Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu WWDC: Poproszę więcej PRO w PRO

WWDC: Poproszę więcej PRO w PRO

0
Dodane: 5 lat temu

To nie będzie kolejny tekst komentujący plotki i doniesienia na temat rzekomych nowości w systemach naszych nadgryzionych jabłek, które sadownicy mają ujrzeć podczas nadchodzącej konferencji WWDC 2019. 3 czerwca, kilka dni po wydaniu tego numeru, wszystko będzie już jasne. Jeśli jesteście ciekawi mojego komentarza, dotyczącego większości przecieków, o których donosiły zagraniczne media, zapraszam do odsłuchu 59. odcinka „Bo czemunie?”.

Dziś skupię się na rzeczach, które chętnie osobiście zobaczyłbym w nowych wersjach systemów iOS, macOS oraz watchOS jesienią tego roku. To czysto subiektywna lista.Może Ci się wydać dziwna, niedorzeczna, idiotyczna (wstaw swoje słówko). Zatem – rozsiądź się wygodnie. Zapraszam.

iOS: Czas umyć okna.

SplitView dla iPhone: Największy mankament iOS-a w stanowi dla mnie zarządzenie oknami aplikacji. Zwłaszcza w widoku SplitView (podział ekranu). Chętnie zobaczyłbym możliwość umieszczenia na ekranie iPhone’a więcej niż jednego aktywnego okna aplikacji. Na iPadach natomiast, zwłaszcza przy rozmiarach ekranów wersji PRO, bez problemu SplitView mogłoby pozwalać na rozmieszczenie okien 4 aplikacji (4 okien ogółem – np. 4 tej samej aplikacji – lub dwóch tej samej i 2 innej, etc.), dzieląc ekran linią granicy ramek – w pionie i poziomie – na 4 symetryczne części.

Spaces/ Biurka dla iPada Pro: Zarówno w przypadku iOS, jak i macOS, brakuje mi jednej, dość podstawowej, funkcji. Dla ścisłości – macOS ją niby posiada, ale nie działa do końca tak, jak powinna. Mowa o Spaces – Biurkach. Obecnie na macOS możemy dodać ich kilka i w ramach każdego z nich trzymać okna innych aplikacji. Pierwszy problem polega na tym, że nie możemy tych układów zapisać. Nie mogę sobie stworzyć na stałe biurka „Praca”, które zawsze będzie ustawiane jako trzecie w kolejności, a na nim uruchamiane będą wybrane aplikacje lub ich konkretne okna. Nie mogę również zapisać układu dwóch aplikacji, które pracują w trybie pełnoekranowym, korzystając z widoku SplitView jako zdefiniowanej przestrzeni roboczej. Dla przykładu byłaby to „Komunikacja”, gdzie obok siebie uruchamiane byłyby chociażby Wiadomości i Slack. Podobnie sprawa ma się w przypadku iOS i pracy aplikacji w trybie podziału ekranu – chociażby w trakcie pracy na iPadach. Kompletnie nie rozumiem braku wspomnianej możliwości predefiniowania Biurek/Przestrzeni i liczę, że zostanie to wkrótce dodane.

Przypomnienia: Systemowa aplikacja do przypomnień dla wielu jest w zupełności wystarczająca. Sam korzystałem z niej z sukcesem przez ponad 2 lata. Od premiery iOS 5 Apple jednak o niej kompletnie zapomniało. Zmieniła się jedynie delikatnie ikona, ale nic poza tym. Sam wygląd (choć mnie osobiście bardzo się podoba) mocno odbiega od dzisiejszych standardów aplikacji do zarządzania zadaniami, a takich funkcji jak chociażby praca w zespołach czy parach bardzo brakuje. Systemowe Przypomnienia, gdyby otrzymały tagi, wspomnianą już kolaborację, możliwość dodawania załączników do zadań, zadania rekurencyjne czy szablony projektów, mogłyby śmiało zastąpić u mnie Nozbe. Obawiam się jednak, że Apple nie ma w planach tak gruntownej i zaawansowanej przebudowy aplikacji.

Files i lista Ulubionych: Lista życzeń wobec nadgryzionego menadżera plików na iOS jest tak długa, że nie zamierzam jej tutaj przytaczać. Zwrócę jednak uwagę na błąd, o którym zapomina większość plotkujących. Chodzi o listę Ulubionych, widoczną (podobnie, jak w Finderze na macOS) po lewej stronie okna aplikacji. Obecnie nie zapamiętuje ona pozycji przeciągniętych na nią katalogów, których lokalizacją są zewnętrzne aplikacje 3rd party (np. katalog z Dropboxa). Po zamknięciu i uruchomieniu ponownie Files zapisany na liście katalog z zewnętrznego dysku sieciowego znika z Ulubionych. To bardzo irytujący błąd.

Podcasty: Zostały odświeżone ostatnio, ale nadal brakuje im choćby inteligentnego wycinania przerw, smart playlist czy zmiany prędkości odsłuchu, czyli funkcji, które są standardem w aplikacjach konkurencji. Nie spodziewam się, że systemowa aplikacja do konsumpcji podcastów stanie się konkurentem niedoścignionego Overcasta, ale mogłaby choć trochę się do niego zbliżyć.

Funkcja filtru animizacyjnego: Apple lubi wprowadzać do swoich systemów funkcje, będące odpowiedzią na ogólnie rozumiane problemy społeczne. Wprowadzony rok temu Screen Time jest na to najlepszym dowodem. Marzy mi się, aby to właśnie firma Tima Cooka znalazła rozwiązanie (software’owe lub hardware’owe) problemu, który dotyka ogromnej części z nas. A właściwie – ryzyka. Chodzi o prywatność tego, co pojawia się w danej chwili na ekranach naszych iUrządzeń. Dziesiątki razy miałem okazję widzieć stan czyjegoś konta bankowego, chociażby poruszając się komunikacją miejską. To właśnie podczas podróży wielu z nas załatwia takie kwestie jak płacenie rachunków, kompletnie nie biorąc pod uwagę tego, że dookoła są inni ludzie. Umożliwienie prostego (a najlepiej inteligentnego) włączenia czegoś w rodzaju filtra animizacyjnego – takiego, z którego na monitorach korzystają chociażby księgowe, byłoby prawdziwą rewolucją. Za tego typu ruchy w wykonaniu Apple trzymam najmocniej kciuki.

Odświeżona książka adresowa: Ktoś zapyta: Po co? Odpowiem, że nie chodzi mi tutaj o wielkie rewolucje, a raczej usprawnienie samego procesu dodawania nowego kontaktu. Powinien on być bardziej intuicyjny i opierać się na prowadzeniu użytkownika krok po kroku przez dostępne do wyboru pola, a nie wyświetlać ich ogromną liczbę na dzień dobry.

Łatwiejsze parowanie urządzeń Bluetooth: Wszystkich, a nie tylko tych, które posiadają magiczny chip H1. Skoro mamy w końcu (po wielu nieudanych próbach) ogarnięty wygląd Control Center, to nie rozumiem, dlaczego z poziomu przytrzymania kontenera połączeń sieciowych nie możemy wyświetlać listy wyboru urządzeń Bluetooth. Obecnie musimy odgrzebać odpowiednią pozycję w Ustawieniach, co jest totalnie nieintuicyjne.

Siri 2: Na to chyba czekają wszyscy. Ja od tego tematu oczekuję tylko – i aż – jednego: więcej tego, co ludzkie. Kinga pisała na łamach poprzednich numerów iMaga o tym, jak doskonale Alexa wchodzi w interakcję z użytkownikiem. Siri to nadal bardziej system syntezy mowy – mimowolnie kojarzy mi się w niektórych sytuacjach z legendarnym w latach 90. „IVO”. Chciałbym, aby Siri działała tak samo na wszystkich urządzeniach (nawet kosztem prywatności) i aby była po prostu bardziej przyjazna.

Ustawienia AirPods i HomePoda: Możliwości konfiguracji dwóch skrajnych produktów – najpopularniejszych słuchawek bezprzewodowych na świecie oraz najbardziej nieudanego smartgłośnika na świecie – są bardzo ograniczone. O braku możliwości sterowania poziomem głośności na samym słuchawkach od Apple nie wspomnę, przemilczę też szereg ograniczeń w sterowaniu nadgryzionym smartgłośnikiem. Zdaję sobie sprawę z tego, że Apple w niektórych przypadkach wie lepiej od nas, czego potrzebujemy, ale wybitnie – nie tym razem.

5 ikon na Docku w iPhone: Po prostu nie rozumiem, dlaczego nie może się on skalować równie płynnie, jak ma to miejsce na iPadzie. Błagam – nie mówcie mi tutaj o widoczności ikon.

Rozbudowany Reading List w Safari: Mógłbym spokojnie usunąć (po raz drugi) konto w Instapaper, gdyby systemowa lista „Przeczytaj później” miała dwie funkcje: możliwość tworzenia katalogów i wysyłania do nich artykułów z poziomu Share menu.

Muzyka: Tutaj oczekiwałbym lekkiego odświeżenia, w postaci łatwiejszego przesuwania piosenek na playliście w trybie edycji oraz możliwości zaznaczenia wielu tracków gestem „szczypawki”, w celu zmiany ich położenia. Dodatkowo wydaje mi się, że mamy miejsce na dużo szersze wykorzystanie potencjału uczenia maszynowego, chociażby w przypadku rekomendacji. Wizualnie Muzyka mogłaby pozostać dla mnie w obecnej formie.

Jadłospis od Apple: Kolejna, oczywista luka do wypełnienia. Mając tak rozbudowane możliwości monitorowania zdrowia (Apple Watch!), już najwyższy czas, abym nie musiał korzystać z rozwiązań firm trzecich w celu szybkiego zapisywania zjedzonych w ciągu dnia posiłków i kalorii. Apple – zróbcie to!

Pamiętnik od Apple: Tutaj podobnie jak w przypadku żywności. Obecnie korzystam z genialnego i bezkonkurencyjnego DayOne (od ponad 4 lat), ale jeśli miałbym możliwość prowadzenia dziennika w natywnej aplikacji od Apple, to ze względu na bezpieczeństwo danych chętnie bym to zrobił. Dodatkowo to pole do wykorzystania, chociażby ze względu na możliwe spięcie z Memories w Photos, analizą kontaktów i konwersacji itp.

Kosmos okiem kamery: Możliwość oglądania konstelacji gwiazd w trybie wizjera kamery, z wykorzystaniem AR. To kolejna z tych funkcji, której brak wydaje mi się wręcz kompletnie niewytłumaczalny. Think Different, Apple!

Przewidywanie teksu w Wiadomościach dla PL: Bez komentarza, bo cenzuralnie nie potrafię.

Poprawa błędu z zostającą na ekranie/klikalną klawiaturą po odblokowaniu FaceID! Problem ten występuje u 100% moich znajomych, którzy posiadają iPhone X, XS lub XS Max. Pozostawię również bez szerszego komentarza.

macOS: Ocalić rdzeń!

Tutaj nie mogę pominąć dość głośnego doniesienia, które na 99,9% okaże się prawdą, a dotyczy odseparowania Muzyki i Podcastów od sklepu iTunes. Skupię się na Muzyce, czyli scenariuszu, w którym jesienią zobaczymy aplikację napisaną w hybrydowym rozwiązaniu Marcepan. W przypadku zmian w iTunes mam więcej pytań niż znamy możliwych odpowiedzi:

– Co stanie się z dzwonkami? Bo w iTunes można kupować dzwonki, jakbyście nie wiedzieli. – Czy cross-platformowa aplikacja Muzyka dostanie takie funkcje jak: Korektor dźwięku (A może trafi do panelu Dźwięk w Preferencjach Systemowych?), Parental Control, możliwość zmiany metadanych poszczególnych plików muzycznych? – Co ze smart playlistami, które są siłą iTunes!? – iTunes pozostanie w systemie? Jako co? Jako sklep z muzyką, tak jak na iOS? – Co się stanie z kwestią synchronizacji naszych urządzeń – iPodów czy lokalnych bibliotek zripowanej muzyki? – Najważniejsze na koniec: lokalne backupy iUrządzeń. Czy ta funkcja zostanie wchłonięta do panelu TimeMachine? A może pojawi się osobna aplikacja „iDevices”? Z kilkudziesięciu kluczowych powodów nie wyobrażam sobie polegania tylko na backupie iCloud. To jednak temat na osobny artykuł.

Zapamiętywanie otwartych kart w oknie Findera: Działało. Nadszedł Mojave i działać przestało. Ciężko mi uwierzyć, że to błąd niezauważony przez tyle miesięcy, ale z drugiej strony… Zakładając jednak, że ta zmiana była celowa i podyktowana czymkolwiek – była zła. I nie jest to tylko moja opinia.

Funkcje z AirBuddy w systemie: Aplikacja AirBuddy robi jedną, szalenie użyteczną rzecz: Wyświetla dokładnie ten sam pop-up, który możemy zobaczyć na urządzeniach iOS – po otwarciu pudełka z AirPodsami lub innymi słuchawkami, które posiadają chip H1. Mając na uwadze popularność, jaką zyskała po swojej premierze, nie wyobrażam sobie, aby Apple przespało taką okazję na cichą „niby” innowację.

Nowa wersja Notes: Podobnie jak Podcasty, Notatki systemowe były nie tak dawno odświeżane, ale nadal brakuje mi trzech kwestii: Poprawy wydajności (która momentami jest tragiczna), łatwiejszego zarządzania zbiorami i katalogami w ramach samej aplikacji oraz – tagów.

Przebudowane Centrum Powiadomień i koncepcja widgetów: Osobiście staram się korzystać z panelu Control Center na macOS, w ramach którego możemy umieścić widgety twórców aplikacji. Mam tam zaszyte chociażby iStat Menus. Natomiast prawie wszyscy, których znam, nawet nie wiedzą, że istnieje takie miejsce w systemie.

Lepsze zarządzanie katalogami aplikacji w Launchpadzie: Bo obecne przypomina zabawę w chowanego. Spróbujcie przenieść ikonę dowolnej aplikacji, do wcześniej utworzonego katalogu, który dodatkowo umieścicie skrajnie po prawej stronie jednego z rzędów. Powodzenia! Oto ukryta gra od Apple.

Jeszcze bardziej zaawansowany Spotlight: To jedna z tych funkcji macOS, bez której nie wyobrażam sobie życia i która jest całkowicie niedościgniona na innych platformach. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i coś mi mówi, że także w tym roku dostaniemy sporą aktualizację mechanizmu przeszukiwania – zarówno macOS, jak i iOS.

Synchro wiadomości z urządzeniami Androidowymi: Nie wiem, czy technicznie jest to możliwe, ale z całą pewnością przysłużyłoby się Apple’owi do wzrostu liczby nowych kont iCloud. Bo przecież to właśnie „User base” jest teraz głównym celem Tima Cooka.

Dashboard: Na koniec – Crème de la crème, czyli Dashboard. Ręka do góry, kto wie, że w macOS istnieje w ogóle coś takiego? Druga ręka: Kto kiedykolwiek tam zajrzał? Pozostawię sprawę bez dalszego komentarza, bo znowu musiałbym kombinować, jak tu się obronić prawem do cytatu z Pulp Fiction.

watchOS: Moda na kolorki.

Synchronizacja wiadomości via iCloud! Krótko, zwięźle i na temat. Nie chcę być zmuszany do ręcznego usuwania wiadomości z mojego zegarka, aby utrzymać w nich porządek. To ostatnie urządzenie, na którym muszę to robić, jak zwierzę.

Przeprojektowanie metody wzywania pomocy: Przy intensywnych treningach HIIT korona zegarka wciska się obecnie sama (przy pompkach to samo) i chce wzywać karetkę – przerywając trening! Kiedy jesteś przy 90. pompce w serii, to nie chcesz słyszeć syreny alarmowej. Wierz mi na słowo.

Udostępnianie aktywności poprzez NFC poprzez zbliżenie dwóch zegarków do siebie. Tak, wiem – romantyczne. I właśnie dlatego, Apple powinno to zrobić. „Że niby takie zaręczyny od Apple?” – nie idźmy w tę stronę…

Więcej możliwości personalizacji motywacji – zarówno w górę, jak i w dół. Dla mnie skandaliczne jest to, że pojawiające się co godzinę komunikaty dotyczące kręgu „Stanie” można oszukać machając w górę i w dół ręką, przez co zegarek zaliczy nam kolejną godzinę. Sama „minuta” również jest skandaliczna, podobnie jak próg 30 minut dowolnych ćwiczeń w ciągu dnia. Ja rozumiem, że dla niektórych to sporo, ale niech w takim razie sprzęt uczy się (mają przecież dane), że jeśli jestem bardzo aktywną osobą, to mój próg zamknięcia seledynowego kręgu powinien oscylować w granicach 100 minut ćwiczeń dziennie. Dobrze, że kalorie definiujemy sami.

Karuzela wyboru kolorów tarcz: Apple Watch to produkt modowy. Bez względu na to, co kto mówi i twierdzi. Zgodnie z sezonami mody, 3 razy w roku dostajemy nową paletę kolorów akcesoriów od Apple – w tym pasków do nadgryzionych nosideł. I tu zaczyna się pojawiać problem, bo osoby takie jak ja, które każdego dnia pasek starają się dobierać do garderoby, a więc w konsekwencji, chcą zmienić także kolor akcentów na tarczy – potrzebują zrobić to maksymalnie szybko (poranki!). Obecnie w aplikacji Watch na iOS muszę wykonać palcem zdecydowanie za dużo przesunięć prawo-lewo, aby odnaleźć interesujący mnie odcień. Przy obecnej formie – za rok stanie się to nieużywalne.

Na koniec temat, który dotyczy obu platform, czyli unifikacja Shortcuts pomiędzy iOS i macOS. Ta sprawa pojawiła się już kilkukrotnie w mediach i jest szalenie istotna dla przyszłości obu platform. Pierwsza z nich – iOS – zanotowała potężny wzrost użyteczności po wprowadzeniu w ubiegłym roku Shortcuts i Siri shortcuts. Druga – macOS – od lat króluje nad innymi systemami genialną aplikacją Automator, wspierającą język Apple Script, co pozwala zaawansowanym użytkownikom i administratorom osiągać rzeczy nieosiągalne (w tak prosty sposób) na innych platformach. I w tym momencie dochodzi do granicy. Do wyboru. Mam nadzieję, że Apple nie postawi na ograbienie Automatora z większości funkcji kosztem np. aplikacji Shortcuts napisanej w Marcepanie dla obu platform (z możliwością umieszczania listy skrótów, chociażby we wspomnianym wyżej panelu widgetów w Control Center). Sposób, w jaki firma Tima Cooka podejdzie w najbliższych latach do tematu unifikacji obu systemów, jest absolutnie najważniejszy spośród wszystkich naszych marzeń, życzeń, plotek i ploteczek. Czekamy Tim. Nie schrzańcie tego.

Krzysztof Kołacz

🎙️ O technologii i nas samych w podcaście oraz newsletterze „Bo czemu nie?”. ☕️ O kawie w podcaście „Kawa. Bo czemu nie?”. 🏃🏻‍♂️ Po godzinach biegam z wdzięczności za życie.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .