Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Audeze EL-8

Audeze EL-8

6
Dodane: 6 lat temu

W ostatnich numerach miałem styczności z dobrze znanymi mi markami, które systematycznie przekonywały mnie do rozwiązań ułatwiających życie każdego użytkownika. Bezprzewodowość, wyciszanie szumów, dotykowe panele i ergonomia sprawiająca, że nawet spore konstrukcje świetnie sprawdzają się „na wynos”. Na ziemię miała mnie sprowadzić mniej znana szerszej publiczności, amerykańska firma Audeze.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 04/2017

Moją pierwszą myślą, kiedy tylko dotarły te niezwykle ciekawe słuchawki, był tytuł „Audiofil z iPhone’em”. To tytuł, który możecie kojarzyć z naszego kwietniowego numeru z 2013 roku Wtedy razem z Norbertem chcieliśmy sprawdzić, czy z iPhone’a można odtworzyć muzykę na takim poziomie, którego nie powstydziłby się prawdziwy meloman. Byliśmy na tyle szaleni i bezczelni, żeby iPhone’a podłączyć do sprzętu za ponad 300 tysięcy złotych. Dzięki świetnym osobą z zaprzyjaźnionego salonu Top Hi-Fi & Video Design, mogliśmy poczuć się, że temat został podjęty profesjonalnie i nikt z nas się zwyczajnie nie podśmiewa. Tamtym razem wszystko polegało na podłączeniu bezprzewodowym i funkcji AirPlay, a rezultaty zaskoczyły nawet pracowników salonu. Jednak tym razem jest dużo prościej, a 4 lata postępu technologicznego powodują, że same doznania płynące z radości słuchania muzyki, mogą być jeszcze lepsze. Teraz najwyższy poziom jakości muzyki płynącej z iPhone’a, ma być przekazany za pośrednictwem słuchawek. Słuchawek wyjątkowych i bardzo specyficznych. W ostatnich numerach miałem styczności z dobrze znanymi mi markami, które systematycznie przekonywały mnie do rozwiązań ułatwiających życie każdego użytkownika. Bezprzewodowość, wyciszanie szumów, dotykowe panele i ergonomia sprawiająca, że nawet spore konstrukcje świetnie sprawdzają się „na wynos”. Na ziemię miała mnie sprowadzić mniej znana szerszej publiczności, amerykańska firma Audeze.

Absolutnie czysta, wolna od udogodnień konstrukcja zamknięta, która ma tylko jedno zadanie. Dostarczyć nam dźwięk najwyższej jakości, który będzie najbliższy temu, co nagrał artysta. Takich słuchawek na łamach naszego magazynu jest bardzo niewiele, a wręcz mogę napisać, że nigdy nie było. Raczej nie zajmujemy się Hi-Fi z najwyższej półki, a Audeze w swojej ofercie posiada słuchawki nawet za 17 tysięcy złotych. Dlaczego więc model EL-8 trafił na moją nieaudiofilską głowę? Powody są przynajmniej dwa. Po pierwsze nie kosztują wspomnianych wcześniej 17 tysięcy złotych, a 3795zł, co oczywiście nadal jest sporą kwotą, ale również taką, która pozwala nam, chociaż otrzeć się o High-end. Drugi powód jest bliższy naszym „nadgryzionym” sercom. Audeze model EL-8 wypuścił w specjalnej wersji Titanium z kablem Lightning, dla wszystkich fanów marki Apple. Teraz już rozumiecie nasze zainteresowanie.

Absolutnie czysta, wolna od udogodnień konstrukcja zamknięta, która ma tylko jedno zadanie. Dostarczyć nam dźwięk najwyższej jakości, który będzie najbliższy temu, co nagrał artysta.

Pisząc na samym początku o tym, że mamy do czynienia z niezwykle ciekawymi słuchawkami, jestem wam winny wytłumaczenie. EL-8 są słuchawkami z zastosowaniem przetworników planarnych, których membrany są cieńsze niż ludzki włos. Patrząc na wielkość nauszników, możecie czuć się zmyleni, ale grubość, nie idzie w parzę z powierzchnia, a ta jest trzy razy większa od typowych konstrukcji. Drugą najciekawszą cechą jest wspominany już przewód Lightning. Jest to pierwszy na świecie tego typu 24-bitowy kabel Lightning nazwany Cipher. Na czym polega jego wyjątkowość? W przewodzie wbudowany jest układ elektroniczny omijający przetwornik oraz wzmacniacz iPhone’a. Dzięki temu dźwięk bezpośrednio przesyłany jest do wbudowanego w przewód wysokiej jakości przetwornika cyforowo-analogowego z układem DSP. Dodatkowo funkcjonalność kabla Cipher zwiększa mikrofon kompatybilny z asystentem głosowym Siri. Tym sposobem o modelu EL-8 mówi się „mobilny”, jednak gdy otrzymałem pudełko do testu, to ta nazwa była dla mnie nieco absurdalna. Wszystko wyglądało bardziej na test przenośnego głośnika niż słuchawek. Audeze zadbało o dopieszczenie otoczki wokoło tych blisko 4 tysiącu złotych. Wykończenie pudełka, forma zapakowania, a przede wszystkim okablowanie, świadczą o poziomie pułki, na jakiej znajduję się producent. Przewody to zdecydowanie aspekt najbardziej przyciągający uwagę. Dwa rodzaje świetnie wykonanych, płaskich przewodów robią ogromne wrażenie i bardziej przypominają te głośnikowe, niż klasyczne słuchawkowe.

Oprócz zaawansowanego technologicznie Lightninga, do dyspozycji mamy jeszcze wersję jack 3,5mm z dołączoną wtyczką na większego 6,3mm. Każdy z nauszników zasilany jest oddzielnym, wypinanym przewodem, co robi spore wrażenie. Kiedy już z pudełka wyciągnąłem słuchawki, to od razu przypomniałem słowo „mobilne” i uśmiechnąłem się pod nosem. Umówmy się, w naszych kręgach model EL-8 z mobilnością ma tyle wspólnego, co Mercedes Sprinter z torem wyścigowym. Uwierzcie mi, przyzwyczailiśmy Was do „nieco” innej mobilności. Są olbrzymie i ważą tyle, co dwa głośniki podstawkowe, a ich podłużne nauszniki mogłyby pomieścić po dwie pary uszów elfa. Jednak muszę przyznać, że swoim wyglądem przyciągają i intrygują. Pośród tych wszystkich skandynawskich, skórzanych i kolorowych projektów, z którymi ostatnio miałem styczność, Audeze wyróżnia się surową stylistyką. Ostre linie, stonowana kolorystyka i drapieżność, są po prostu amerykańskie i robią wrażenie podobne do pierwszego Hummera.

Ostre linie, stonowana kolorystyka i drapieżność, są po prostu amerykańskie i robią wrażenie podobne do pierwszego Hummera.

Za projekt odpowiedzialna była firma BMWDesigneWorks USA, co oznacza, że Audeze wydało miliony monet na swoje słuchawki i nie szukało żadnych dróg na skróty. Patrząc na EL-8 mogę powiedzieć, że misja się udała. Trochę postraszyłem was tymi rozmiarami i wagą, ale na szczęście nie są takie straszne, gdy już wyląduje na głowie. Świetnie i pewnie leżą, a wielkość nauszników docenimy przy dłuższym odsłuchu. Spodziewałem się najgorszego, a jak się okazało nawet z dwiema kolumnami głośnikowymi na głowie, może być całkiem wygodnie. Teraz wróćmy do samego początku tego tekstu, gdzie pisałem o tytule „Audiofil z iPhone’em”. Bez dwóch zdań, na decyzję o zakupie słuchawek Audeze EL-8, największy, a może nawet jedyny wpływ, będzie miała jakość dźwięku. Do tego zostały stworzone, więc pewnie grono odbiorców nie będzie zbyt duże, ale na rynku zawsze jest nisza. Jeśli bezgranicznie kochasz jakość dźwięku i nie potrzebujesz przy tym udogodnień, to te słuchawki są dla ciebie.

Są świetnym przykładem, jak dużo możliwości drzemie w złączu Lightning. Ciężko uwierzyć, że iPhone w połączeniu z bezstratnym Tidalem Hi-Fi, może być bardzo krótkim przedsionkiem do prawdziwego świata Hight-end. Oczywiście musimy mieć klucz do drzwi tego przedsionka, a nim właśnie są słuchawki EL-8. Nie spodziewałem się aż takiej dysproporcji w porównaniu do tego, co wcześniej dla was testowałem. Wchodzimy w inny świat na każdej płaszczyźnie dźwięku, od dynamiki, po scenę i każde pasmo częstotliwości. Kolejny raz musiałem przesłuchać wszystkie swoje ulubione utwory z różnych gatunków. Szukałem czegoś, o czym mógłbym powiedzieć, że to styl, w jakim grają Audeze EL-8. Wybaczcie, nie znalazłem. Ich charakterystyka za każdym razem się zmienia, one po prostu odzwierciadlają dźwięki nagrane przez wykonawcę. Na pewno odnajdziecie coś nowego nawet na nagraniach, które znacie na pamięć. Audeze posiada darmową aplikację, w której znajdziemy bardzo szczegółowy equalizer, ale szczerze mówiąc, nie polecam zabawy. Kiedy grają na płasko, nie potrzebują absolutnie żadnych sztucznych podbić. Dajcie im robić swoją, a nie zwiodą was. Moim głównym źródłem odsłuchu był iPhone, bo przecież dla tego przedstawiamy Wam te słuchawki. Jednak nie mogłem się powstrzymać w momentach, w których czułem, że brakuje im dynamiki i wiedziałem, że jedynym wąskim gardłem jest iPhone. Zmieniłem przewód na jack i nie mogłem się doczekać podłączenia do analogu. Wiedziałem, że winyl otworzy je jeszcze bardziej i oczywiście nie myliłem się. Dynamika i moc uderzyła mnie w tył głowy i w końcu odebrałem pełen obraz tych słuchawek. Oba oblicza są cudowne i bardzo zachęcam do zapoznania się z nimi. Nie jesteśmy magazynem dla melomanów i nie staramy się takich udawać, a w tym przypadku to jest już tak wysoki poziom. Dlatego nie będę się więcej rozpisywał na temat dźwięku. Napiszę tylko, że nie było u nas jeszcze tak świetnie grających słuchawek, które wspierają iPhone’a.

Ocena 5/6

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 6