Alto’s Odyssey dla Mac
Alto’s Odyssey, którą opisywałem w wersji dla iOS w 2018 roku, doczekała się w końcu natywnej wersji na macOS. To praktycznie ta sama gra, przeniesiona bezpośrednio na desktopowy system Apple’a, ale dająca zupełnie nowe wrażenia, szczególnie jeśli macie przed oczyma duży monitor.<!–more-→
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2020
Jak wspominałem przed dwoma laty:
„Alto’s Odyssey (i Adventure) to platformówka z gatunku nieskończonej, czyli polegającej na tym, że nasza postać ślizga się w dół po stoku, na snowboardzie, a my mamy za zadanie, poprzez dotykanie ekranu na różne sposoby, uratowanie jej przed wszelkimi przeszkodami na jej trasie. Tych jest sporo i pojawiły się też nowe. Cała koncepcja gameplay’u, przeniesiona z Alto’s Adventure do Odyssey, jest zbliżona, ale wszystkiego jest więcej – liny po których się ślizgamy mogą się zerwać albo zmienić wysokość zawieszenia, zamiast lodu na stoku mamy wodospady, rzeki i jeziorka, możemy się odbijać od balonów, trąby powietrzne mogą nas wzbić w powietrze, a my możemy grindować po kamiennych ścianach niektórych przeszkód. Gdy dalej i dłużej podróżujemy w dół piaszczystych stoków, docieramy do innych biom – obszarów różniących się między sobą roślinnością, klimatem i zwierzętami. Na naszej drodze możemy spotkać m.in. lemura, ale dopiero jak dotrzemy do odpowiedniego biomu (i poziomu). Zadania ani postacie (a przynajmniej do poziomu 11.) nie uległy zmianom – żeby przejść do kolejnego, musimy wykonać określone czynności (po 3 na poziom), a co 10 poziomów otrzymujemy nową postać, która zachowuje się inaczej niż pozostałe – może być bardziej zwinna, szybciej jeździć lub mieć szczególną zdolność, która może być wymagana do przejścia danego poziomu”. […]
„Alto’s Adventure ma dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ znakomicie nadaje się do ukojenia naszych nerwów poprzez zanurzenie się w tym bajecznym świecie z niesamowitą muzyką (gorąco polecam grać w dobrych słuchawkach!). Z czasem wprowadzili się też tryb Zen, w którym gramy nieprzerwanie – dla wielu graczy to znakomita forma medytacji. Ta gra uratowała mnie przed stresem, gdy spędzałem kolejne godziny, dni i tygodnie w szpitalu, denerwując się zdrowiem mojej rodziny. Uciekałem w nią i odcinałem się od świata, a obraz i muzyka mnie pochłaniały całkowicie, teleportując w to bajeczne uniwersum. To właśnie za to jestem tak niezmiernie wdzięczny twórcom i drugi epizod przygód Alto mnie nie zawiódł – uważam, że jest lepszy niż pierwowzór, pomimo że muzyka nie ma już za zadanie uspokajać, a być tajemnicza”.
Osobiście grałem i nadal gram, od wielu, wielu lat, w tę grę, ponieważ, jak wspominałem, idealnie nadaje się do medytacji i oderwania się od kłębowiska myśli na kilka minut, co z kolei pomaga mi się skupić na wykonywanym zadaniu. Dotychczas jednak chyba ani razu nie uruchomiłem tej gry na ekranie iPhone’a, rezerwując ją dla znacznie większego iPada. Teraz siedzę przed 32-calowym ekranem i czuję się, jakbym był w kinie. Niby to samo, a przeskok jest jak z 21-calowego kineskopowego telewizora na 85-calowy OLED. Albo jak z tego OLED-a na IMAX-a. No i nie można zapomnieć o dźwięku! Całość brzmi zdecydowanie lepiej na porządnych głośnikach niż na tych w iPadzie Pro (którym nic nie zarzucam – są świetne jak na ich rozmiar – ale to jednak inna liga).
O ile Alto’s Odyssey na iOS wspiera jednocześnie iPhone’a, iPada i Apple TV, to wersja na Maca jest niestety osobno płatna. Nie jest tania, ale nie żałuję, ponieważ gra na dużym ekranie, który jest dosłownie przed moim nosem i ma zdecydowanie wyższą rozdzielczość niż mój telewizor, to inna jakość, więc polecam ją gorąco każdemu.