Polar Vantage M z dodatkowym czujnikiem OH1
Od jakiegoś już czasu sentymentem darzę fińskie podejście do życia. Określenie „być sisu” jest nawet od jakiegoś czasu wyznacznikiem drogi, jaką podążam. Postanowiłem iść krok dalej i przynajmniej na jakiś czas zastąpić amerykański zegarek sportowy jego fińskim odpowiednikiem. Poprosiłem polskiego dystrybutora o możliwość przetestowania zegarka Polar Vantage M z dodatkowym czujnikiem OH1.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 08/2019
Zegarek niestety otrzymałem w wersji testowej, bez opakowania fabrycznego i nie jestem w stanie stwierdzić, co ono zawiera. Jednak to, co na pewno musi być w takim zestawie, to kabel do ładowania. Niestety, bardzo dziwny. Wygląda jak mała tacka, na którą nakładamy zegarek. Nie podoba mi się takie rozwiązanie, bo magnes nie jest zbyt mocny i trzeba uważać przy ładowaniu, by się nie rozłączył. Zegarek po naładowaniu i kilku treningach oraz włączonym ciągłym monitorowaniu tętna wytrzymywał około tygodnia. Według specyfikacji – 30 godzin w cyklu treningowym.
Zegarek, którego używałem, był w kolorze czerwonym. Są też czarne, zielone i białe. Duża tarcza płaska z przodu jest otoczona srebrnym pierścieniem. Srebrne są także przyciski – trzy po prawej stronie i dwa po lewej. Zegarek ma na spodzie czujnik monitorujący tętno. W tym samym miejscu są piny do ładowarki. Wygląda to ciekawie, choć jest niewidoczne przy używaniu. Pasek jest wykonany z jakiegoś rodzaju silikonu, który w dotyku przypomina welur. Jest bardzo przyjemny i dobrze się go nosi. Paski są wymienne, ale przy kopercie, która ma taki sam kolor, trudno wybrać inny, który dobrze się komponuje. Jest to standard 22 mm. Zegarek jest oczywiście wodoodporny (WR30). Wszystko wykonane wzorowo.
Tarcza jest większa niż wyświetlacz. Na pasywnej części tarczy umieszczono dodatkową podziałkę minutową, która ładnie komponuje się z tarczą analogową zegarka. Ekran oczywiście – i to jest zaleta – nie jest dotykowy. Został wykonany tak, by nawet w pełnym słońcu był nadal czytelny i wyraźny. Szkiełko z laminowanego szkła akrylowego z utwardzoną powierzchnią. Rozmiar to 1,2” i rozdzielczość 240 × 240 pikseli. Kolory jak na taki wyświetlacz są nawet mało wyblakłe. Za sam wyświetlacz duży plus.
Wszystko powyżej to jednak tylko zegarek. Najważniejsze jest oprogramowanie i funkcje sportowe. Menu zegarka jest ascetyczne. Jestem przekonany, iż tworzył go jakiś Fin z twarzą jak Kimi Raikkonen, bez cienia jakiejkolwiek emocji. Nie znajdziemy w tym zegarku tysiąca różnych ustawień. Są podstawowe, a i tak lepiej je ustawiać w systemie Polar Flow w telefonie.
Zegarek przez kilka dni się nas uczy. Zbiera dane, by ustalić prawidłowo nasze parametry wydolnościowe. Jeśli trenujemy w celu osiągnięcia konkretnego wyniku, musimy wiedzieć, jak znaleźć równowagę pomiędzy rodzajami treningu i odpoczynku. Polar pokazuje, jak nasz organizm reaguje na aktywność. W moim przypadku w większości miałem na wyświetlaczu komunikat o przeciążeniu treningowym. Niestety, taki już jestem.
Zegarek ma 20 profili sportowych. W systemie Polar Flow można dodać inne, wybór jest ogromny, bo ponad 130 dyscyplin. Można określić indywidualne strefy tętna, prędkości czy mocy. Można personalizować ekran aktywności pod siebie. Zegarek bardzo szybko łapie sygnał satelitarny. Testowałem go, biegając, pływając i jeżdżąc na rowerze. Wszystkie parametry miałem zawsze widoczne podczas aktywności. Najbardziej zdziwiła mnie analiza stylu, w jakim pływam. Dokładnie wiedziałem, ile płynąłem stylem dowolnym, a ile klasycznym. Polar analizuje także nasz sen i aktywność w ciągu dnia. Wspomaga również spalanie kalorii na podstawie informacji o nas.
Polar obsługuje oczywiście powiadomienia z telefonu, jednak to nie jest coś, czym może się chwalić. Nie działa to idealnie. Powiadomienia są na ekranie, ale ich wyświetlanie nie jest zbyt czytelne.
Platforma Polar Flow to bardzo mocna strona systemu. Jest bardzo czytelna i ładnie wizualnie są przedstawione wszystkie analizy i parametry treningów. Dane można synchronizować z Endomondo, Stravą czy TreiningPeaks. Słabą stroną jest import treningów zarejestrowanych w innych systemach czy urządzeniach. Nie ma takiej możliwości, co niejako ogranicza nas do zakupu np. komputerka rowerowego również od Polara.
Osobnym tematem jest czujnik tętna OH1. To innowacyjny optyczny czujnik, który łączy w sobie wszechstronność, wygodę i łatwość obsługi. Można go używać jako samodzielne urządzenie treningowe albo sparować z różnymi aplikacjami fitness, zegarkami sportowymi i smartwatchami, dzięki transmisji Bluetooth i ANT+. Tu muszę się przyznać do czegoś. Pierwszy raz tak się stało, że po kilku treningach na basenie i rowerze zakupiłem sobie taki czujnik. Nigdy nie kupiłem testowanych rzeczy. To jest pierwszy taki przypadek.
OH1, który sam kupiłem, nawet ten bez „plusa”, otrzymał aktualizację i ma ANT+ i Bluetooth.
Czym jest OH1? Jest on, tak mi się wydaje, modułem pomiaru tętna wyjętym z zegarka i wsadzonym do obudowy. Dostał trochę pamięci na dane i akumulatorek. Może pracować w trybie zwykłego sensora lub niezależnie, zbierając dane. Dane te potem może wczytać do systemu Polar Beat. Do zakupu przekonało mnie montowanie czujnika. Przy pływaniu mamy specjalny klips do przyczepienia do okularków pływackich. Dane pobierane są ze skroni. Podczas treningów rowerowych mamy specjalną opaskę zakładaną na przedramię. I to dla mnie jest rewelacja. Mam astmę wysiłkową i dodatkowy ucisk na klatkę piersiową przy standardowych czujnikach jest u mnie niewskazany. Przy rozwiązaniu Polara mam sprawę rozwiązaną idealnie. Jakość pomiaru jest porównywalna do innych systemów. Można go również parować z innymi systemami, nie tylko Polara. Do tego wodoodporność do 30 m. Czas na jednym ładowaniu to według producenta do 12 godzin, choć u mnie jest to raczej 8–10 godzin.
Polar Vantage M polecam każdemu, komu zależy na rzetelnej analizie i zapisie treningów. Można, jeśli chcemy, używać go tylko do monitorowania naszej aktywności. Wygląda świetnie i tak samo działa. Szczególnie dobrym rozwiązaniem będzie dla osób, które mają jakieś urządzenie Polara, np. licznik rowerowy. Dobrym pomysłem jest zacząć od tego zegarka, bo cena jest genialna do oferowanych możliwości, a nie mamy historii treningów w innych systemach i dopiero budujemy historię aktywności. Jedyne minusy to trochę ascetyczne menu oraz brak możliwości importu treningów. Czujnik OH1 jest świetnym rozwiązaniem i polecam go każdemu, kto używa obecnie czujnika na klatkę piersiową.
Komentarze: 1
To teraz pytanie – czy pomiar tętna z tego czujnika OH jest znacznie precyzyjniejszy niż z samego zegarka???