Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Wyniki finansowe Apple za Q1 2019 (FY Q2 2019) – rekordowy kwartał dla usług Apple, a to dopiero początek

Wyniki finansowe Apple za Q1 2019 (FY Q2 2019) – rekordowy kwartał dla usług Apple, a to dopiero początek

Paweł Okopień
paweloko
9
Dodane: 5 lat temu

W nocy z 30 kwietnia na 1 maja 2019 roku czasu polskiego, Apple przedstawiło wyniki finansowe za drugi kwartał fiskalny (pierwszy kalendarzowy) tego roku. Przychody firmy są o 3 miliardy niższe niż w analogicznym okresie w roku ubiegłym. Nie brakuje jednak rekordów. Usługi to nowa moc Apple.

Przychody Apple za pierwsze w okresie od stycznia do marca tego roku wyniosły 58 miliardów dolarów, to spadek o 5% względem roku ubiegłego. Za spadek odpowiedzialny jest w całości iPhone lub patrząc po regionach – Chiny. Na wszystkich innych rynkach Apple zanotowało wzrosty lub delikatne spadki, a na rynku chińskim spadek wyniósł właśnie blisko 3 miliardy dolarów. Spadki iPhone’a są jednak znacznie bardziej widoczne – to przychody na poziomie 31 miliardów w porównaniu do 37,5 miliardów w analogicznym okresie rok temu – choć sytuacja i tak wygląda lepiej niż w poprzednich trzech miesiącach.

Apple ma problem ze sprzedażą iPhone’a. Zwłaszcza jeśli spojrzymy na dane przedstawione wczoraj przez IDC. Według analityków, Apple w ostatnim kwartale dostarczyło 36,4 miliony swoich urządzeń, a rok temu było to 52,2 miliona urządzeń. Oznacza to spadek o 30%. W tym czasie Huawei dostarczył 50% więcej urządzeń niż rok wcześniej, spychając Apple na trzecie miejsce w rankingu. Co prawda sprzedaż także u innych producentów spada, ale spadki Apple są największe. Można odnieść wrażenie, że rynek iPhone’a jest już mocno nasycony. Nowych użytkowników nie przybywa zbyt wielu, a obecni użytkownicy nie wymieniają tak chętnie sprzętu, ponieważ ten ma znacznie dłuższą żywotność.

Biorąc pod uwagę deklaracje Apple odnośnie ekologii i obecną politykę cenową należy przypuszczać, że firma nie zdecyduje się na żadne większe zmiany w tej kwestii. Będzie stawiać na inne źródła przychodu, utrzymując portfolio iPhone’ów na podobnym poziomie. Dużych wzrostów Apple oczekuje po rynku indyjskim, ale tam wciąż firma czeka na zgodę na uruchomienie sklepów. Firma dopiero zaczyna się przebijać na tym rynku.

Jednak Apple to nie tylko iPhone, co dokładnie odzwierciedlają wyniki finansowe. Co prawda iPhone stanowi nadal 54% przychodów, jednak na drugą siłę wyrastają usługi. Stanowią już 20% przychodów, a ostatni kwartał był najlepszy w historii dla usług. Przypomnijmy, jest to jeszcze przed uruchomieniem Apple News+ (pierwszy miesiąc był darmowy), a w kolejnych miesiącach wystartuje Apple TV+, Apple Arcade oraz karta kredytowa. Przychody z usług wyniosły blisko 11,5 miliarda dolarów. To historyczny rekord, który z pewnością będzie poprawiany w kolejnych kwartałach. W przypadku usług nie powinniśmy obserwować tak dużych różnic między cyklami w roku, tylko systematyczne wzrosty z kwartału na kwartał.

źródło: Macrumors

To także najlepszy od 6 lat kwartał dla iPada, jeśli chodzi o wzrosty. Przychody ze sprzedaży iPadów to 4,8 miliarda dolarów. Świetnie wypadają urządzenia noszone (Apple Watch), sprzęt domowy (HomePod) oraz akcesoria. W minionym kwartale było to 5,1 miliarda przychodów. Apple Watch i dodatki sprzedają się lepiej niż iPady i porównywalnie do komputerów Mac. Tych sprzedaż spada, choć to spadki stosunkowo nieduże. Zarówno Mac i iPad raczej nie mają potencjału na potężne wzrosty, będzie to podobny pułap.

Wiele firm chciałoby mieć takie problemy jak Apple. Sytuacja firmy jest stabilna, choć bez transformacji struktury przychodów Apple miałoby się już znacznie gorzej. Jestem przekonany, że Tim Cook mocno wierzy w rozwój usług. Obstawiam 25% przychodów z usług już w przyszłym roku. Trzeba pamiętać jednak, że to baza użytkowników ekosystemu, a w główniej mierze iPhone’a, stanowi o sukcesie tych usług.

Tim Cook w telekonferencji z inwestorami nie powiedział zbyt dużo, zapewnił jednak, że należy spodziewać się wielu nowych wieści dla użytkowników i deweloperów podczas WWDC. A do WWDC pozostał już tylko miesiąc.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 9

Moje zdanie jest takie: gdyby Apple nie windowało cen z każdym nowym iPhonem to wielu posiadaczy wcześniejszych iPhonów by je wymieniło. Obecnie z 649$ cena wzrosła już do ponad 999$ za model podstawowy

Apple to banda frajerów.
Potwierdzają to zarówno wyniki sprzedaży iPad-a jak również na drugim biegunie iPhone-a i Mac-a.
Apple ma w ofercie taniego iPad-a i po ‘konkurencji’ nie ma co zbierać. Gdyby Apple podobny ruch wykonało w przypadku iPhone i Mac-a, to rynkowi PC/Android zostałby tylko do zagospodarowania śmietnik z najgorszym marketowym śmieciem, ewentualnie inne gejmingowo-ledowe bedziewie. Jedyne co ich trochę tłumaczy, to ewentualny brak mocy przerobowych. Jak wiadomo Apple ma chroniczne problemy z zaspokojeniem popytu w czasie premiery urządzeń, więc gdyby popyt zwiększył się kilkukrotnie, albo choćby o połowę, to byłby niezły Sajgon… Apple musiałoby wtedy również błyskawicznie i gigantycznie rozbudować centra danych, żeby w ogóle być w stanie dostarczać swoje usługi do takiej masy urządzeń.
Kolejna rzecz to rynek gier. Apple już od kilku lat sprzedaje swoją “konsolę” – Apple TV. Wprawdzie obecnie korzystanie z OpenGL to obraza ludzkiej inteligencji, ale przecież Apple od kilku lat ma już Metal/Metal2. Apple mogłoby spokojnie mieć równoprawną pozycję na rynku gier z pozostałą trójką, tylko, że problemem znowu jest sprzęt. 32/64GB pamięci bez możliwości rozszerzenia w konsoli do gier, nawet casualowych? To jakiś żart? No chyba, że na jesień Apple wraz z Arkade szykuje coś sensowniejszego.
Czyli Apple to nie tylko frajerzy, ale też tchórze przerażeni widmem przegrzania biznesu. Rozumiem “zrównoważony rozwój” i to, że były biznesy które upadły, bo nie sprostały popytowi, ale żeby aż tak ograniczać rozwój? Mało mają kasy, żeby to ogarnąć?

Proponuję jeszcze podnieść ceny iPhona, wtedy najpewniej ruszy sprzedaż :) A poważnie : wymieniałem iP co roku, ale obecnie nie zamierzam tego zrobić wcześniej niż po 2 latach. I tylko wtedy, gdy będzie za co zapłacić, czyli wreszcie skończy się na “niuansach” i zacznie coś wartego ceny

Apple to banda frajerów.
Potwierdzają to zarówno wyniki sprzedaży iPad-a jak również na drugim biegunie iPhone-a i Mac-a.
Apple ma w ofercie taniego iPad-a i po ‘konkurencji’ nie ma co zbierać. Gdyby Apple podobny ruch wykonało w przypadku iPhone i Mac-a, to rynkowi PC/Android zostałby tylko do zagospodarowania śmietnik z najgorszym marketowym śmieciem, ewentualnie inne gejmingowo-ledowe bedziewie. Jedyne co ich trochę tłumaczy, to ewentualny brak mocy przerobowych. Jak wiadomo Apple ma chroniczne problemy z zaspokojeniem popytu w czasie premiery urządzeń, więc gdyby popyt zwiększył się kilkukrotnie, albo choćby o połowę, to byłby niezły Sajgon… Apple musiałoby wtedy również błyskawicznie i gigantycznie rozbudować centra danych, żeby w ogóle być w stanie dostarczać swoje usługi do takiej masy urządzeń.
Kolejna rzecz to rynek gier. Apple już od kilku lat sprzedaje swoją “konsolę” – Apple TV. Wprawdzie obecnie korzystanie z OpenGL to obraza ludzkiej inteligencji, ale przecież Apple od kilku lat ma już Metal/Metal2. Apple mogłoby spokojnie mieć równoprawną pozycję na rynku gier z pozostałą trójką, tylko, że problemem znowu jest sprzęt. 32/64GB pamięci bez możliwości rozszerzenia w konsoli do gier, nawet casualowych? To jakiś żart? No chyba, że na jesień Apple wraz z Arkade szykuje coś sensowniejszego.
Czyli Apple to nie tylko frajerzy, ale też tchórze przerażeni widmem przegrzania biznesu. Rozumiem “zrównoważony rozwój” i to, że były biznesy które upadły, bo nie sprostały popytowi, ale żeby aż tak ograniczać rozwój? Mało mają kasy, żeby to ogarnąć?

Proponuję jeszcze podnieść ceny iPhona, wtedy najpewniej ruszy sprzedaż :) A poważnie : wymieniałem iP co roku, ale obecnie nie zamierzam tego zrobić wcześniej niż po 2 latach. I tylko wtedy, gdy będzie za co zapłacić, czyli wreszcie skończy się na “niuansach” i zacznie coś wartego ceny

Moje zdanie jest takie: gdyby Apple nie windowało cen z każdym nowym iPhonem to wielu posiadaczy wcześniejszych iPhonów by je wymieniło. Obecnie z 649$ cena wzrosła już do ponad 999$ za model podstawowy