Z ceną nowego Mac Pro jest jak z ceną nowego samochodu
W sieci pojawiła się już lawina komentarzy o horrendalnie drogim Apple i komputerze Mac Pro; wycenianym na blisko ćwierć miliona złotych. Po pierwsze trzeba pamiętać, że jest to maksymalna konfiguracja i to mocno abstrakcyjna. Po drugie z kupnem Mac Pro jest tak samo jak z kupnem samochodu. Nikt go nie będzie kupował za cenę cennikową.
Jeśli śmiejecie się z ceny nowego Mac Pro to prawdopodobnie ten komputer nie jest dla was. I nigdy zresztą nie został stworzony dla was. Mac Pro z założenia ma być maszynką do zarabiania pieniędzy. To potężna stacja robocza o odpowiedniej dla zadań, jej dedykowanych, wydajności. Oczywiście połączona z Apple’owskim sznytem i po części absurdalnymi rozwiązaniami firmy, jak ekstra płatne, nietanie kółka czy podstawka do monitora. Mimo wszystko wciąż, osoby poważnie zainteresowane tym komputerem, będą wiedziały, jak sprawić, aby na przestrzeni kolejnych miesięcy czy lat, zakup ten się zamortyzował. To narzędzie do pracy, tak jak samochód służbowy dla innych, tak jak kosztowna maszyna na produkcji, tak jak aparatura medyczna etc. Nikt z nas raczej nie zastanawia się, dlaczego fotel dentystyczny kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych, a koparka kilkaset tysięcy itd. Na każdym z tych rynków są urządzenia tańsze, ale są też droższe – „Mercedesy” w swojej kategorii.
Drugą bardzo istotną kwestią przy komentowaniu nowego Mac Pro jest cena. A ta podobnie, jak w przypadku konfiguratorów samochodów osobowych jest raczej poglądowa. Śmiało można powiedzieć, że zakup zarówno nowego Mac Pro, jak i samochodu według ceny katalogowej to spora naiwność. Zresztą Apple na stronie amerykańskiej jasno sugeruje, że w przypadku chęci zakupu komputera Mac Pro na firmę, zachęca do kontaktu w celu uzyskania specjalnej ceny. Cena nowego Mac Pro z pewnością zależeć będzie od naszych wcześniejszych kontaktów z resellerem, czy bezpośrednio Apple, sposobem finansowania komputera oraz indywidualnych negocjacji. Dokładnie tak samo, jak w przypadku zakupu samochodu w salonie. Gdzie cena katalogowa od finalnej ceny zakupu może się różnić o kilka do nawet kilkudziesięciu procent. Niestety jest to często swoisty bazar.
Ćwierć miliona za komputer Apple to cena wyłącznie na papierze. Oczywiście finalna cena zakupu może być niższa o zaledwie kilkanaście tysięcy, wciąż jednak będzie niższa. Natomiast ten, kto zdecyduje się na taką konfiguracje na pewno zrobi to świadomie i jeśli noga mu się nie podwinie, to będzie to po prostu kolejna inwestycja w jego biznes.
Komentarze: 8
Wersja bazowa z 32GB RAM i 256Gb SSD za 28 ty zł to splunięcie w twarz potencjalnemu klientowi.
Trzeba już naprawdę stracić rozum.
“Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?”, cytując klasyka.
Inwestycja w biznes nie jest tożsama z wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
Cena za podstawową konfigurację jest absurdalna, nawet biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z podzespołami serwerowymi. Za 30 tys. dostajemy do dyspozycji dysk o zaledwie 256GB (kręcąc swoim nieprofesjonalnym Fujifilm X-T30 wystarczyłby raptem na jakieś 2h wideo w 4k); do tego procesor z “tylko” ośmioma rdzeniami; wisienką na torcie jest Radeon 580X, który jest a) najzwyczajniej w świecie stary, bo opiera się na architekturze sprzed 3-4 lat (w międzyczasie pojawiła się Vega i obecna linia RX5000) i b) jest dokładnie tą samą grafiką, którą można znaleźć w iMaku 5k (tak, dokładnie tego, który posiada jeszcze ekran) kosztującego “zaledwie” 11500 zł. Do tego brak wsparcia dla choćby przyszłościowego PCIE 4.0 (wiemy z jakich powodów).
Za te same pieniądze szanujący się “biznesmen” złoży HEDT, który “pożre” tego Maka, więc… po co przepłacać? Taki HEDT zwróci się szybciej i będzie można szybciej wymienić na aktualniejszy sprzęt, a jest zdecydowanie mocniejszy niż podstawowa konfiguracja Maka Pro…
Threadripper 32 rdzenie 3.7GHz/4.5GHz w Turbo na chłodzeniu wodnym, 64GB RAM, z płytą główną 10G Ethernet i bankiem DIMM.2 (konfiguracja dysków w RAID 0!), Samsung Pro 1TB SSD, Radeon Pro WX 9100 16GB HBM2, z klawiaturą, mychą i Windowsem Pro i zasilaczem 1200W – ok. 29 tys. a nawet mniej.
Jestem artystą filmowym, pracuję nad różnymi produkcjami kinowymi i telewizyjnymi. W branży może jedna lub dwie osoby są tak ślepo wpatrzone w jabłko że kupią ten sprzęt. I bynajmniej nie po to żeby pracował czy się “amortyzował”.
Kupią wyłącznie po to żeby klient reklamowy/reżyser/operator czuli się dowartościowani i chcieli wracać do tego studia z innymi produkcjami. To nie jest komputer, to jest luksusowy mebel.
„Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?”, cytując klasyka.
Inwestycja w biznes nie jest tożsama z wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
Cena za podstawową konfigurację jest absurdalna, nawet biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z podzespołami serwerowymi. Za 30 tys. dostajemy do dyspozycji dysk o zaledwie 256GB (kręcąc swoim nieprofesjonalnym Fujifilm X-T30 wystarczyłby raptem na jakieś 2h wideo w 4k); do tego procesor z “tylko” ośmioma rdzeniami; wisienką na torcie jest Radeon 580X, który jest a) najzwyczajniej w świecie stary, bo opiera się na architekturze sprzed 3-4 lat (w międzyczasie pojawiła się Vega i obecna linia RX5000) i b) jest dokładnie tą samą grafiką, którą można znaleźć w iMaku 5k (tak, dokładnie tego, który posiada jeszcze ekran) kosztującego “zaledwie” 11500 zł. Do tego brak wsparcia dla choćby przyszłościowego PCIE 4.0 (wiemy z jakich powodów).
Za te same pieniądze szanujący się “biznesmen” złoży HEDT, który “pożre” tego Maka, więc… po co przepłacać? Taki HEDT zwróci się szybciej i będzie można szybciej wymienić na aktualniejszy sprzęt, a jest zdecydowanie mocniejszy niż podstawowa konfiguracja Maka Pro…
Threadripper 32 rdzenie 3.7GHz/4.5GHz w Turbo na chłodzeniu wodnym, 64GB RAM, z płytą główną 10G Ethernet i bankiem DIMM.2 (konfiguracja dysków w RAID 0!), Samsung Pro 1TB SSD, Radeon Pro WX 9100 16GB HBM2, z klawiaturą, mychą i Windowsem Pro i zasilaczem 1200W – ok. 29 tys. a nawet mniej.
Jestem artystą filmowym, pracuję nad różnymi produkcjami kinowymi i telewizyjnymi. W branży może jedna lub dwie osoby są tak ślepo wpatrzone w jabłko że kupią ten sprzęt. I bynajmniej nie po to żeby pracował czy się “amortyzował”.
Kupią wyłącznie po to żeby klient reklamowy/reżyser/operator czuli się dowartościowani i chcieli wracać do tego studia z innymi produkcjami. To nie jest komputer, to jest luksusowy mebel.
“To potężna stacja robocza o odpowiedniej dla zadań, jej dedykowanych, wydajności.’
Working station bez WaterCooling :)))
“To potężna stacja robocza o odpowiedniej dla zadań, jej dedykowanych, wydajności.’
Working station bez WaterCooling :)))
Wersja bazowa z 32GB RAM i 256Gb SSD za 28 ty zł to splunięcie w twarz potencjalnemu klientowi.
Trzeba już naprawdę stracić rozum.