Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Recenzja Garmin Edge 830

Recenzja Garmin Edge 830

1
Dodane: 4 lata temu

Gdy przygotowuję się do wyjścia z rowerem, nigdy nie zapominam komputerka rowerowego. Kiedyś był to zwykły licznik z przewodem i sensorem na kole. Teraz jest już wszystko bezprzewodowo. Łatwo i przyjemnie. Garmin – marka, która wyznacza trendy na rynku urządzeń do monitorowania aktywności oraz nawigacji – gości obecnie na moim nadgarstku oraz na każdej kierownicy. Tym razem miałem model Edge 830. Czyli najnowszą wersję.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 6/2020


Tu muszę wyjaśnić jedną rzecz. Wersja 830 nie jest najwyższym modelem w hierarchii amerykańskiego producenta. Wyżej jest pozycjonowany model 1020 (im wyższa liczba, tym wyższa klasa urządzenia). Jednak model 1030 nie doczekał się jeszcze nowej wersji. Jest więc modelem obecnie słabiej wyposażonym niż model z klasy niższej. Ma jednak większy ekran i ogólnie jest większy i droższy. Garmin obiecuje, iż większość rzeczy uda się dodać na zasadzie aktualizacji oprogramowania. Jednak w mojej opinii dopiero model 1040 będzie „królem”.

Sam prywatnie do tej pory używałem wersji 820. Czyli modelu poprzedniego. Mam też kilka innych, np. 520. Licznik na testy zabrałem do Hiszpanii w góry Andaluzji.

Gdy położymy obok siebie stary i nowy, zauważamy od razu zmianę wyglądu. Licznik się powiększył i zaokrąglił. Dostał bardziej aerodynamiczny kształt. Jest ładniejszy. Mocowanie oczywiście jest niezmienne i pasuje do całej rodziny Garmina. Przyciski są dobrze wyprofilowane i odczuwalny jest skok, kiedy je naciskamy. Port ładowania z tylnej dolnej części przeniósł się na dolną ściankę pomiędzy przyciskami. Zasłania go wykonana z tworzywa zaślepka. Tu mały minus, bo wolałbym, by było to złącze USB-C, a nie stare złącze micro USB.

Ekran jest dotykowy i o większej rozdzielczości. Dzięki temu mamy możliwość ustawienia nawet siedmiu pól na ekranie aktywności i są one czytelne. Ogólnie czytelność ekranu jest bardzo dobra i nawet jeżdżąc w okularach ze szkłami polaryzacyjnymi, nadal dobrze wszystko widać. Komputer ma wytrzymać do 20 godz. pracy z włączonym GPS. Ja najdłużej jeździłem ponad 8 godz. i spokojnie wytrzymywał. Miałem podłączonych kilka czujników. Po powrocie nadal jest jeszcze około 40% baterii. Ładuję komputer po każdej jeździe.

Licznika możemy używać w kilku trybach. Przynajmniej ja tak robię. Gdy idę sobie pojeździć i nie mam wyznaczonych tras. Czy treningu. Jadę przed siebie. Wybieram więc tylko profil jazdy. Czy to jest rower szosowy, gravel czy górski lub stacjonarny. Wciskam start i jadę. Standardowo mamy kilka ekranów, na których możemy śledzić nasze poczynania. Mamy ekran danych z prędkością, czasem, przebytymi kilometrami, drugi ekran z profilem trasy, z mapą i kilka innych. Możemy je wyłączyć w konfiguracji lub włączyć.

Drugim i dużo fajniejszym trybem jest ustalenie sobie trasy. Trasę możemy wyszukać w systemie Garmina, pobrać lub stworzyć samemu. Taką mapę wysyłamy do urządzania i komputerek będzie nas prowadził. Pokaże, gdzie mamy skręcić i w jaką drogę. Możemy ustawić wirtualnego przeciwnika w celu ścigania się z nim. Ważna dla mnie jest jednak (a przynajmniej w górach Hiszpanii była) funkcja Climbpro. Pokazuje całkowite nachylenie góry, jakie pokonujesz. Jest wyraźnie kolorystycznie pokazywane, jaki wysiłek Cię jeszcze czeka. Możesz rozłożyć siły tak, by podjechać pod każdy podjazd. Dla mnie to funkcja, dla której jestem w stanie kupić dokładnie to urządzenie.

Gdy się jedzie według wybranej drogi, wszystkie informacje są wyświetlane w czytelnej formie. Gdy się jest w innym ekranie niż mapa, pojawiają się komunikaty przed każdym zakrętem czy zmianą kierunku jazdy. Raczej tylko celowo można je przeoczyć. System ma wtedy funkcję, która doprowadza do wyznaczonej drogi. Tak samo, gdy zaczynamy jazdę, system, jeśli wykryje, że nie jesteśmy w punkcie startu, pyta, czy do niego doprowadzić. Trasa jest obliczana szybko. Może nie natychmiast, ale nie ma z tym tragedii. Wbudowana jest mapa Garmin Cycle Map i nie musimy dokupować żadnej innej. Jest dokładna. Można oczywiście wgrać swoje, ale to w mojej opinii pozbawione większego sensu. No, chyba że są to jakieś wyjątkowo opracowane mapy szczegółowe.

Możemy też uruchomić komputer w trybie treningu. Gdy trener opracuje ćwiczenia w TreningPeaks, można je zsynchronizować z urządzeniem Edge. Ja nigdy z tej funkcji nie korzystałem. Dla mnie rower to wolność, a nie reżim treningowy.

Garmin Edge 830 ma oczywiście możliwość analizowania wielu parametrów naszej jazdy. Jednak wiele z nich wymaga podłączenia dodatkowych czujników. Pierwszy to pomiar tętna. Ja od niedawna zaczynam stosować zamiast dodatkowej opaski piersiowej pomiar tętna z nadgarstka mojego Garmina Fenix 6 Pro, który ma możliwość wysyłania pomiaru do innych urządzeń. Drugi czujnik to pomiar kadencji i prędkości. Trzeci to pomiar mocy. Ja pomiar mocy i kadencji mam pobierany łącznie z pedałów. Pomiar prędkości z czujnika na piaście tylnego koła lub ze wskazań GPS. Mam też podłączony system oświetlenia Varia z tylnym radarem. Dopiero taki zestaw pozwala nam dokładnie śledzić efektywność naszej jazdy rowerem. Edge automatycznie ocenia historię ostatniego treningu i wskaźniki wydolności, dostarczając informacji o efektywności treningu, szczytowej formie czy przetrenowaniu. Coś, czego nie używałem, bo mam uruchomione w zegarku, to aklimatyzacja do temperatury i wysokości. Dzięki pomiarowi mocy mamy możliwość analizy dynamiki jazdy. Jak pedałujemy, czy któraś noga jest mocniejsza, jak naciskamy na pedały. Ile czasu jedziemy w pozycji stojącej, ile w siedzącej. Mamy coś, czego nigdy nie używałem: dynamikę jazdy górskiej.

Mnogość analiz i pomiarów jednak nas nie przytłacza. Menu i wyświetlane komunikaty są czytelne i proste. Podsumowanie jazdy jest na kilku ekranach i szybko możemy ocenić nasze dokonania. Wszystko najlepiej analizować potem w aplikacji Connect Garmin.

Parowanie z naszym kontem jest banalne. Ja łączę zawsze urządzenia w telefonie. Tak mi najłatwiej. Potem synchronizacja czy pobieranie nowych wersji odbywa się dzięki wbudowanej antenie Wi-Fi. Oczywiście komputer obsługuje łączność Ant+ i Bluetooth. Po połączeniu do telefonu mamy kilka dodatkowych funkcjonalności. Pierwsza to oczywiście powiadomienia. Wyświetlane są SMS i połączenia przychodzące. W przypadku telefonu z Androidem możemy także odpowiedzieć, wysyłając jeden ze zdefiniowanych smsów. Ja dodałem kilka swoich i spokojnie mogę odpowiadać podczas jazdy na większość przychodzących informacji. System pobiera także dane na temat pogody z telefonu.

Ja mam włączone dodatkowo informacje na temat nawodnienia. Definiujemy, jakie mamy bidony i jakiej pojemności. System pokazuje, kiedy powinniśmy i ile wypić. Zawsze zapominam o piciu i dla mnie to bardzo przydatna funkcja.

System wbudowany w Garmin Edge ma możliwość wykrywania zdarzeń na drodze. Czyli jeśli zahamujemy w sposób nagły, przewrócimy się, to system wyśle na zdefiniowany numer powiadomienie. Zdarzyło mi się to kilka razy, gdy faktycznie się przewróciłem, kilka razy, gdy hamowałem przed nagłą przeszkodą. Cenie sobie to bardzo. Dzięki temu moja Lidia też wie, że jeśli nie dostaje informacji, ze mną jest wszystko OK. Jest też alarm rowerowy, ale tego nie przetestowałem jeszcze, więc teoretycznie powinien zadziałać, gdy rower zmieni swoje położenie w stosunku do telefonu. Ja sobie wymyśliłem, że to raczej dobry pomysł do pilnowania telefonu, by go nie zgubić.

Komputer Garmin Edge 830 to najbardziej zaawansowany system wspomagający jazdę na rowerze. Za około 1600 PLN oferuje bardzo dużo. Oczywiście, gdy komuś wystarczy tylko licznik rowerowy, to bardzo dużo pieniędzy, ale Edge to zupełnie inny wymiar. Każdy, kto jazdę na rowerze traktuje poważniej, powinien zastanowić się na zakupem tego właśnie modelu. No, ewentualnie na wersję ciut tańszą Edge 530, którą opiszę w następnym numerze iMagazine.

Adalbert Freeman

Fotoreporter i dziennikarz. Zakochany w krajach arabskich i islamie. Użytkownik nadgryzionych jabłek.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1