iPhone’y w Europie z wymiennymi bateriami? Apple może zostać do tego zmuszone
Wyciekły pewne propozycje Unii Europejskiej, które sugerują, że producenci smartfonów w UE mogą zostać zmuszeni do stosowania wymiennych (poprzez fizyczny dostęp dla użytkownika) baterii w swoich produktach.
Oznaczałoby to, że każda marka smartfona, która chce sprzedawać urządzenie przenośne w UE, w tym Apple, musiałaby upewnić się, że każde urządzenie na rynku ma wymienną baterię (donosi TechRadar). Dokumenty wyciekły z holenderskiej publikacji Het Financieele Dagblad, która zasugerowała, że propozycja zostanie oficjalnie zaprezentowana w marcu.
Apple zawsze produkowało swoje iPhone’y z niewymiennymi bateriami, zachęcając użytkowników do oddania swoich urządzeń specjalistom, jeśli kiedykolwiek napotkają problemy ze zużywającymi się bateriami.
iPhone musiałby zostać poddany ogromnym zmianom konstrukcyjnym, aby był zgodny z projektem wymiennej baterii. Potencjalnie mógłby utracić cechy takie, jak wodoodporność czy smukła konstrukcja.
UE wydaje się aktualnie pracować nad całym szeregiem przepisów (wspólny standard ładowania, wspólne prawo podatkowe, wymienne baterie), które – niestety – na koniec dnia mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc nam, konsumentom. Musimy pamiętać, że niekażda zmiana jest dobra, a już na pewno taka, która nie zostanie skonsultowana z poszczególnymi firmami i będzie oderwana od realiów. Przykładowo, jeśli UE wymusi jeden standard ładowania w postaci micro-USB, a nie USB-C (co nie jest wykluczone), cofniemy się o dobrych kilka lat. Podobnie z bateriami. Wiele osób może teraz podnieść argument ceny i możliwości stosowania tańszych zamienników (wymiana baterii w iPhone’ach nie należy do tanich usług, ponieważ, w niektórych modelach, związana jest z niema całkowitą wymianą urządzenia) – ale na koniec dnia, nie znam nikogo komu zamienniki dałyby więcej korzyści niż problemów. I to nie tyczy się tylko rynku smartfonów. Jakość wymaga bezkompromisowości. Wymaga też ceny, ale daje jej amortyzację w czasie.
Nie wiem czy chcę, aby UE, próbując tak naprawdę pomóc, blokowała innowacyjność, bezpieczeństwo oraz opłacalność konkretnego segmentu produktów. Może się mylę.
Czas pokaże.
Komentarze: 8
Mój Samsung Galaxy Note 4 jest po trzech wymianach baterii. Zacząłem od kupienia zapasowej baterii i ładowarki do niej. Nocą ładowałem telefon i drugą baterię, którą wrzucałem do plecaka wychodząc na uczelnię. W ten sposób miałem do dyspozycji de facto mały powerbook, który zapewniał 100% naładowania w minutę potrzebną na wymianę baterii. Z czasem obie baterie straciły pojemność, więc dokupiłem dwie nowe, oryginalne, po około 35 zł sztuka. Ale jako że od premiery urządzenia minęły już bodajże 2 czy 3 lata, a oryginały miały już swój wiek, szybko zacząłem odczuwać podobne objawy jak w starych bateriach. Spadki poziomu naładowania z 60% do zera, godzina, dwie pracy na baterii… Zdecydowałem się kupić zamiennik od Green Cell i to był strzał w dziesiątkę. Prawie, bo po niecałym roku bateria spuchła. Producent nieodpłatnie wymienił na nową, która zasila telefon do tej pory. Note 4 wyszedł w 2014 roku, ja zakupiłem go w styczniu 2015, więc jakby nie patrzeć leci mu już szósty rok. Kombinacja Nova Launchera, oraz ustawienie minimalnej ilości animacji sprawia, że nie mam powodów do narzekania, jeżeli chodzi o resaponsywność, oraz szybkość działania. Owszem, w bezpośrednim zestawieniu z nowymi flagowcami, z pewnością Note 4 blednie praktycznie w każdym aspekcie.
Jego konstrukcja jest genialna i w pewien sposób przoduje nad nowoczesnymi szklanymi, sklejonymi kanapkami. Wymiana zbitego szkła aparatu kosztowała 4.80 zł (chwała chińskim sklepom wysyłkowym). Proces wymiany trwał 2 minuty. Potrzebne narzędzia? Może nożyk do podważenia starej ramki i szkła. Paznokieć też da radę. Przykleić nowe szkło, wcisnąć dekoracyjną ramkę na miejsce. Wnętrze skręcone na śrubki, standardowe philipsy, przynajmniej z zewnątrz wszystkie tego samego rozmiaru. Komponenty są modułowe, ba nawet nowa, aluminiowa ramka to koszt ok 40 zł (ponownie, chwała…). Bezprzewodowe ładowanie? Można dokupić plecki (np oryginalne etui z klapką) z cewką ładującą, wewnątrz obudowy są wykonane złącza. Piętą achillesową jest oczywiście brak wodoodporności.
Telefon na swoje czasy stanowił szczyt techniki. Mimo to dysponował ww. cechami, dzięki czemu jest używalny przez tak długi czas. Ba, wnętrze sprawia wrażenie niezbyt przepełnionego. Jestem pewien, że postęp z ostatnich 5 lat pozwoliłby na upchnięcie wewnątrz jego obudowy praktycznie wszystkich współczesnych topowych podzespołów, przy zachowaniu dostępu do nich. Ale takie telefony to już niestety pieśń przeszłości.
Jestem fatalnym klientem, bo od ponad pięciu lat nie kupiłem nowego telefonu. Od pięciu lat nie wygenerowałem żadnych dochodów dla jakiegokolwiek producenta, bo jestem usatysfakcjonowany tym co mam. Także chapeau bas dla Samsunga sprzed pięciu lat za wybitną konstrukcję. Szkoda, że obecnie dominują u niego klejone baterie i szklane plecy. Chciałbym doczekać w ciągu roku, czy dwóch iPhone’a z wymienną baterią. Kombinacja tej cechy, oraz długiego wsparcia producenta (SGN4 ostatnia aktualizacja z 2017r) na pewno przekonałaby mnie do natychmiastowej wymiany. Ale nie sądzę, abym jeszcze zobaczył taki telefon. Na pewno nie w ciągu dwóch-trzech następnych lat.
Niestety, nie polecam zamienników GreenCell – przynajmniej jako bateria do macbooka air – ma trzy miesiące, 17 cykli i już spadła jej pojemność z 7400mA do 6000mA. Tak więc ten tego….
Oryginały, jak wspomniałem radziły sobie jeszcze gorzej. Ja jednak również ze względu na spuchnięcie pierwszej baterii przesadnie zachwycony nie jestem. Jeżeli ktoś zna producenta, który robi solidne, świeże zamienniki, to byłbym zainteresowany.
To podobnie jak ja, jesteś niszowy. Ja też nie generuję przesadnego śladu, kupując mało, na długo i rozważnie. Problem w tym, że dzisiaj właściwie w elektronice tak już się nie da. Stąd modele SE, stare Makówki (do modeli z 2015, potem już nie kupowałem), wiele z modyfikacjami itd itp. A to przecież tylko Apple, zamknięte od dawien, dawna na długie trwanie… teraz tylko jednorazówki i najlepiej co roku, maks. co dwa wymiana i tak w kółko.
Opisałeś przykład technologicznego optimum, które nie pozwala na powszechnie występujące marnotrastwo zasobów. Ten Note jest takim ikonicznym przykładem, jak mogłoby to wyglądać, a nie wygląda. Bo musi się akcjonariuszom co roku piąć w tabelkach i koniec dyskusji. Przecież dla producenta obecnie taki produkt to kompletnie nieopłacalna, kompletnie chybiona sprawa. Zresztą, niestety, dla dużej części konsumentów również. Bo tych “wychował” wilczy pęd konsumpcji, że trzeba co chwila, że po roku to już do śmietnika. I tak to się kręci.
Pamiętam czasy dobrego AGD, gdy coś kupione do kuchni czy łazienki było naprawdę na dekadę, albo i dłużej i to było zupełnie normalne. Teraz po prostu tak nie jest. To samo w motoryzacji, czasami zagrywki producentów są tak nieprawdopodobne w tym względzie, że człowiek łapie się za głowę. A przecież to wszystko wymaga gigantycznych ilości wody, węgla, metali etc. I jak to ma, przepraszam, się domknąć …przecież zasoby nie są nieskończone.
Także też jestem okropnym, niewdzięcznym klientem, który zamiast kupować, kupił i używa (aż do granicy sensowności… okazuje się, że ta jest dość płynna, jak wspomniałeś, bo można pewne rzeczy bez szkody wyłączyć, można po prostu użytkować mądrze, a nie bezmyślnie – wszystko on, nawet jak mi to kompletnie do niczego nie potrzebne ;-)) Jak jednak wspomniałem, mało jest dzisiaj konsumentów, którzy w ten sposób podchodzą do sprawy, ale to musi się zmienić.
Także mimo pewnych zastrzeżeń, czy obaw, uważam że ruch KE jest jak najbardziej prawidłowy. Po prostu nie mamy innego sposobu na powstrzymanie dewastacji środowiska, rabunkowej eksploatacji Ziemi. Sorry, albo, albo. Tu nie da się utrzymać takiego tempa (czy to oznaczać będzie regres w rozwoju… nie wiem, też mam pewne obawy, ale paradoksalnie może to nawet pozwolić na rozwój innowacji, tylko inaczej ukierunkowanych).
Fajny wpis kolego, pokazujący inne podejście do tematu…
Mój Samsung Galaxy Note 4 jest po trzech wymianach baterii. Zacząłem od kupienia zapasowej baterii i ładowarki do niej. Nocą ładowałem telefon i drugą baterię, którą wrzucałem do plecaka wychodząc na uczelnię. W ten sposób miałem do dyspozycji de facto mały powerbook, który zapewniał 100% naładowania w minutę potrzebną na wymianę baterii. Z czasem obie baterie straciły pojemność, więc dokupiłem dwie nowe, oryginalne, po około 35 zł sztuka. Ale jako że od premiery urządzenia minęły już bodajże 2 czy 3 lata, a oryginały miały już swój wiek, szybko zacząłem odczuwać podobne objawy jak w starych bateriach. Spadki poziomu naładowania z 60% do zera, godzina, dwie pracy na baterii… Zdecydowałem się kupić zamiennik od Green Cell i to był strzał w dziesiątkę. Prawie, bo po niecałym roku bateria spuchła. Producent nieodpłatnie wymienił na nową, która zasila telefon do tej pory. Note 4 wyszedł w 2014 roku, ja zakupiłem go w styczniu 2015, więc jakby nie patrzeć leci mu już szósty rok. Kombinacja Nova Launchera, oraz ustawienie minimalnej ilości animacji sprawia, że nie mam powodów do narzekania, jeżeli chodzi o resaponsywność, oraz szybkość działania. Owszem, w bezpośrednim zestawieniu z nowymi flagowcami, z pewnością Note 4 blednie praktycznie w każdym aspekcie.
Jego konstrukcja jest genialna i w pewien sposób przoduje nad nowoczesnymi szklanymi, sklejonymi kanapkami. Wymiana zbitego szkła aparatu kosztowała 4.80 zł (chwała chińskim sklepom wysyłkowym). Proces wymiany trwał 2 minuty. Potrzebne narzędzia? Może nożyk do podważenia starej ramki i szkła. Paznokieć też da radę. Przykleić nowe szkło, wcisnąć dekoracyjną ramkę na miejsce. Wnętrze skręcone na śrubki, standardowe philipsy, przynajmniej z zewnątrz wszystkie tego samego rozmiaru. Komponenty są modułowe, ba nawet nowa, aluminiowa ramka to koszt ok 40 zł (ponownie, chwała…). Bezprzewodowe ładowanie? Można dokupić plecki (np oryginalne etui z klapką) z cewką ładującą, wewnątrz obudowy są wykonane złącza. Piętą achillesową jest oczywiście brak wodoodporności.
Telefon na swoje czasy stanowił szczyt techniki. Mimo to dysponował ww. cechami, dzięki czemu jest używalny przez tak długi czas. Ba, wnętrze sprawia wrażenie niezbyt przepełnionego. Jestem pewien, że postęp z ostatnich 5 lat pozwoliłby na upchnięcie wewnątrz jego obudowy praktycznie wszystkich współczesnych topowych podzespołów, przy zachowaniu dostępu do nich. Ale takie telefony to już niestety pieśń przeszłości.
Jestem fatalnym klientem, bo od ponad pięciu lat nie kupiłem nowego telefonu. Od pięciu lat nie wygenerowałem żadnych dochodów dla jakiegokolwiek producenta, bo jestem usatysfakcjonowany tym co mam. Także chapeau bas dla Samsunga sprzed pięciu lat za wybitną konstrukcję. Szkoda, że obecnie dominują u niego klejone baterie i szklane plecy. Chciałbym doczekać w ciągu roku, czy dwóch iPhone’a z wymienną baterią. Kombinacja tej cechy, oraz długiego wsparcia producenta (SGN4 ostatnia aktualizacja z 2017r) na pewno przekonałaby mnie do natychmiastowej wymiany. Ale nie sądzę, abym jeszcze zobaczył taki telefon. Na pewno nie w ciągu dwóch-trzech następnych lat.
Niestety, nie polecam zamienników GreenCell – przynajmniej jako bateria do macbooka air – ma trzy miesiące, 17 cykli i już spadła jej pojemność z 7400mA do 6000mA. Tak więc ten tego….
Oryginały, jak wspomniałem radziły sobie jeszcze gorzej. Ja jednak również ze względu na spuchnięcie pierwszej baterii przesadnie zachwycony nie jestem. Jeżeli ktoś zna producenta, który robi solidne, świeże zamienniki, to byłbym zainteresowany.
To podobnie jak ja, jesteś niszowy. Ja też nie generuję przesadnego śladu, kupując mało, na długo i rozważnie. Problem w tym, że dzisiaj właściwie w elektronice tak już się nie da. Stąd modele SE, stare Makówki (do modeli z 2015, potem już nie kupowałem), wiele z modyfikacjami itd itp. A to przecież tylko Apple, zamknięte od dawien, dawna na długie trwanie… teraz tylko jednorazówki i najlepiej co roku, maks. co dwa wymiana i tak w kółko.
Opisałeś przykład technologicznego optimum, które nie pozwala na powszechnie występujące marnotrastwo zasobów. Ten Note jest takim ikonicznym przykładem, jak mogłoby to wyglądać, a nie wygląda. Bo musi się akcjonariuszom co roku piąć w tabelkach i koniec dyskusji. Przecież dla producenta obecnie taki produkt to kompletnie nieopłacalna, kompletnie chybiona sprawa. Zresztą, niestety, dla dużej części konsumentów również. Bo tych “wychował” wilczy pęd konsumpcji, że trzeba co chwila, że po roku to już do śmietnika. I tak to się kręci.
Pamiętam czasy dobrego AGD, gdy coś kupione do kuchni czy łazienki było naprawdę na dekadę, albo i dłużej i to było zupełnie normalne. Teraz po prostu tak nie jest. To samo w motoryzacji, czasami zagrywki producentów są tak nieprawdopodobne w tym względzie, że człowiek łapie się za głowę. A przecież to wszystko wymaga gigantycznych ilości wody, węgla, metali etc. I jak to ma, przepraszam, się domknąć …przecież zasoby nie są nieskończone.
Także też jestem okropnym, niewdzięcznym klientem, który zamiast kupować, kupił i używa (aż do granicy sensowności… okazuje się, że ta jest dość płynna, jak wspomniałeś, bo można pewne rzeczy bez szkody wyłączyć, można po prostu użytkować mądrze, a nie bezmyślnie – wszystko on, nawet jak mi to kompletnie do niczego nie potrzebne ;-)) Jak jednak wspomniałem, mało jest dzisiaj konsumentów, którzy w ten sposób podchodzą do sprawy, ale to musi się zmienić.
Także mimo pewnych zastrzeżeń, czy obaw, uważam że ruch KE jest jak najbardziej prawidłowy. Po prostu nie mamy innego sposobu na powstrzymanie dewastacji środowiska, rabunkowej eksploatacji Ziemi. Sorry, albo, albo. Tu nie da się utrzymać takiego tempa (czy to oznaczać będzie regres w rozwoju… nie wiem, też mam pewne obawy, ale paradoksalnie może to nawet pozwolić na rozwój innowacji, tylko inaczej ukierunkowanych).
Fajny wpis kolego, pokazujący inne podejście do tematu…