Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu TP-Link Tapo C100 & C200 – masz oko na wszystko

TP-Link Tapo C100 & C200 – masz oko na wszystko

0
Dodane: 5 lat temu

Monitoring nie kojarzy się już wyłącznie z kamerami miejskimi czy systemami ochrony w biurach i fabrykach. Ten, który możemy mieć w domu czy niewielkiej firmie, jest obecnie dobrze dostępny – zarówno pod względem prostoty obsługi, jak i ceny. TP-Link Tapo to nowa rodzina kamer, służących właśnie takim zastosowaniom.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2020


Kamera profesjonalnego monitoringu jest z założenia bardzo prostym urządzeniem, przesyłającym stale obraz do centrali, która zapisuje go i przetwarza. W przypadku systemu domowego działa to jednak inaczej – każde urządzenie zapewnia nie tylko podgląd zdalny, ale umożliwia też zapisywanie danych oraz potrafi analizować obraz na tyle, by w razie wykrycia ruchu lub dźwięku przesłać odpowiednie powiadomienie. Tapo C100 i C200 to dwie kamery działające w podobny sposób: obie łączą się z siecią przez Wi-Fi, wymagają jedynie zasilania z gniazdka, mają miejsce na kartę pamięci, a także przesyłają do aplikacji nie tylko obraz, ale i dźwięk. Obie dostosowano też do montażu na ścianie (mają otwory montażowe w podstawie, a w zestawie dodawane są wkręty i szablon do ich rozmieszczenia). Załączony zasilacz ma przewód o długości 3 m, co może nie wystarczyć, by estetycznie poprowadzić go od kamery do gniazdka. Obie kamery są bardzo lekkie, wykonano je z matowego, białego plastiku, okolice obiektywu są natomiast wykończone błyszczącą czernią. Podstawową różnicą pomiędzy C100 i C200 jest mechanizm obrotu w tej drugiej. C100 to podstawowy model, którego odchylenie regulujemy ręcznie, na jednoprzegubowym wysięgniku. C200 ma ruchomą, okrągłą głowicę, którą można sterować zdalnie w aplikacji. Przez to kamera jest zauważalnie większa od kompaktowej C100, ale nie na tyle, by nazwać ją dużą. Obie kamery mają gniazdo karty pamięci microSD, w C200 trudniej je znaleźć, bo wraz z przyciskiem Reset znalazło się pod obiektywem, trzeba go więc ręcznie obrócić, by się do niego dostać.

Do skonfigurowania kamer wykorzystywana jest aplikacja TP-Link Tapo na iOS i Androida (dostępna jest też starsza aplikacja Tapo Camera, ale nie jest już rozwijana). Są z nią kompatybilne tylko produkty z tej rodziny, nie da się niestety dodać choćby podglądu ze starszych kamer TP-Link. Kamery komunikują się wyłącznie przez Wi-Fi, i to tylko na częstotliwości 2,4 GHz. Teoretycznie ma to sens, bo ta częstotliwość jest mniej wrażliwa na przeszkody niż 5 GHz, ale w blokach, gdzie w otoczeniu jest wiele sieci, brak wsparcia dla tej drugiej częstotliwości może być problemem. Konfiguracja jest prosta, wystarczy jedynie dodać kamerę do naszego konta i wprowadzić do niej dane sieci Wi-Fi, w której ma działać. Dostęp do podglądu jest oczywiście zdalny i niezależny od tego, czy jesteśmy połączeni z tą samą siecią, czy nie. Do aplikacji można dodać maksymalnie 32 kamery, ponadto da się je podzielić na strefy – jeśli mamy je w różnych budynkach czy obszarach (jak na przykład garaż i wnętrze domu, bądź też mieszkanie i biuro), to bardzo łatwo będzie można dotrzeć do tych, których potrzebujemy. Jednocześnie da się obserwować podgląd z czterech kamer równocześnie, a po wybraniu jednej mamy dostęp do rozszerzonych opcji. Oba testowane modele mają niemal ten sam zestaw opcji, różnica polega jedynie na możliwości swobodnego obracania C200. Obie kamery mają tryb nocny (włączany automatycznie lub ręcznie), dwukierunkową transmisję dźwięku (przez kamerę da się więc nawet rozmawiać), tryb prywatności (wyłączający kamerę tymczasowo), wykrywanie ruchu oraz opcję zapisu nagrań i robienia zdjęć (w tym wykonywania ich ręcznie, w dowolnym momencie). W C200 jest dodatkowo opcja sterowania obrotem i zapisania nakierowania kamery w wybranej pozycji. Funkcja detekcji ruchu jest najbardziej rozbudowana, ale i najważniejsza. Program umożliwia zdefiniowanie obszaru detekcji ruchu oraz czułość. Po wykryciu go kamera może włączyć alarm dźwiękowy, a także przesłać nam informację o alarmie. Jeśli kamera ma zapisywać wideo i zdjęcia, musi mieć zainstalowaną kartę microSD, obsługiwana jest pojemność do 128 GB. Można też określić harmonogram godzin, w których detekcja jest wyłączona (bo na przykład jesteśmy wtedy w biurze, więc nie ma potrzeby, by urządzenie przesyłało nam powiadomienia). Aplikacja synchronizuje dane z kontem TP-Link, ale nie radzi sobie z przekazywaniem w tle informacji o detekcji ruchu. Gdy wyłączyłem ją na smartfonie, na tablecie wciąż dostawałem powiadomienia o wykryciu ruchu, jednak gdy wszedłem na nim do aplikacji Tapo, były już wyłączone. W programie znalazłem też funkcję udostępniania kamery innym, ale nie udało się mi jej uruchomić (aplikacja informuje, że opcja nie jest obecnie dostępna).

Obie kamery mają odrobinę różne matryce, ale obie nagrywają wideo w jakości 1080p i 15 FPS. W C100 kąt widzenia jest nieco szerszy dzięki krótszej ogniskowej, jednak nie jest to drastyczna różnica. Obraz wygląda bardzo dobrze, zarówno w trybie standardowym, jak i nocnym. W nocy zasięg widzenia kamery jest ograniczony do 9 metrów. By oszczędzić przestrzeń na karcie bądź ograniczyć transfer danych, można też zmniejszyć jakość. Kamery inteligentnie przełączają się, więc nie ma ryzyka, że wczesnym wieczorem coś będzie niewidoczne, bo zabrakło światła, a kamera nie przestawiła się na tryb nocny. Opóźnienie w transmisji wynosi około sekundy, a to wystarczająco krótko, by wykorzystać kamerę na przykład do wytłumaczenia komuś, gdzie coś znaleźć, korzystając z wbudowanego głośnika i mikrofonu. Ze względu na brak uszczelnienia, kamery nie nadają się do wykorzystania na zewnątrz. Zauważyłem, że podczas obracania C200 słychać cichy dźwięk pracujących silniczków. Jest jednak słyszalny jedynie w aplikacji, stojąc przy kamerze, nie byłem w stanie go wychwycić.

Tapo to prosty system domowego monitoringu. Konfiguracja i obsługa są bardzo proste, co więcej, kamery są małe i estetyczne, więc łatwo znaleźć na nie miejsce w już urządzonym wnętrzu. Łączą się bezprzewodowo, co jest zaletą, ale i wadą, bo nie wszędzie mamy zasięg Wi-Fi. Bardzo dobra jest natomiast aplikacja – przejrzysta i ze wszystkimi potrzebnymi funkcjami pod ręką. W tak niskiej cenie nie spodziewałem się aż tak dopracowanego produktu.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .