Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Deskwise, czyli jak wygodnie pracować na stojąco

Deskwise, czyli jak wygodnie pracować na stojąco

4
Dodane: 5 lat temu

Deskwise to nowość na polskim rynku. Start-up założony przez Rafała Marynowskiego oraz Bartosza Małdzińskiego, specjalizujący się w projektowaniu i produkcji… inteligentnych biurek. Jak mówi Rafał i Bartosz – sprzedają perfekcję, profesjonalizm oraz nowatorskie podejście do życia. Chcą wdrażać w Polsce nowy standard pracy, uświadamiać, jak ważnym aspektem dla zdrowia i produktywności jest m.in. stanie podczas wykonywanych zadań.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 08/2019


DŁ – Jaki jest wg Was przepis na wygodną pracę?

BM Dla większości ludzi praca to 1/3 życia. Jeśli jesteś pracownikiem biurowym, to naturalnie pracujesz przy biurku i to ono jest główną przestrzenią roboczą. Mieści ono Twój sprzęt i niezbędne narzędzia, a do tego musi współgrać z Twoją sylwetką. Jest łącznikiem między Tobą a tym, co tworzysz. Dlatego istotne jest, żeby to miejsce współgrało z Twoim poczuciem komfortu. Jak za długo utrzymujesz jedną pozycję przez wiele godzin, to zaczynasz odczuwać dyskomfort, znużenie oraz spadek produktywności. Zatem przepisem na wygodną pracę będzie możliwość zmiany pozycji, którą umożliwia Ci biurko z elektryczną regulacją wysokości blatu.

DŁ – No właśnie, biurko. Rozumiem, że nie mogliście znaleźć takiego, które byłoby wygodne i spełniało wszystkie Wasze oczekiwania?

RM Szukałem biurka dla siebie. W trakcie poszukiwań dowiedziałem się o biurkach z regulacją wysokości blatu, które są popularne w Europie Zachodniej i Ameryce. Chciałem znaleźć podobny produkt na polskim rynku, by wesprzeć naszych przedsiębiorców, ale biurka nie spełniały moich oczekiwań. Skoro obecne rozwiązania mi nie odpowiadały, to podobne obiekcje mogą mieć też inni. Zrobiłem research i upewniłem się w swoich przekonaniach. Jako inżynier postanowiłem rozwiązać ten problem, a że znam się z Bartoszem od dziecka, bardzo często rozmawiamy na różne tematy i okazało się, że męczy go ta sama kwestia, tylko widziana przez pryzmat zawodowy. Dlatego postanowiliśmy połączyć nasze siły i stworzyć zupełnie nowe standardy.

DŁ – Właśnie, czym się wcześniej zajmowaliście?

RM w trakcie studiowania na Akademii Morskiej w Szczecinie zdobyłem praktykę u niemieckiego armatora na statkach kontenerowych, po ukończeniu studiów dostałem awans na trzeciego oficera inżyniera (mechanika) i tak pływałem po całym świecie na największych statkach kontenerowych. Zajmowałem się tam m.in. obsługą, utrzymaniem oraz naprawami silników, wirówek paliwowych, kotłem parowym, transferem paliwa na statek oraz wieloma innymi systemami i urządzeniami. Ciekawostką zawodową jest praca przy największym silniku spalinowym świata, dwusuwowym rzędowym dieslu o mocy niemal 95 tysięcy koni mechanicznych z dwunastoma cylindrami, który potrafił spalić dziennie nawet 300 ton paliwa. To kierunek zupełnie inny niż tworzenie nowoczesnych biurek, ale pozwolił mi rozwinąć umiejętności i pozyskać wiedzę, którą mogę wykorzystywać przy tworzeniu zupełnie innego produktu. Znaczenie słowa „jakość”, które w dzisiejszych czasach jest nadużywane, poznałem we wcześniejszej pracy zawodowej i to wykorzystałem przy budowie naszego produktu.

BM Jeszcze w trakcie ostatniego roku studiowania na Politechnice Poznańskiej, na kierunku mechanika i budowa maszyn, zacząłem stawiać pierwsze kroki w zawodzie konstruktora. Pracowałem w międzynarodowym teamie, projektując od zaplecza wyposażenie ze stali nierdzewnej na największe statki pasażerskie na świecie pływające miasta. Dzięki temu, że po pewnym czasie dostałem się do działu R&D, dowiedziałem się, jak powinien wyglądać proces tworzenia zupełnie nowych produktów. Nauczyłem się, jak sprawnie zarządzać własnymi projektami i współpracować z osobami, które są odpowiedzialne za ich składowe, począwszy od koncepcji, a skończywszy na implementacji danych rozwiązań na statku. W swojej karierze zawodowej doświadczyłem jeszcze innej branży, aluminiowej. Poznałem kolejną, dobrze rozwijającą się firmę, która dała mi możliwość zdobycia zupełnie nowej wiedzy. Zawsze jednak wiedziałem, że chcę zostać przedsiębiorcą i praca na etacie to etap przejściowy w moim życiu.

DŁ – Długo podejmowaliście decyzję o przejściu na swoje?

BM Sytuacja była bardzo konkretna. Zadzwoniłem do Rafała, gdy ten był na statku w Chinach i zaproponowałem, żeby wspólnie stworzyć coś, czego sami wcześniej szukaliśmy. Chodziło nam nie tylko o zrobienie nowoczesnych biurek, ale również o szerzenie idei stojącego trybu pracy, która w Polsce dopiero się pojawia. Decyzja zapadła w ciągu kilku minut. Obaj wiedzieliśmy od razu, że to jest to, co chcemy robić. 

DŁ – Ile czasu zajęło Wam przejście od pomysłu do czynów?

RM Tak naprawdę jest to czas od rozmowy telefonicznej, gdy byłem w październiku w Chinach na statku do mojego powrotu do Polski w styczniu. Przez te trzy miesiące zdążyliśmy sobie ułożyć wizję oraz wstępny plan działania. Gdy już mogliśmy spotkać się face to face, momentalnie podjęliśmy pierwsze kroki związane z projektowaniem i planowaniem produkcji.

DŁ – Czyli jesteście dość nietypowym start-upem. Macie produkt gotowy, niebędący softwarem, ale niezbędny dla wszystkich pozostałych start-upów właśnie tym się zajmujących.

BM Świetnie to ująłeś. Jak już wcześniej sugerowałem, biurko jest pewnego rodzaju synapsą między pracownikiem a efektami jego pracy. Im to połączenie jest lepsze, tym ciekawsze są rezultaty. Można więc powiedzieć, że weszliśmy tylnymi drzwiami do świata start-upów i mamy pośredni wpływ na wyniki branż takich jak IT, sektory high-tech, projektowe i każdej innej, w której pracę wykonuje się przed komputerem. To bardzo budujące i rozwojowe dla nas, gdyż nie tworzymy tylko samych mebli, ale również miejsce, które daje w pracy wybitne efekty. 

DŁ – Jakie macie plany związane z rozwojem firmy? Będziecie dalej się generycznie rozwijać czy szukacie jakiegoś partnera/inwestora?

RM Firma, która się nie rozwija, to firma, która się cofa. Oczywiście mamy plany, a pierwszym z nich, nad którym już pracujemy, są inteligentne biura. Chcemy stworzyć system umożliwiający kompleksowe sterowanie przestrzenią biurową. Jest to na tyle innowacyjne, że więcej szczegółów zdradzimy w dniu premiery, może w sali teatralnej w czarnych golfach i jeansach (śmiech).

Aktualnie wszystko finansujemy z własnych środków i cenimy sobie niezależność. Jeżeli jednak znalazłby się inwestor, który podziela nasze idee oraz zaoferowałby nam możliwość szybszego rozwoju na skalę światową, jesteśmy otwarci na rozmowy.

DŁ – W tej chwili macie dwie linie produktów – biurową i gamingową. Macie w planach inne produkty?

BM Nowym produktem softwarowo-hardwarowym, na który mamy plan, są właśnie wcześniej wspomniane inteligentne biura. Ponadto chcemy zagospodarować jeszcze inne przestrzenie w biurach gamą mebli elektrycznych, ale szczegółów zdradzić nie możemy. 

DŁ – Na jak typ dystrybucji stawiacie? Planujecie sprzedawać sami czy działać przez partnerów?

RM Aktualnie mamy swój sklep internetowy, ale jednocześnie nawiązujemy współpracę z wieloma partnerami. Uważamy, że nie warto zamykać się tylko na jedną ścieżkę sprzedażową. 

DŁ – Wróćmy do biurka. Może opowiecie trochę o jego historii? Ile było projektów/prototypów? I jaki był ich rozwój koncepcyjny.

BM Pierwsze biurko stworzyłem jeszcze bez Rafała. Główne materiały, jakich użyłem, to szkło i czarne profile aluminiowe. Design był minimalistyczny i nietuzinkowy, ale jego użyteczność była dość niska. Dopiero po połączeniu sił zaczął powstawać model odpowiadający naszym założeniom, którymi były nowoczesny design, minimalizm i praktyczność oraz stworzenie produktu klasy premium. Wszystkie próby i wprowadzanie nowych rozwiązań sprawiły, że było pięć prototypów, zanim doszliśmy do ostatecznej wersji. Cały ten proces wiele nas nauczył i pozwolił wyciągnąć mnóstwo ciekawych lekcji.

DŁ – Ostatecznie postawiliście na sprawdzone rozwiązania, które zaimplementowaliście w swoich projektach. Z czego wynikała decyzja? Lepiej korzystać z doświadczenia innych niż próbować przebijać głową mur?

RM Zaczęliśmy od porównywania rozwiązań konkurencji, według sugestii Steve’a Jobsa, że pomysły najlepiej się kradnie i ulepsza. Sprawdziliśmy kwestie takie jak oświetlenie LED, jego sposoby mocowania, stelaże czy elektronikę. Po testach stwierdziliśmy, że większość rzeczy należy zrobić według własnych wytycznych i nie iść nurtem, którym poszła reszta twórców. Trzeba zaoferować ludziom coś więcej, coś, czego przecież sami szukaliśmy i nie znaleźliśmy. Tam, gdzie to było możliwe, postawiliśmy na polskie lub zachodnioeuropejskie komponenty. Oferowały one wyraźnie lepszą jakość w porównaniu z chińskimi odpowiednikami, ale miały też kilkukrotnie wyższą cenę. Na przykład skorzystaliśmy z rozwiązania siłowników elektrycznych oraz sterowania duńskiego producenta o światowej renomie czy z polskiego producenta oświetlenia LED. Zwróciliśmy uwagę na aspekty takie jak barwa światła, nasycenie, jaskrawość oraz to, czy jest przyjazne dla naszych oczu. Różnica w świetle pomiędzy budżetowym oświetleniem a jego odpowiednikiem z wyższej półki jest tak duża jak pomiędzy 360p a 4K. Takich niuansów było o wiele więcej na naszej drodze.

Podsumowując, warto obserwować konkurencję, zbadać ich produkty, jakie są trendy, wyciągać wnioski, ale mimo wszystko postawić na oryginalność i innowacyjność, a powstanie produkt, który może zaskoczyć nawet samych twórców. Tak było w naszym przypadku, kiedy postawiliśmy na nogi finalny efekt naszej półrocznej pracy. Pojawiły się szczere uśmiechy na buzi, poczucie spełnienia oraz satysfakcji, że znaleźliśmy to, czego szukaliśmy.

DŁ – Skoro już wystartowaliście, macie gotowy, świetny produkt, czy jest coś, co z perspektywy czasu zrobilibyście inaczej?

BM Biorąc pod uwagę, jak wygląda i czym cechuje się obecny produkt, nie zmienilibyśmy nic. A jeśli chodzi o drogę, którą przebyliśmy do uzyskania tego efektu, sprawa jest pełna paradoksów. Teraz wiemy, że można byłoby przez nią przejść szybciej i na skróty, wiemy, jak można byłoby to zrobić. Ale nie zrobilibyśmy tego, ponieważ to ta droga testowanie wielu rozwiązań, próbek, porównywania właściwości materiałów i wielu innych składowych produktu – pozwoliła nam zostać prawdziwymi ekspertami w tym, co robimy.

DŁ – Co możecie doradzić innym, z pomysłami, ale bez doświadczenia, jak te pomysły wprowadzić w życie?

RM Pomysły są nic nie warte, dopóki nie zaczną być realizowane. To proces realizacji weryfikuje sam pomysł, jak i przekształca go w coś lepszego. Oczywiście są pomysły, które można obalić, zanim zaczniemy je sprawdzać, ale można je przekształcić właśnie podczas próby realizacji w coś, co będzie działać i sprawdzi się właśnie dzięki nabywaniu doświadczenia. Aby wprowadzić koncepcję w życie, należy próbować, nie bać się ani nie przejmować się opinią innych osób, a przede wszystkim nie poddawać się i dążyć do celu. Nikt nie rodzi się ze sprawdzonym przepisem na sukces. Można słuchać wielu mówców motywacyjnych, wywiadów, podcastów i przeczytać mnóstwo książek, ale jeśli nie podejmiemy działania, to nadal zostaniemy tylko z niezrealizowanymi planami, które nigdy same się nie ziszczą. Brzmi brutalnie, ale taka jest rzeczywistość. Esencją, która zawsze pomagała nam w trudniejszych momentach, są słowa polskiego sztangisty Jerzego Gregorka, któremu w czasach komunizmu udało się wyjechać do Stanów Zjednoczonych i osiągnąć sukces: „Łatwe decyzje, trudne życie. Trudne decyzje, łatwe życie”.

Dziękujemy bardzo za wywiad. 

Dominik Łada

MacUser od 2001 roku, rowery, fotografia i dobra kuchnia. Redaktor naczelny iMagazine - @dominiklada

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 4