Samsung Galaxy Note 10+ – pierwsze wrażenia
Galaxy Note 10 nie jest już pojedynczym modelem – stał się teraz młodą rodziną, składającą się z dwóch modeli, w dwóch różnych rozmiarach. Nie są to jednak bliźniaki, różniące się jedynie wzrostem – większy z nich ma kilka cech, których mniejszy może mu pozazdrościć.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2019
Przez ostatnich kilka dni staram się jak najczęściej sięgać po Note’a 10+ z jego gigantycznym, 6,8-calowym ekranem. Jeszcze kilka lat temu, gdy większość z nas korzystała z 3,5–4-calowych smartfonów, wyśmiewaliśmy takie urządzenia, a dzisiaj stały się one dla wielu normą. Na szczęście, jeśli preferujecie mniejsze urządzenia i chcecie jednocześnie mieć rysik do dyspozycji, to Note z małym, 6,3-calowym ekranem powinien spełnić oczekiwania, ale pamiętajcie, że nie jest to tablet. Pomimo że od 6,8” do 7,9” (ekranu w małym iPadzie) wydaje się niedaleko, to iPady mają ekrany 4:3, a Note korzysta ze znacznie bardziej wydłużonych proporcji 19:9, więc różnica w powierzchni jest istotna. Przez tę wysokość ekranu Note 10+ jest całkiem smukły w talii i da się go używać jedną ręką. Oczywiście nie sięgniecie do górnych partii ekranu kciukiem, jeśli nie jesteście Shaquille’em O’Neilem, ale jest autentycznie używalny.
Ekran
Ekrany Samsunga biją w ostatnich latach wszelkie rekordy, niezależnie w jakim smartfonie są montowane. Ciekawe jest to, że najpierw nagrodę za niemalże wzorowe parametry zgarnia OLED w Galaxy S, następnie wyprzedza go iPhone z panelem tego samego producenta, a potem obu bije Note. W tym roku nie jest inaczej – według profesjonalnych pomiarów Note 10 pokonuje wszystkich przeciwników w praktycznie każdej kategorii, w tym swojego poprzednika. Gdybyście się mnie pytali w zeszłym roku, czy zobaczymy ponownie znaczący skok jakościowy w OLED-ach w zaledwie 12 miesięcy, to zaprzeczyłbym. Zdecydowanie.
Oczywiście żadna konstrukcja nie jest idealna i w tym roku Samsung ponownie zdecydował się na zaokrąglone brzegi ekranu, celem zminimalizowania ramek wokół niego. Nadal wolałbym całkowicie płaski ekran, nawet gdyby wyglądał mniej futurystycznie, bo na zagięciach załamuje się światło i nieznacznie zniekształca wyświetlany obraz. Dużym plusem jest za to okrągłe wycięcie na środku górnego brzegu wyświetlacza – firma nawet nie stara się go kamuflować, dając użytkownikom jasne i dynamiczne tapety, które wręcz je podkreślają. Biorąc pod uwagę, że tam i tak nic znaczącego się nie wyświetla, to okrągła kamera selfie w niczym nie przeszkadza.
Osobiście liczyłem na jedną nowość w tym departamencie i niestety nie doczekałem się jeszcze szybszego odświeżania ekranu. Osoby, które nigdy nie doświadczyły więcej niż 60 Hz, nie wiedzą, co tracą, ale nawet 90 Hz jest widoczne gołym okiem, a poprawa płynności jest znacząca. Spodziewam się, że pojawiły się ograniczenia techniczne i ważniejsza dla Samsunga była sama jakość wyświetlanych na ekranie treści – jeśli tak, to akceptuję ten kompromis.
Biometria
Pod ekranem ponownie znalazło się miejsce dla ultrasonicznego czytnika linii papilarnych i ten spisuje się dobrze. Przesunięto go natomiast ciut wyżej od dolnego brzegu, dzięki czemu znacząco poprawiono ergonomię korzystania z niego. Istnieją już szybsze konstrukcje na rynku, ale rozwiązanie Samsunga nie powoduje u mnie żadnych frustracji – telefon jest odblokowany, zanim podniosę go do twarzy. A skoro o niej mowa, to tak – można też odblokowywać telefon za jej pomocą, ale nadal nie jest to rozwiązanie oparte o mapę 3D naszej twarzy, więc jeśli interesuje Was podstawowe bezpieczeństwo, to lepiej tę funkcję wyłączyć.
Prąd
W pudełku znajduje się ładowarka 25 W, która zapewnia bardzo szybkie ładowanie, ale opcjonalnie można zamówić wersję 45-watową. Wchodzimy tutaj już na terytorium prędkości, z którymi ładuje się laptopy, a te mają przecież znacznie większe akumulatory. Jako ciekawostkę wspomnę jedynie, że MacBook Air w komplecie ma ładowarkę 30-watową. Sporo osób twierdzi, że tak szybkie ładowanie akumulatora skraca jego żywotność, ale biorąc pod uwagę, jak często wymieniamy smartfony, nie jest to coś, czym osobiście się martwię.
Nie jestem mistrzem wykorzystywania smartfonów do wielu zadań w ciągu dnia (głównie obciążałem go Twitterem, Instagramem i Firefoxem), więc regularnie potrafię ładować Note’a 10 raz na trzy dni, pod warunkiem, że korzystam z rozdzielczości 1080 p ekranu. Jeśli przestawię ekran na natywną rozdzielczość 1440 p, to wtedy czas ten skraca się do dwóch dni. Tak czy siak, jest znacznie lepiej, niż się spodziewałem i już dawno nie mogłem tak długo korzystać z jednego urządzenia na jednym ładowaniu.
Aparat
Najciekawszy byłem aparatu i postępów w tym zakresie. Niestety, poza modułem TOF 3D VGA, z którego najbardziej skorzystają fani AR, nie ma większych postępów względem Galaxy S10. Jest co prawda nowy Tryb Nocny w aplikacji aparatu Samsunga i robi ona małe cuda, ale generalnie konstrukcja wszystkich trzech aparatów niewiele się zmieniła. Poprawiona natomiast została jakość generowanych zdjęć – są nadal obrabiane bardziej kontrastowo niż te, do których jestem przyzwyczajony, ale ich jakość jest imponująca i Apple nadal Samsunga w tej kwestii nie dogoniło. Nie zauważycie różnic w typowej pocztówce, ale gdy wchodzimy na teren robienia dużych zbliżeń albo sytuacji, w których jest mało światła, to różnica jest widoczna gołym okiem. A potem możemy jeszcze uruchomić tryb Pro, w którym mamy pełną kontrolę nad parametrami aparatu i obiektywu. Fani kręcenia wideo będą jedynie zasmuceni faktem, że przy 4K i 60 fps nadal nie można skorzystać z OIS.
iPhone XS po lewej, Note 10+ po prawej.
Notatnik
Cechą wyróżniającą Note’a na tle całej konkurencji jest jego S Pen, czyli rysik korzystający z technologii Wacoma, dzięki czemu możemy robić notatki na ekranie, robić notatki na PDF-ach, rysować i wiele więcej. Najważniejszą nowością w tym roku jest możliwość rozpoznawania pisma, dzięki czemu możemy nie tylko przeszukiwać notatki, ale również kopiować tekst, który tam zapisaliśmy i wklejać go np. do edytora tekstu. Chcesz napisać na kolanie w autobusie e-maila? Proszę bardzo! Zaskoczył mnie natomiast fakt, że OCR działał nawet wtedy, gdy wyjątkowo starałem się imitować pismo przysłowiowego lekarza i ani razu nie udało mi się go zbić z tropu – 100% skuteczności!
S Pen zyskał też funkcję sterowania smartfonem za pomocą gestów. Akcelerometr w nim po prostu rozpoznaje, co robimy ręką i tłumaczy ruchy na komendy – np. przewijanie zdjęć w galerii do przodu lub do tyłu. Możliwości są oczywiście znacznie większe, ale nie udało mi się zapanować nad nimi wszystkimi, dlatego traktuję to bardziej jako „bajer”, który można zademonstrować znajomym, niż użyteczną funkcję, ale nie wykluczam, że osobom z niesprawnościami może to ułatwiać życie.
Android
Nie jestem fanem wyglądu One UI Samsunga – jest ładny i stosunkowo spójny, ale nadal preferuję czystego Androida – muszę jednak przyznać, że tegoroczne wydanie działa nadzwyczaj sprawnie. Nie zauważyłem żadnych znaczących lagów czy szarpnięć animacji, a wszystko dzieje się natychmiastowo. Jeśli macie więc obawy co do jego sprawności, to śpieszę uspokoić – nie ma o co się martwić.
Mini Jack
W zasadzie jedyny zarzut do najnowszego Note’a 10, jaki mam, to brak gniazda słuchawkowego. Nie dlatego, że go potrzebuję czy z niego korzystam – już dawno przesiadłem się na słuchawki BT – ale dlatego, że firma zaledwie kilka miesięcy temu reklamowała go, jako cechę wyróżniającą Galaxy S10 na tle konkurencji, przy okazji ją wyśmiewając. Reklamę jednak zdjęli, więc spodziewam się, że dział marketingu dostał linijką po łapkach (tak, w podstawówce parę razy tak oberwałem!). Było, minęło, raczej się nie powtórzy.
W jednej linii
Dla równowagi dodam, że poprzednie modele z linii Galaxy były wyśmiewane przez wielu za to, że porty, głośnik, mikrofon i inne elementy na dolnym brzegu telefonu nie znajdowały się w jednej linii. Oba modele Note 10 w końcu rozwiązują to – jest idealnie równo.
Na koniec
Galaxy Note 10+ ma trzy cechy, dla których warto go rozważyć. Po pierwsze, jego cena zaczyna się od 4799 złotych (4149 złotych w przypadku mniejszego Note’a), co jest bardzo konkurencyjne na naszym rynku wśród marek premium. Po drugie, ma trzy świetne aparaty, które potrafią robić więcej, niż bym się spodziewał. Po trzecie, ma rysik – jeśli chcecie lub potrzebujecie podręczny notatnik, to nie macie żadnej alternatywy. A słabe strony? Pleców modelu w kolorze Aura Glow, którego widzicie na zdjęciach, w zasadzie nie da się utrzymać w czystości.
Wygląda więc na to, że Samsung ma bardzo solidną propozycję na nadchodzącą jesień i zimę.
Komentarze: 4
We wrześniu przesiadłem się z X’a właśnie na tego mniejszego Nota. Po dwóch miesiącach sprzedałem go za 2800 i wróciłem z podkulonym ogonem do 11pro.
Czemu?
We wrześniu przesiadłem się z X’a właśnie na tego mniejszego Nota. Po dwóch miesiącach sprzedałem go za 2800 i wróciłem z podkulonym ogonem do 11pro.
Czemu?