Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu SanDisk Extreme Pro Portable SSD – bardzo szybki dysk zewnętrzny na USB-C

SanDisk Extreme Pro Portable SSD – bardzo szybki dysk zewnętrzny na USB-C

8
Dodane: 4 lata temu

Ci z Was, którzy mnie obserwują na Twitterze, wiedzą, że choć minęło już ponad pół roku od premiery ostatniej wersji macOS, nadal pracuję na starym systemie. Catalina, która kusi mnie mocno swoimi możliwościami, niestety przestaje wspierać stare aplikacje. Od teraz nowy system wspiera tylko 64-bitowe oprogramowanie. Zastanawiałem się, co zrobić, żeby móc używać Cataliny i jednocześnie mieć dostęp do niewspieranego oprogramowania. Rozwiązanie, najpierw jako koncept, pomysł, zostało wprowadzone w życie. Pomógł mi w nim SanDisk Extreme Pro Portable SSD.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 3/2020


Zacznijmy od wytłumaczenia, o co w tym wszystkim chodzi. Przecież macOS Catalina jest oficjalnym systemem, dostępnym dla wszystkich. Ma już dojrzałą formę, było kilka poprawek. Dlaczego nie chcę się przesiąść? Prosta sprawa – nadal używam kilku programów, które, niestety, nie są 64-bitowe, a aktualizacja systemu zwyczajnie pozbawi mnie możliwości ich uruchamiania.

W moim przypadku są to Aperture, iPhoto, oprogramowanie do aktualizacji mojego samochodu oraz jeden nasz wewnętrzny, redakcyjny, mały, ale wygodny i bardzo przydatny program. Niby zaraz powiecie, że Aperture i iPhoto można przecież zastąpić systemowymi Zdjęciami, ale od razu powiem, że nie do końca. Uważam, że edycja RAW w Aperture jest lepsza i dokładniejsza niż w Zdjęciach, co więcej, Aperture wspiera wtyczki, których mam kilka. Od razu uprzedzam, że nie chcę płacić za Lightroom w sytuacji, gdy realnie raz w miesiącu z tego korzystam, przygotowując wydanie iMagazine. To dlaczego iPhoto? Tylko dla przygotowywania albumów ze zdjęciami i kalendarzy, które drukuję. Zdjęcia, z racji tego, że Apple w ogóle wycofało się z usługi, nie oferują opcji przygotowywania takich rzeczy. Szkoda, zrozumcie, ale nie wytłumaczę rodzinie, że nie zrobię kalendarza na kolejny rok albo albumu z wakacji. Niby można wykorzystać inne rozwiązania, ale spróbujcie wgrywać przez www setki zdjęć w wysokiej rozdzielczości, a potem je układać w przeglądarce, zazwyczaj do tego innej niż Safari…

Szukałem rozwiązania i ostatecznie postanowiłem postawić, a w zasadzie sklonować system na zewnętrzny dysk, zrobić go bootowalnym i w razie potrzeby odpalać z niego komputer. Problem był tylko ze znalezieniem odpowiedniego rozwiązania. Jak każdy mam w domu kilka dysków. Niektóre HDD, inne SSD. Mam też stary dysk SSD wyjęty z mojego starego MacBooka Pro 13” z 2014 roku. Testowałem kilka opcji, jakie miałem pod ręką, ale każda miała dwa podstawowe problemy – prędkość i złącze.

Wszystkie były wolne. Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy, jak bardzo. Gdy używa się dysku do przechowywania plików, to nie widzimy specjalnej różnicy w tym, jaką prędkość zapisu i odczytu oferuje. Oczywiście HDD widzimy, ale mówię o SSD. Wszystko w miarę płynnie działa. Jednak zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy postawimy na dysku zewnętrznym system. Komfort pracy drastycznie spada. Nawet na dysku wyjętym z mojego starego komputera i podpiętym przez złącze Thunderbolt 2 osiągałem prędkość w najlepszym przypadku trzy razy wolniejszą od dysku wbudowanego, a to już było bardzo odczuwalne.

Zacząłem szukać. Oczywiście jest kilka możliwości dostępnych na rynku, ale większość jest do tego jeszcze stosunkowo droga. Gdy przeglądałem różne zestawienia, wpadł mi w oko dysk, który właśnie do swojej oferty wprowadził SanDisk. SanDisk Extreme Pro Portable SSD to najnowsze dziecko producenta pamięci. Wcześniejszy model, bez dodatku „Pro”, był dostępny na rynku od mniej więcej 1,5 roku. Nowy model rozwiązuje podstawowy jego problem – prędkość. Mój też. Zabrałem się za testy.

Po pierwsze dysk jest mały i wykonany z bardzo przyjemnego w dotyku materiału (ABS). Pomarańczowe akcenty są miłe dla oka. Obudowa jest aluminiowa, dzięki temu wydaje się bardzo odporna. Dodatkowo producent gwarantuje, że dysk ma poziom bezpieczeństwa IP55, czyli teoretycznie możemy go nawet zalać.

Standardowo wbudowane złącze USB-C to jest to, co lubią użytkownicy MacBooków Pro. Dodatkowo złącze jest w standardzie USB 3.1 Gen 2, czyli teoretycznie działa z prędkością 10 gigabitów na sekundę. Moje testy to potwierdzają. Jego realna prędkość zgadza się z deklaracjami producenta. Około 1 GB/s (924/919 MB/s) daje wygodę użytkowania przy rozwiązaniu, jakie założyłem.

System sklonowałem CCC (Carbon Copy Cloner). Uruchamia się bardzo szybko i działa sprawnie, praktycznie bez zauważalnych lagów. Mam możliwość wygodnego korzystania z moich „starych” programów, podczas gdy na „produkcyjnym” komputerze działam już na Catalinie.

Całość koncepcji domyka sensowna cena względem pojemności i tego, co oferuje. Podoba mi się, jest wygodny, mały i szybki. Rozwiązuje moje problemy. Polecam. SanDisk Extreme Pro Portable SSD dostępny jest w trzech rozmiarach 500 GB, 1 TB i 2 TB. Ceny to odpowiednio 669 zł, 1169 zł i 1899 zł.

Dominik Łada

MacUser od 2001 roku, rowery, fotografia i dobra kuchnia. Redaktor naczelny iMagazine - @dominiklada

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 8

A konkretnie potrafisz coś zaproponować? Daj linki do dysku i obudowy to zobaczymy, czy rzeczywiście taniej i 2x szybciej.

Teoretyczne prędkości z materiałów promo producenta to nie to samo co w testach.

Bardzo ładne zdjęcia Dominiku, jak nie Twoje (bez urazy), cały czas zastanawiałem się, czy to nie prasówki. Mały pro-tip: odklej czarną naklejkę wokół portów. Mac będzie lepiej wyglądał.

Co do Aperture – porzuć wreszcie to stare rozwiązanie. Przecież to kwestia czasu aż się przesiądziesz na coś nowszego. Czy stare Aperture wspiera obsługę RAWów z nowych aparatów? Jeżeli tak, to duży plus dla Apple.

Idealnie wpasowywałby się Lightroom w Twoje potrzeby. Raz – że możliwości podobne, a nawet większe, bo produkt jest cały czas rozwijany i dochodzą nowe rzeczy. Dwa – że w ekosystemie Apple miałbyś dostęp i możliwość edycji zdjęć z każdego urządzenia z pełną synchronizacją! (Amazing!). Dostępu do zdjęć z Aperture nie masz na iPhonie czy iPadzie.

Trzy – możliwość łatwego projektowania albumów czy kalendarzy. To już jest w Lightroomie, podobnie jak w iPhoto. Projektujesz, zatwierdzasz wydruk i blurb.com zajmuje się realizacją i przysyła Ci gotowe wydruki.

Zdjęcia moje😜 To jest artykuł z marcowego wydania, czyli pisany w lutym, zaraz po wymianie klawiatury – już nie mam tej naklejki😉

Jeśli chodzi o Aperture, to mi wystarcza, nie planuję zmiany aparatu (EOS 5D MkIII) zatem nie potrzebuję nowszego softu, a za Lightroom miesięcznie nie chce mi się płacić skoro używam i tak w zasadzie tylko raz w miesiącu tego softu. Poza tym zdjęcia do magazynu edytuję tylko w komputerze.

Naprawdę dobre fotki. Zawsze Wojtek ciągnął w górę iMaga zdjęciami, widzę, że zaczynasz dotrzymywać kroku 👍 🙂

Zapomniałem napisać, Lightrooma z Photoshopem w pakiecie dla fotografów możesz wyhaczyć z dużą zniżką z okazji corocznych promocji Black Friday.

W cenie regularnej jest za 53 zł brutto miesięcznie za z Photoshopem!
Ja płacę 40 zł za samą przestrzeń dyskową w iCloudzie +30 za muzykę. Tu masz Lightrooma na desktop + mobilki + przestrzeń dyskową.
Przy tym porównaniu do samego dysku to jest jak za darmo.

Trochę januszuję, ale napisałem do nich, że chcę zrezygnować z subskrypcji bez naliczania kary i kupić nową za z 50% zniżką. Napisali, że nie ma problemu. Teraz co roku kupuję jak mi się kończy roczna subskrypcja w promocji 🤔

Prędzej czy później Apple Cię zmusi do przejścia. Nie będziesz wiecznie trzymał osobnego systemu do katalogowania fotek i drukowania kalendarzy?

Ostatecznie jest inne rozwiazanie – używam Retroactive na Catalinie i działa mi zarówno Aperture jak i iPhoto🤷‍♂️😎