Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Recenzja Logitech G604

Recenzja Logitech G604

1
Dodane: 3 lata temu

Zawsze miałem wątpliwości co do bezprzewodowych myszek do grania, ze względu na fakt, że jakikolwiek lag podczas grania w FPS-a będzie oznaczał, że to przeciwnik ma przewagę, a to istotne, kiedy liczą się dosłownie dziesiątki milisekund. Okazuje się jednak, że Logitech wie, co robi, a ich technologia Lightspeed powoduje, że jesteśmy wolni od przewodów, ale również od lagowania.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 6/2020


Specyfikacja

W pudełku G604 dostajemy myszkę, odbiornik Lightspeed, który należy podłączyć do wolnego portu USB-A w komputerze, przedłużacz do tego odbiornika oraz baterię.

Sama myszka pracuje w trybie Lightspeed do 240 godzin. Można zatem grać non stop przez 10 dni, bez snu, bez jedzenia, bez toalety i bez rock’n’rolla. Taki maraton zapewne skończyłby się zgonem, więc realnie wystarczy na miesiąc, jeśli gracie po 8 godzin dziennie. Jeśli jednak będziecie korzystali z Bluetooth, np. z drugim urządzeniem, to czas pracy wzrasta do 5,5 miesiąca (przy „normalnym użytkowaniu”).

G604 wykorzystuje czujnik HERO 16K i oferuje czułość od 100 do 16000 dpi. Polling wynosi 1000 Hz w trybie Lightspeed i od 88 Hz do 133 Hz w trybie Bluetooth. Sama myszka ma 130 mm wysokości, 80 mm szerokości i 45 mm głębokości, co w praktyce oznacza, że jest to średnio-duża myszka. Nie gigantyczna, nie mała… Dla mnie w sam raz. Waży 135 g, co oznacza, że jest o 30 g cięższa od mojej obecnej gamingowej myszki. To wartość wyraźnie zauważalna dla mnie, a to oznacza, że potrzebowałem paru dni, aby się do tego przyzwyczaić.

Lightspeed wspierany jest pod macOS, ChromeOS, Android 3.2 lub nowszy oraz pod Windows 7 lub nowszy. Wymaga też zainstalowania aplikacji G Hub.

Kółko

Ciekawostką, którą zapewne znają użytkownicy innych myszek Logitecha, jest to, że kółko ma dwa tryby pracy – normalny, gdzie każdy obrót potwierdzony jest wyczuwalnym skokiem z oporem oraz wolny, gdzie możemy „machnąć” palcem, a kółko będzie się kręciło bez żadnego oporu. Ten drugi tryb szczególnie sprawdza się podczas przewijania długich stron internetowych czy dokumentów. Samo kółko można też naciskać w lewo lub prawo, co przyda się osobom, które potrzebują tego typu poziomego przewijania. Nie można jednak przytrzymać kółka np. naciśniętego w prawo, aby przewijać ciągle – każde naciśnięcie przesuwa nas o określoną liczbę pikseli i to akurat nie przypadło mi do gustu. Opór stawiany przez kółko w trybie normalnym jest też dla mnie zbyt duży i wymaga niepotrzebnego wysiłku palca – preferuję luźniejsze zestrojenie tego elementu.

Lightspeed i G Hub

Aby prawidłowo wykorzystać technologię Lightspeed, należy do komputera włożyć przedłużacz, do którego wkładamy dongle i całość umieścić jak najbliżej myszki, najlepiej w odległości nie większej niż 20 cm. Sam przedłużacz ma taki płaski kształt na dongle, więc układa się płasko na biurku i nie przemieszcza się niepotrzebnie. W moim przypadku w jego pobliżu stał router Wi-Fi i inne rzeczy, które potencjalnie mogły zakłócać jego pracę, ale nic takiego się nie zdarzyło – podczas całego testu nie miałem ani jednej czkawki wskaźnika. Zachowywał się wzorowo.

Software Logitecha, dostępny na Windows i macOS, nie jest specjalnie prosty w użyciu, ale dosyć szybko połapałem się, o co w nim chodzi. To tutaj konfigurujemy, jak zachowują się wszystkie przyciski w myszce i jakie mają mieć funkcje, zależnie od aplikacji lub gry, którą uruchomiliśmy. Z tym ostatnim miałem problem w najnowszej grze Valorant, ale mogłaby być to moja wina.

Przycisków do konfiguracji mamy aż 11 i możemy pod nie zapisać pojedyncze funkcje lub nawet makra, zależnie od potrzeb. Potem wystarczy przypisać daną konfigurację do wybranej aplikacji i dzięki temu możemy sobie ułatwić życie. W moim przypadku, do grania, mam standardowo przypisane skakanie oraz push-to-talk pod dwa przyciski pod kciukiem, a do przeglądania internetu zawsze dodaję funkcję Back/Forward, która również pozwala się cofać w hierarchii Findera pod macOS.

Tył myszy zawiera schowek na baterię i tam też mieści się dongle, aby trudniej było go zgubić podczas transportu (chwilę zajęło mi jego znalezienie – jest zaskakująco mały!). Lubię takie smaczki.

G604 kosztuje oficjalnie 439 zł i uważam to za sprawiedliwą cenę, w zamian za to, co otrzymujemy. Nie jest to mysz dla mnie, ze względu na jej rozmiar i sam wybrałbym starszy model G703 lub PRO, w tej samej cenie, również wyposażone w Lightspeed (mają mniej funkcji i przycisków, ale ich design lepiej pasuje do moich przyzwyczajeń). Dobór myszki to zresztą bardzo indywidualna sprawa i fakt, że nie odpowiada mi kształt G604, nie oznacza, że jest coś z nią nie tak – wręcz przeciwnie! Po prostu moja dłoń preferuje ciut mniejsze i lżejsze myszki, tak samo, jak inni mogą woleć właśnie taką konstrukcję.

Logitech mnie jednak przekonał – jeśli szukacie bezprzewodowej myszki do grania, to albo Lightspeed, albo pozostańcie przy kablu.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1

Nie przecze ze te myszki mogą byc dobre, ja jednak troche bardziej budżetowy sprzet wybieram co nie znaczy ze zly. Mam Genesis Krypton 700 – i naprawde niczego jej nie brakuje