Lokalizator od Apple i nowa aplikacja lokalizacyjna
Apple podobno pracuje nad nową aplikacją, która ma zastąpić dwie, czyli Znajdź moich znajomych i Znajdź mój iPhone. Na razie ma się skrywać za kryptonimem „GreenTorch”. Nowa aplikacja ma posiadać te same funkcjonalności co dwie istniejące, ale połączone w jedną aplikację. Ma być dostępna na iOS oraz na macOS jako uniwersalna aplikacja Marcepan.
Cały czas będziemy mogli więc śledzić nasze urządzenia w ramach jednego konta iCloud, urządzenia osób z Chmury rodzinnej oraz tych osób, które wyślą nam zaproszenia do śledzenia. Ciekawym przykładem urządzenia, które można lokalizować z appki na iPhone’a są słuchawki AirPods. Nie mają w końcu Wi-Fi i lokalizacja opiera się o komunikację przez Bluetooth.
Plotki mówią, że Apple pracuje nad nowym sprzętem nazywanym kodowo „B389”. Ma być to lokalizator na wzór Tile czy polskiego NotiOne. Technicznie to takie słuchawki AirPods bez słuchawek. Lokalizator możemy przyczepić do kluczy, wrzucić do kieszeni w ubraniu dziecka lub przyczepić do drona. Dzięki transmisji Bluetooth i braku GPS wytrzyma bardzo długo na baterii. Działanie takiego lokalizatora jest dość proste.
Jeśli w jego pobliżu pojawi się telefon mogący odebrać jego sygnał Bluetooth 4.0, to automatycznie nastąpi połączenie. Zostanie wtedy wysłana na serwer lokalizacja konkretnego nadajnika wraz z lokalizacją GPS pobraną z telefonu, który się z nim połączył. To pozwoli właścicielowi tego konkretnego lokalizatora, który przypiął go do swojego konta, zobaczyć w swojej aplikacji na telefonie informację, gdzie jest nadajnik. Proste? Proste. Tyle, że musi się zdarzyć taka sytuacja, że w pobliżu nadajnika znajdzie się telefon z odpowiednią aplikacją. Czyli potrzebujemy efektu skali, a jeśli taki lokalizator zostanie namierzony przez każdego iPhone’a, to mamy efekt maga skali. Nawet w dużo mniejszej skali w przypadku NotiOne działa to świetnie.
Możliwe, że więcej szczegółów o tym urządzeniu dowiemy się już na początku czerwca na WWDC lub we wrześniu podczas prezentacji nowych iPhone’ów. Ja to totalnie kupuję, taki lokalizator będzie genialnym urządzeniem, a jednocześnie pewnie będzie konieczność zapłacenia jakiegoś abonamentu Apple, a to kolejny zysk dla firmy.
Komentarze: 4
NotiOne działa świetnie? Hmmmm… Miałem trzy ukryte w swoim skuterze i wyjąłem, bo miałem z nich więcej szkody niż korzyści.
Kiedyś jeden uparcie twierdził, że skuter 30 minut temu był w miejscu w którym nigdy nim nie byłem. Miejscu oddalonym od ostatnich znanej mi lokalizacji o kilka kilometrów. Aż dzwoniłem do domu żeby ktoś rzucił okiem czy stoi, bo wygląda na to, że ktoś nim odjechał. Oczywiście stał na swoim miejscu…
Drugi NotiOne przez 3 miesiące uparcie twierdził, że jest w Łodzi, a leżał obok mnie we Wrocławiu (z którego nigdy nie wyjechał). Czasem po włączeniu aplikacji po złapaniu go przez mojego iPhona przez moment dało się zauważyć jego prawdziwą pozycja tego NotiOne ale po “refreshu” albo kilku sekundach wracała Łódź. Ewidentnie “mergowanie” informacji w bazie danych szło nie tak jak powinno jeżeli jakaś losowa lokalizacja była ważniejsza od tego co złapał mój iPhone przez Bluetooth. :) A może jakimś cudem jakiś NotiOne w Łodzi miał taki sam identyfikator i wzajemnie sobie fałszowaliśmy lokalizację. :) Nigdy tego nie odgadnę. Zwłaszcza, że teraz ten lokalizator nie “bywa” już w Łodzi (może tamtemu skończyła się bateria, hehe).
I nie twierdzę, że NotiOne to słaby lokalizator. Jest bardzo dobrze wykonany, aplikacja ładnie zaprojektowana. Ale technologia Bluetooth 4 raczej nie do tego została stworzona i to od razu widać. Gdyby tylko skupiono się na tym żeby nie wysyłać lokalizacji z miejsc w których na pewno nigdy nie byłem to można byłoby tego używać jako dodatkowej deski ratunku w przypadku gdy coś zginie. I na pewno nie nadaje się do obiektów mocno ruchomych (kot, pies). Chyba, że chcemy odnaleźć np. zwłoki przejechanego przez samochód kota, które leżą w jednym miejscu od dłuższego czasu.
Jeżeli to będzie, a będzie, zaimplementowane w iOS to z miejsca ten B389 będzie najlepszym lokalizatorem na globusie. Kupię od razu worek, bo lubię gubić. W sumie, może się okazać, że właśnie ten produkt stanie się najciekawszą i najbardziej użyteczną premierą w 2019. Z jednej strony smutne, z drugiej dobre i to. Dla mnie bomba.
Jeżeli to będzie, a będzie, zaimplementowane w iOS to z miejsca ten B389 będzie najlepszym lokalizatorem na globusie. Kupię od razu worek, bo lubię gubić. W sumie, może się okazać, że właśnie ten produkt stanie się najciekawszą i najbardziej użyteczną premierą w 2019. Z jednej strony smutne, z drugiej dobre i to. Dla mnie bomba.
NotiOne działa świetnie? Hmmmm… Miałem trzy ukryte w swoim skuterze i wyjąłem, bo miałem z nich więcej szkody niż korzyści.
Kiedyś jeden uparcie twierdził, że skuter 30 minut temu był w miejscu w którym nigdy nim nie byłem. Miejscu oddalonym od ostatnich znanej mi lokalizacji o kilka kilometrów. Aż dzwoniłem do domu żeby ktoś rzucił okiem czy stoi, bo wygląda na to, że ktoś nim odjechał. Oczywiście stał na swoim miejscu…
Drugi NotiOne przez 3 miesiące uparcie twierdził, że jest w Łodzi, a leżał obok mnie we Wrocławiu (z którego nigdy nie wyjechał). Czasem po włączeniu aplikacji po złapaniu go przez mojego iPhona przez moment dało się zauważyć jego prawdziwą pozycja tego NotiOne ale po “refreshu” albo kilku sekundach wracała Łódź. Ewidentnie “mergowanie” informacji w bazie danych szło nie tak jak powinno jeżeli jakaś losowa lokalizacja była ważniejsza od tego co złapał mój iPhone przez Bluetooth. :) A może jakimś cudem jakiś NotiOne w Łodzi miał taki sam identyfikator i wzajemnie sobie fałszowaliśmy lokalizację. :) Nigdy tego nie odgadnę. Zwłaszcza, że teraz ten lokalizator nie “bywa” już w Łodzi (może tamtemu skończyła się bateria, hehe).
I nie twierdzę, że NotiOne to słaby lokalizator. Jest bardzo dobrze wykonany, aplikacja ładnie zaprojektowana. Ale technologia Bluetooth 4 raczej nie do tego została stworzona i to od razu widać. Gdyby tylko skupiono się na tym żeby nie wysyłać lokalizacji z miejsc w których na pewno nigdy nie byłem to można byłoby tego używać jako dodatkowej deski ratunku w przypadku gdy coś zginie. I na pewno nie nadaje się do obiektów mocno ruchomych (kot, pies). Chyba, że chcemy odnaleźć np. zwłoki przejechanego przez samochód kota, które leżą w jednym miejscu od dłuższego czasu.