Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Valorant – mieszanka CS:GO i Overwatcha – ma szansę zabić tego pierwszego

Valorant – mieszanka CS:GO i Overwatcha – ma szansę zabić tego pierwszego

0
Dodane: 5 lat temu

Riot Games niedawno, po długich zapowiedziach, w końcu udostępnił betę Valorant – gry łączącej mechanikę CS:GO i elementy postaci z Overwatcha, scalając wszystko żywą kolorystyką i bajkową grafiką. Najważniejsze jednak jest to pierwsze – mechanika, którą gracze Counter-strike’a znają od lat.

Rozgrywka

Format gry jest prosty i praktycznie identyczny, jak ten w CS:GO. Przeciwko sobie grają dwa zespoły, składające się z pięciu osób każdy. Zadaniem dla zespołu atakującego jest podłożenie bomby (tutaj nazwy sie to „Spike”, czyli szpikulec lub kolec), w wyznaczonym miejscu na mapie. Zespół broniący ma uniemożliwić jej podłożenie lub rozbroić ją, jeśli do tego dojdzie. Każdy mecz składa się z maksymalnie 25 rund i pierwsza drużyna, która zaliczy 13 rund na swój rachunek, wygrywa go. Drużyny zamieniają się stronami po rozegraniu 12 rund. Nawet ekonomia jest podobna – za różne czynności dostaje się ustaloną kwotę pieniężną, którą można na początku kolejnej rundy zamienić na broń. Premiowane jest m.in. podłożenie bomby, zabicie przeciwnika, wygranie, czy nawet przegranie rundy.

Agent Sage ma możliwość leczenia, stawiania murów z lodu i wskrzeszania zmarłych.

Nowe elementy

Są jednak różnice. W CS:GO każdy gracz może przed rozpoczęciem rundy kupić granaty wybuchowe, dymne, ogłuszające czy koktajle Mołotowa. Valorant oferuje graczom tzw. agentów, czyli postacie posiadające różne zdolności. Jest ich obecnie 10, a w przyszłości może pojawić się ich więcej. W jednym meczu, w ramach jednej drużyny, każdy zawodnik musi wybrać innego agenta i najlepiej to zrobić tak, aby wykorzystać maksymalnie ich zdolności. Dla przykładu, Sage potrafi uzdrawiać siebie lub innych, wskrzeszać zmarłych oraz stawiać ściany z lodu, które służą jako blokadę, podczas gdy Brimstone potrafi umieścić w dowolnym miejscu na mapie kule przysłaniające widoczność (tzw. „smoke”), rzucać „Mołotowa” oraz przywoływać atak orbitalny. Lista zdolności każdej postaci składa się z dwóch umiejętności – jedna lub dwie, którą „kupuje” się na początku rundy, opcjonalnie jedna, która ma cooldown oraz najważniejsza, tzw. „ultimate” (np. wspomniane wskrzeszanie zmarłych graczy). Ultimate wymaga zdobycia odpowiedniej ilości „punktów” (przeważnie 6 lub 7), aby można było go użyć, nie jest więc dostępny w każdej rundzie. Te „punkty” zdobywa się poprzez podnoszenie sfer rozrzuconych po mapie (podniesienie wymaga paru sekund, w których nie możemy się bronić), zabijanie przeciwników lub gdy zostaniemy zabici (każda z tych rzeczy daje po jednym punkcie). Teoretycznie więc jesteśmy w stanie zdobyć 7 punktów w jednej rundzie (podniesienie dwóch sfer oraz zabicie 5 przeciwników), ale nie jest to łatwe zadanie – realnie należy spodziewać się średnio 2-3 przy pomyślnych wiatrach.

Agent Phoenix potrafi rzucać flashe, stawiać mur z ognia oraz odradzać się po zabiciu.

Warto spróbować, nawet jeśli gra nie podoba się Wam wizualnie

Początkowo, gdy pierwszy raz zobaczyłem Valorant, nie byłem zupełnie przekonany do tej gry. Powodem takiego stanu rzeczy była bajkowa i kolorowa grafika, która mi nie do końca odpowiadała – preferują bardziej rzeczywiste wizualnie klimaty, jak chociażby CS:GO. Bardzo szybko jednak zrozumiałem, że ten element schodzi na drugi plan, ponieważ sama rozgrywka i mechanika jest niesamowicie wciągająca. Nie jest bez wad, ale bardzo szybko zaadaptowałem się do jej zasad. Dla przykładu, jeśli w CS:GO strzelam z AWP, to po oddaniu strzału natychmiast dwa razy wciskam klawisz Q, co przełącza mnie na pistolet i z powrotem na AWP, aby móc szybciej schować się za rogiem, aby nie zginąć. Valorant nie oferuje tego typu zachowania, więc jeśli nie trafimy, to szanse na przeżycie są niewielkie. Same postacie też poruszają się nieznacznie wolniej niż w CS:GO, a przynajmniej takie mam subiektywne wrażenie, więc wychylanie się zza rogu idzie mi gorzej. Ciekawostką, miłą, jest to, że każda postać, pomimo różnych wymiarów, ma takie same hitboxy, więc jej rozmiar nie ma wpływu na celność (np. Brimstone to napakowany kafar, Cypher to szczupły i wysoki gość, a Sage to filigranowa kobieta).

Podsumowując: warto dać jej szansę, nawet jeśli nie podoba Wam się wizualnie, bo rozrywki dostarcza aż nadto, aby pogodzić się z jej bajkowym wyglądem.

Agent Jett to postać bardzo mobilna, potrafiąca szybko się przemieszczać po mapie.

Mapy i bronie

Na starcie, podczas bety, dostępne są jedynie (lub aż) trzy mapy, zależnie jak na to spojrzeć. Są dosyć dobrze przemyślane i na tyle zróżnicowane, że rozgrywka na nich przebiega inaczej. Największy problem z nimi, dla mnie, są ich nazwy – za żadne skarby nie potrafię przypisać ich do samych map. Broni jest również spory wybór i większość znajdzie swoich odpowiedników z CS:GO, ale ponownie, mam problem z ich nazwami, głównie dlatego, że te bronie nie istnieją w rzeczywistym świecie. Nie mam do nich większych zastrzeżeń, poza wspomnianą mechaniką grania AWP – gracz z tę bronią jest moim zdaniem mniej dynamiczny niż w CS:GO (chociaż jednocześnie mogłem jeszcze nie nauczyć się obsługiwać tej broni prawidłowo).

Cheaterzy i toksyczni gracze

Zdecydowanie najgorszym elementem CS:GO, jest w przeważającej większości toksyczne społeczeństwo, z którym praktycznie nie da się walczyć, oraz oczywiście cheaterzy, którzy za pomocą oprogramowania wspomagającego, maja przewagę nad innymi graczami – np. widzą przeciwników przez ściany, a każda wystrzelona kula zawsze trafi ich w głowę. Valve, zawodowi gracze i całe społeczeństwo esportowe, w tym wszelkie organizacje, jak ESL, robią zdecydowanie zbyt mało w tym kierunku. Toksyczne zachowanie powinno być tępione, a młodzi gracze edukowani, że takie zachowanie nie jest akceptowalne pod żadną postacią. Niestety, czasami po prostu odechciewa się grać i już kilkukrotnie robiłem sobie przerwę od CS:GO właśnie z tych powodów.

Jeśli Riot Games ogarną te dwie powyższe kwestie, to mają na swoich rękach absolutny hit. Gra sprawia mi ogromną frajdę, chociaż już poszły bany na pierwszych cheaterów (na szczęście nie spotkałem ich w grze). Niestety, toksycznych graczy spotykam obecnie na każdym kroku i korzystam z funkcji raportowania ich w grze. Mam nadzieję, że firma szybko się z tego typu osobami upora, bo na takie zachowanie nie ma miejsca w społeczeństwach obserwowanych przez osoby młodsze, które odbierają to, jako zachowanie, które jest akceptowalne i które można naśladować. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy rodzic wie, jak ich dziecko się zachowuje oraz co mówi w grach online, ale podobnie jak w klasie za zachowanie odpowiada nauczyciel, tak uważam, że w tego typu grach należy zbiorowo edukować i naprowadzać na właściwy tor osoby, które zbłądziły z drogi kulturalnego zachowania.

Tutaj mam też uwagę dla samych twórców Valoranta. Na początku każdej rundy, losowa postać powie coś śmiesznego lub pouczającego na głos i jedna z tych kwestii nazywa przeciwników „idiotami” (nie pamiętam teraz dokładnie całego zwrotu) – to powinno być usunięte lub zmienione, bo w esporcie, podobnie jak w życiu, naprawdę nie ma miejsca dla znieważania innych.

Agent Viper potrafi wykorzystywać toksyczny jad na wiele sposóbów.

Umarł król, niech żyje król!

Nie powiem, że nigdy nie wrócę już do CS:GO, ale dla mnie to Valorant przejął pałeczkę upuszczoną przez Valve’a i patrząc po tym, jak spadła oglądalność na Twitchu tego pierwszego, to nie tylko ja myślę, że czas na nowe i lepsze.

Valorant (beta) od Riot Games


Jeśli już grasz lub planujesz rozpocząć granie w Valoranta, to zapraszam do kontaktu ze mną (najlepiej przez DM na Twitterze) i dołączenia do naszego polskiego Fight Club – prawie codziennie znajdziecie kogoś z naszej ekipy na Discordzie.


Galeria klipów możliwości Cyphera

Osobiście sporo ostatnio gram postacią supportową, jaką jest Cypher. Oto kilka przykładów, jak można wykorzystać jego zdolności i możliwości dla swojej przewagi.

Pułapki Cyphera pozwalają zlokalizować nieuważnego przeciwnika.

Ultimate Cyphera pozwala pokazać na mapie, przez krótką chwilę, gdzie znajdują się wszyscy żyjący przeciwnicy. Aby aktywować tego ultimate, potrzebny jest świeży trup wroga.

Sfery zbiera się, aby nabijać punkty, które aktywują ultimate.

Po zabiciu przeciwnika, Cypher ma kilka sekund na skorzystanie z ultimate, dopóki licznik nad ciałem zabitego wroga bije.

Rundy eco (pistoletowe) są bardzo zbliżone do tych w CS:GO, ale zdolności poszczególnych agentów dają nowe możliwości zastosowania ciekawszych taktyk.

Gdy przeciwnik przejdzie przez pułapkę zastawioną przez Cyphera, to jego postać jest widoczna przez kilka sekund dla wszystkich graczy, również przez przeszkody.

Kamerka, którą można rozstawiać na mapie, pozwala nie tylko zlokalizować wroga bez wystawiania się na jego widok, ale również można go „oznaczyć” strzałką, przez co staje się widoczny dla całego zespołu.

Zdolności pomagają, ale trzeba jeszcze umieć strzelać (najlepiej od razu headshoty, a nie tak, jak ja).

Frenzy to odpowiednik CZ75 z CS:GO.

Oznaczenie wroga strzałką z kamerki bardzo pomaga.

Współpraca pomiędzy agentami jest jak najbardziej wskazana, aby wykorzystać potencjał ich zdolności.

Cyphera uważam za jego z ważniejszych agentów w rozgrywce.

Pułapki naprawdę bardzo pomagają!

Nie jestem zadowolony z mechaniki grania odpowiednikiem AWP (wymawiane „ołp”), czyli bronią nazwaną „Operator” w Valorancie (w skrócie „op”; przypadek (?); nie sądzę).

Kolejny przykład jak ultimate Cyphera pomaga.

Zniszczenie pułapki przez przytomnego przeciwnika również informuje o wrogu.

Wiedza o lokalizacji przeciwników może być na wagę złota.

Do zobaczenia w grze!

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .