Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Luminary chce stać się Netflixem podcastów

Luminary chce stać się Netflixem podcastów

0
Dodane: 5 lat temu

Luminary dowiedziałem się z artykułu w The New York Times, gdzie Matt Sacks tłumaczy, jak chcesz z firmy, której jest współzałożycielem, stworzyć „Netflixa podcastów”. Co to znaczy? Chce żebyśmy za nie płacili…

Podcasty od początku swojego istnienia opierają się na otwartych technologiach. Aby tworzyć podcast, wystarczy mieć serwer na pliki audio i kanał RSS. Użytkownik, który chce słuchać takiego podcastu, potrzebuje jedynie program umożliwiający ich odsłuch (jest mnóstwo darmowych i płatnych aplikacji, do wyboru, do koloru) oraz adres kanału RSS (wiele podcastów ma wbudowane wyszukiwarki podcastów, więc wystarczy znać nazwę danego programu, którego chcemy odsłuchać). Apple z iTunes był oczywiście iskrą, dzięki której podcasty się rozwinęły. Co więcej, firma nigdy ich nie kontrolowała i nie zamykała za żadną ścianą, a jedyne, w czym pomogli, to stworzyli największą na świecie bazę danych podcastów (dostępną bezpośrednio z iTunes).

Wzrost popularności podcastów jest stały w ostatnich latach i dzisiaj liczba osób słuchających ich zamiast muzyki czy radia jest ogromna. Samo tworzenie podcastu oczywiście nie jest darmowe – trzeba mieć podstawowy sprzęt do ich nagrywania oraz czas na ich ewentualną edycję, no i nie można zapomnieć o kosztach utrzymania serwera z plikami. Skoro więc tysiące albo nawet i setki tysięcy ludzi słucha wybrany show, to pojawiły się też firmy, które chciały się w nich reklamować. Niestety, niedopuszczalne jest, aby to twórca brał 100% za reklamę, więc chwilę później pojawili się pośrednicy, którzy chcieli mieć fragment tortu dla siebie oraz firmy, które stworzyły zamknięte platformy podcastowe i dynamiczne reklamy (przypominające radiowe), wstrzykiwane do podcastów na podstawie danych geolokalizacyjnych słuchacza oraz ukrytych śledzących pikseli.

Czy to Wam coś przypomina? Tak dokładnie wyglądały początki www, a dzisiaj mamy w nich ogromny śmietnik, składający się z obowiązkowych informacjach o ciasteczkach, GDPR / RODO, popupach z reklamami, popupach z newsletterami i cholera wie czym jeszcze.

Układ twórców podcastów ze słuchaczami jest bardzo prosty. Twórcy tworzą materiał i podczas programu opowiadają o reklamie, własnym głosem i własnymi słowami. Część twórców reklamuje tylko produkty, które sami poleciliby, niezależnie od tego, czy ktoś im za to płaci, czy nie, a inni reklamują wszystko, co wpadnie im w ręce. Na szczęście dosyć łatwo wyrobić sobie zdanie na temat rzetelności danego podcastera, a same reklamy można bardzo łatwo przewinąć, jeśli ktoś ich nie chce słuchać.

Niedawno duże firmy, np. Spotify, zaczęły również oferować możliwość odsłuchiwania podcastów przez ich platformę, pomimo że teoretycznie nic z tego nie mają – nie wstawiają swoich reklam, ani nie zarabiają bezpośrednio na podcastach. Ich największym jednak przewinieniem jest to, że pobierają odcinki podcastów z serwera twórców i hostują je u siebie. To może wprowadzać szereg problemów dla twórcy, szczególnie jeśli ten chce podmienić plik u siebie, bo jest w nim jakiś bug (lub z innego powodu). Zysk dla Spotify’a jest jednak łatwy do dostrzeżenia – użytkownicy płacą subskrypcję za odsłuch utworów muzycznych, a każdy odsłuchany utwór oznacza konieczność zapłacenia jej twórcom, więc firmie zależy na tym, aby użytkownicy słuchali jak najmniej, jednocześnie opłacając abonament. Spotify nie płaci natomiast nikomu za to, że użytkownik słucha podcastu, więc każda minuta jest dla nich dodatkowym zyskiem.

Za najgorszą praktykę jednak uważam próbę odcięcia podcastów od otwartych standardów, tj. RSS, jak próbuje to zrobić Matt Sacks z Luminary. Realnie rzecz biorąc, darmowe podcasty, z reklamami lub bez prawdopodobnie nigdy nie znikną, ponieważ potencjalnie zawsze znajdzie się człowiek, który będzie chciał posłuchać audycji lub ulubionego podcastera bez miesięcznych subskrypcji, ale nie zmienia to faktu, że zagrożenie istnieje. A jeśli stanie się najgorsze, to chętnie zapłacę moim ulubionych twórcom bezpośrednio, zamiast wspomagać pośredników.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .