z mojego doświadczenia tylko pozornie.
W pracy mam nowy komputer, (Dell) specyfikacja prawie identyczna jak Macbook Pro 13. Szybko jednak pojawiły się dwa istotne problemy
– nie widzi dodatkowej pamięci RAM (z wyższej półki), choć jest zgodna ze specyfikacją podawana przez producenta. Wątki w internecie wskazują, że problem dotyczy też modułów innych producentow
– w ciągu tygodnia zaliczyłem kilka blue screen of death. Postawienie nowego systemu i aktualizacja “czego się da” na razie niczego nie rozwiazala.
Reasumując, z mojego doświadczenia w świecie PC wiele się nie zmieniło od czasu gdy 10 lat temu przesiadalem się na maca. macOS ma oczywiście swoje problemy, sprzęt Apple kosztuje coraz więcej, ale… nie wydaje mi się, że dziś można traktować windowsa jako pełnowartościową alternatywę.
Podziwiam ludzi, którym Windows wiecznie się sypie. Chyba rzeczywiście zasługują na MacOS-a. Ja do zeszłego roku siedziałem siedziałem na Win 7, teraz Win 8.1 (dziesiątka jakoś mi stylistycznie nie leży). I wiesz co… nawet nie wiem, jak wygląda BSOD. Więc może zdradź mi, jak Ty to robisz.
Mam zarówno MBP jak i Surface Booka. Sorry, ale poza fikuśnym mechanizmem odłaczania ekranu i fajnym magnezowym materiałem, z którego został wykonany, nie jest ten sprzęt warty żadnej uwagi. Zwykła windowsowa maszyna z marną klawiaturą i fatalnym touchpadem.
No i ten mechanizm, który jest fajny przez tydzień, a później nie wiadomo co z tym zrobić, bo wyważenie maszyny jest koszmarne i nei można jej położyć na kolanach,