Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Samochodów autonomicznych jeszcze nie ma, ale roboty koszące mogą zmieniać nasze ogrody

Samochodów autonomicznych jeszcze nie ma, ale roboty koszące mogą zmieniać nasze ogrody

Paweł Okopień
paweloko
7
Dodane: 5 lat temu

Za oknami robi się zielono i ten kto ma ogród z pewnością myśli już o koszeniu. Coraz częściej rezygnujemy z tradycyjnych kosiarek, na rzecz tych autonomicznych. Roboty koszące mają za sobą całkiem długą historię i wiele wspólnego także z samochodami. O ile samochodów autonomicznych jeszcze praktycznie nie ma, to kosiarki jak najbardziej już w pełni funkcjonują.

Roboty koszące po raz pierwszy pojawiły się już w 1969 roku, Husqvarna swój pierwszy model kosiarki Automower wypuściła 25 lat temu, jednak to ostatnie lata sprawiają, że roboty koszące zyskują na popularności zarówno w prywatnych ogrodach, jak i w przestrzeniach publicznych. Na przykład w ogrodach warszawskiego Zamku Królewskiego pracuje Husqvarna Automower 435X AWD – czyli kosiarka z napędem 4×4.

Co łączy kosiarki i samochody, poza tym, że mają napęd 4×4? Po pierwsze rezygnujemy z kosiarek spalinowych na rzecz tych elektrycznych. Ta zmiana nie następuje w sposób łatwy, ponieważ tak jak w samochodach zasięgi są ograniczeniem. Jednak nie mówimy tu już o kosiarkach elektrycznych na kablu. Wiele modeli elektrycznych jest teraz wyposażanych w akumulator. Natomiast ich najlepszą odmianą są kosiarki autonomiczne. To właśnie roboty koszące mogą pracować w pełni wydajnie na elektrycznym napędzie. Pracować cicho w nocy, w dowolnych niemal warunkach atmosferycznych i dla użytkowników ogrodów nie jest problemem ich postój. Podobnie jak w przypadku przesiadki na samochody elektryczne, także tutaj potrzeba nieco zmiany przyzwyczajeń. W zamian otrzymujemy zawsze idealny trawnik, a nie tylko raz na tydzień/dwa chwilę po skoszeniu.

Automatyzacja koszenia nie byłaby oczywiście możliwa bez odpowiednich czujników, tak samo jak w samochodach. Coraz więcej, coraz lepsze czujniki, sensory, radary to to, z czym przychodzi nam obcować we wszystkich sprzętach od smartfonów, przez sprzęt AGD, po kosiarki i samochody. Ale to właśnie dzięki temu uzyskujemy lepsze efekty i robotyzację/automatyzację.

Nowoczesne kosiarki są także w pełni zintegrowane z naszym inteligentnym domem, telefonem i asystentami głosowymi. Najbardziej zaawansowane modele Husqvarny korzystają chociażby z GPS, aby jeszcze precyzyjniej zadbać o trawnik, a jednocześnie ograniczyć ryzyko kradzieży. Możemy sterować nimi z poziomu komend głosowych Amazon Alexy, czy wpiąć w nasz system inteligentnego domu i w pełni zaplanować pracę. To nie jest już przyszłość ogrodów czy motoryzacji to teraźniejszość. Już dziś pytam się Siri o poziom paliwa w swoim samochodzie i tak samo mogę uruchamiać koszenie.

Przyznam się, że sam, choć jestem fanem inteligentnego domu, tak do robotów zarówno sprzątających, jak i koszących podchodziłem sceptycznie. Wynika to jednak wyłącznie z naszych przyzwyczajeń, nawyków, pewnych obiekcji. Zmieniając myślenie, wprowadzając pewne nowe zasady jesteśmy w stanie uzyskać zupełnie inną jakość. Tak jest w momencie gdy rzeczywiście robot koszący systematycznie dba o nasz trawnik, a robot sprzątający o dom. To nie są sprzęty, które będą działać raz na jakiś czas, wtedy rzeczywiście lepiej to zrobić samemu. One muszą pracować, a wtedy uzyskujemy fantastyczne efekty.

Wkrótce na łamach iMagazine przeczytacie więcej o codziennym użytkowaniu właśnie robota koszącego Husqvarna. To będzie pierwszy sezon, w którym rzeczywiście będę z niego korzystał.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 7

Polecam, choć w zależności od ogrodu może wymagać dodatkowych prac. U mnie samo przygotowanie ogrodu pod kosiarkę zajęło tyle, ile kilka lat tradycyjnego koszenia (raz w tygodniu ze 3 godziny). Do tego doszedł system automatycznego nawadniania (gleba piaszczysta i latem musi być codziennie podlewana) ze studnią. Co do samej kosiarki, to polecam Husqvarnę (jedna juz jeździ z 10 lat i wymienione tylko baterie), natomiast nie ma co się oszukiwać, pewne obietnice sprzedawcy się nie spełniły. Koniczyna rośnie jak rosła (rzekomo niskie i codzienne cięcie miało ją wytępić), pomimo codziennego koszenia, trzeba sypnąć nawozem poprawiającym rozkład skoszonej trawy (tu i ówdzie robi się „filc”) i czasem kosiarka lubi zgłupieć (rzadko bo rzadko, ale zdarza się (wersja bez GPS)). Ciekaw jestem jak u Ciebie się sprawdzi.

Ja zdecydowanie polecam (Husquarna 315X), u mnie juz jeden sezon przepracowala, dzieki czemu co tydzien zaoszczedzam weekend jakies 2 godz, a czesto wiecej. Problemem jest wieczny niedoczas w moim przypadku, zdarzalo sie wiec ze trawa rosla sobie 2-3 tydodnie i robila sie tragedia – trawnik koszmarnie zarastal, a trawa robila sie brzydsza, a spalinowa kosiara prawie sie dlawila na co wiekszych kepach trawy. Teraz mam swiety anielski spokoj, kosiara sobie jezdzi w nocy (to jest niewatpliwa zaleta systemu nozykow, te z metalowym monolitycznym ostrzem strasznie brzecza), a trawnik zawsze idealnie skoszony. Dla mnie to byl spory wydatek, nie wiem czy wart swoich pieniedzy, ale ja nie zaluje. Mam z nia tylko jeden problem, a wlasciwie nie z kosiarka, tylko z apka na Apple Watcha – czesto wywala polaczenie na zegarku, przez co apka na telefonie sie wylogowuje, upierdliwe jest wpisywanie halsla i loginu co chwile. Jako drobna wade dodalbym pozostawianie sladu przy wyjezdzie z “garazu” jak i po dodatkowej linii prowadzacej, nie jest to tak widoczne jak u konkurencji, ale przy waskich przejsciach kiedy czesto ta dodatkowa linia prowadzaca jest uzywana widac slad po kolach. Niemniej, trawnik wyglada duzo lepiej niz kiedys :)

Ja mam taki w ogrodzie, a żonie do domu kupiłem irobota i powiem szczerze z pracy obu urządzeń jestem mega zadowolony. Szczególnie, że trawnik duży, a w domu mamy psa i byłem zaskoczony jak dobrze zbiera sierść.