Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Withings ScanWatch – smartwatch diagnostyczny

Withings ScanWatch – smartwatch diagnostyczny

0
Dodane: 4 lata temu

Smartwatche w dużej mierze pochłonęły rynek sportowych opasek, mierzących tętno i różne dane aktywności. Przez kilka lat funkcje inteligentnych zegarków się jednak mocno nie zmieniły, wszak wciąż wyposażone są w podobne zestawy czujników. ScanWatch, czyli nowy zegarek Withings, nie tylko umożliwia monitorowanie kilku istotnych parametrów zdrowia, ale łączy je też z klasycznym wzornictwem.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2020


Zegarki Withings zawsze wyróżniały się na tle innych swoim wyglądem. Klasyczna tarcza ze wskazówkami nijak nie zdradzała tego, jak wiele parametrów potrafią monitorować. Pokazywanie dziennego postępu za pomocą mniejszej, specjalnej tarczy ze wskazówką stało się znakiem rozpoznawczym każdego modelu. Wraz z wprowadzeniem pomiaru tętna zegarki dorobiły się też niewielkiego wyświetlacza OLED, który w wersji z czarną tarczą mało rzucał się w oczy. ScanWatch to najbardziej zaawansowane urządzenie, w którym prócz pomiaru tętna, kroków czy wykrywania aktywności znalazł się też EKG, analiza snu oraz pomiar współczynnika wysycenia tlenem hemoglobiny we krwi. Zegarek jest opisywany jako testowane klinicznie urządzenie medyczne, obecnie przyznano mu już certyfikat CE, jest też w trakcie certyfikacji przez amerykański FDA. Oficjalnie w sprzedaży pojawi się dopiero we wrześniu – korzystam z niego od połowy lipca, a tekst piszę w połowie sierpnia, więc do premiery część funkcji (zwłaszcza w aplikacji, która obecnie wydaje się nieprzystosowana do ScanWatcha) może ulec zmianie bądź zostać poprawiona. Podobnie jak w modelu Steel HR, tak i tu zastosowano ekran OLED, który wyświetla nie tylko spalone kalorie czy aktualne tętno, ale pozwala też włączyć stoper, uruchomić trening czy EKG lub pomiar SPO2. Bardziej rozbudowane menu wymagało zastosowania koronki, będącej jednocześnie przyciskiem.

Urządzenie występuje w dwóch wersjach kolorystycznych (z czarną i białą tarczą) oraz dwóch rozmiarach koperty: 38 mm oraz 42 mm. Większy model różni się detalami wykończenia tarczy: widoczne są na niej dodatkowe indeksy, ponadto ma szerszą obwódkę niż w mniejszej wersji. Inaczej wykończono też zaczep paska, choć w obu wariantach ma on standardowe, teleskopowe mocowanie. Koperta wykonana jest ze stali nierdzewnej, natomiast tarczę przykrywa wypukłe, szafirowe szkło. Na dekielku mamy komplet czujników oraz złącze ładowania. W testowanym egzemplarzu miałem gumowy pasek, ale ScanWatch dostępny będzie też w wersji z bransoletą mediolańską i skórzanym paskiem. Użyte materiały są najwyższej jakości, ale zauważalnie wpłynęły na wagę urządzenia. Mniejszy model waży 58 g, natomiast większy aż 83 g (testowałem ten drugi). O ile na co dzień tego nie czuć, to wystarczy przebiec z nim kawałek, by odczuć, że daleko mu do lekkich, sportowych, wykonanych głównie z plastiku zegarków. Nadrabia to klasycznym i eleganckim wzornictwem – to jeden z nielicznych smartwatchy, które pasują bardziej do garnituru, niż do T-shirta.

Już pierwszy model smartwatcha Withings charakteryzował się długim czasem pracy, co więcej, do zasilania wykorzystywana była bateria pastylkowa, podobnie jak w klasycznym zegarku. ScanWatch ma jednak na tyle dużo funkcji, że niezbędne okazało się zastosowanie akumulatora i ładowarki. Producent deklaruje nawet 30 dni pracy, ale dane te dotyczą najpewniej bardzo oszczędnego użytkowania. Przy robieniu jednego pomiaru SPO2 i EKG dziennie, a także mierzeniu około 40-minutowego treningu co drugi dzień po ładowarkę musiałem sięgać co około dwa tygodnie. Uważam to i tak za świetny wynik, zwłaszcza że nie ograniczałem się w żaden sposób z eksploatowaniem zegarka i nosiłem go właściwie całą dobę (monitorował również mój sen). Ładowarka może zostać w domu nawet podczas dłuższych wyjazdów. Zegarek sprzedawany jest w zestawie z eleganckim, filcowym etui z osobną przegródką na ładowarkę, więc przewożenie go również nie jest problematyczne. Bardzo dobra jest też ładowarka, która magnetycznie przyczepia się do dekielka, a zegarek leży na niej płasko. Stan akumulatora można sprawdzić bezpośrednio na zegarku, co więcej, gdy bateria będzie bliska rozładowania, po każdym podświetleniu ekranu dostaniemy przypomnienie o tym, powiadomienie pojawi się też na smartfonie, z którym jest sparowany. Niestety, zegarek nie pozostawia żadnej rezerwy energii na pokazywanie godziny na fizycznej tarczy, więc gdy akumulator pada, wskazówki się zatrzymują.

Smartwatch nie może obyć się bez aplikacji na telefon, a Withings Health Mate jest jedną z najlepszych, z jakich korzystałem. Pisałem już o niej kilkakrotnie, a od ostatniego testu Withings Move w ubiegłym roku zmieniła się niewiele. Na głównym ekranie wyświetlane są najnowsze dane z zegarka, a każde z pól można rozwinąć, by dotrzeć do dokładniejszej analizy. Oprócz liczb aplikacja ocenia też wyniki i dodaje do nich komentarz. To bardzo istotne, zwłaszcza że ScanWatch dostarcza wielu informacji, które nie zawsze łatwo zinterpretować. Kolejne zakładki pozwalają podejrzeć podsumowanie każdego użytkownika (z jednego konta może korzystać kilka osób, co przydaje się zwłaszcza w rodzinie, w której z urządzeń Withings korzystają dzieci) oraz skonfigurować sprzęt. W przypadku ScanWatcha ustawień jest sporo: od wyboru aplikacji, które mogą wysyłać na zegarek powiadomienia, przez definiowanie alarmów i rodzajów treningów wyświetlanych w menu, po konfigurację działania funkcji pomiarowych. Health Mate pozwala też oczywiście zaktualizować oprogramowanie zegarka. Aplikacja integruje się z kilkoma serwisami i usługami: Apple Health, Strava, MyFitnessPal, Runkeeper i Nest. Wymiana danych zdrowotnych działa dobrze, ale już przesyłanie treningów do Strava zawodzi. Jeśli wstrzymamy aktywność i ją wznowimy, to nie jest to odnotowane w eksportowanych danych, przez co czas treningu mierzony jest od uruchomienia go do zakończenia, razem z pauzami. Zegarek nie ma też własnego modułu GPS, przez co do pobierania danych o lokalizacji wykorzystuje smartfona. To rozwiązanie się sprawdza, o ile tylko… zadziała. Trening można uruchomić bezpośrednio z zegarka, natomiast nie dostajemy informacji zwrotnej o połączeniu z satelitami. Niestety, ale na 10 aktywności aż 2 nie miały finalnie śladu GPS (i to pomimo tego, że trwały po kilkadziesiąt minut).

Odzwyczaiłem się od noszenia klasycznego zegarka. Na co dzień towarzyszy mi zazwyczaj Apple Watch bądź inny smartwatch z dużym wyświetlaczem i mnóstwem funkcji. ScanWatch wydaje się przy nich spartańsko wręcz prosty, choć polubiłem się z nim bardzo. Pasek jest wygodny, a koperta nie odstaje mocno od nadgarstka. Wodoszczelna do ciśnienia 5 ATM koperta pozwala nie zdejmować go i pod prysznicem, i podczas pływania. Godzinę mogę podejrzeć zawsze, bez podnoszenia ręki, podobnie jest z dziennym celem aktywności. Nie zawsze jednak jest prawidłowa – po ostatniej aktualizacji zegarek zaczął się stopniowo spóźniać. Myślałem, że jest to kwestia uszkodzenia mechanicznego, ale cyfrowa tarcza również wskazywała ten sam czas. Dopiero połączenie z Health Mate przywróciło właściwy czas. Pozostałe dane widzę po wciśnięciu koronki, choć ekran może też automatycznie podświetlać się po uniesieniu nadgarstka (wyłączyłem tę funkcję, bo w nocy zdarzyło się mi niechcący włączać wyświetlacz w łóżku). Sterowanie zegarkiem jest bardzo intuicyjne, a jeden przycisk wystarcza, by w miarę szybko poruszać się po menu. Ekran ma znakomitą czytelność w każdych warunkach, w tym w mocnym słońcu. Pomimo niewielkich rozmiarów i niskiej rozdzielczości odczytywanie krótkich wiadomości czy powiadomień nie stanowi problemu. Do informowania o wiadomościach służy też wibracja i jest to jedna z najlepszych, z jakimi miałem do czynienia w zegarku. Działa łagodnie, ale wystarczająco mocno, by nie przeoczyć niczego. ScanWatch ma stoper i minutnik, ten drugi okazał się bardzo przydatny w kuchni (choć ustawianie go za pomocą koronki chwilę trwa). Bardzo dobrze działa też budzik, który włącza się wtedy, gdy śpimy płytko. Aplikacja pozwala nie tylko ustawić godzinę, ale też przedział czasu, w którym alarm może zadziałać.

Nazwa testowanego zegarka nie może być bardziej trafna – ScanWatch monitoruje dane aktywności, tętno i sen, wszystko to potrafi robić w tle, w pełni automatycznie. Zliczanie kroków, a tym samym odległości i kalorii działa dobrze (choć wiadomo, że nie jest to precyzyjny pomiar dystansu, bo bazuje na liczbie kroków, a nie danych z GPS), nieco gorzej jest z wysokościomierzem. Liczba pięter, które pokonałem, zawsze była zawyżona przynajmniej dwukrotnie, choć zdarzało się też więcej. ScanWatch co prawda gubi się trochę w rozpoznawaniu sportu i spacer z wózkiem uznaje za jazdę rowerem (ale właściwej jazdy już nie rozpoznaje tak łatwo), ale błędne treningi można zawsze usunąć, z kolei te niezmierzone pozostaną… cóż, niezmierzone, a więc i nieodbyte (przynajmniej z perspektywy aplikacji). Z uwagi na pozostałe funkcje wątpię jednak, by to właśnie rozpoznawanie aktywności było tą, dla której ktoś wybierze właśnie ScanWatcha. Dużo istotniejszy jest monitoring tętna, który może odbywać się w tle. Trudno powiedzieć, co ile minut wykonywany jest pomiar, ale rozdzielczość musi być duża, bo zegarek jest w stanie powiadomić o nieprawidłowym tętnie (czyli na przykład gwałtownym wzroście pomimo braku ruchu). Urządzenie pozwala też wykonać EKG – ta funkcja zrobiła na mnie największe wrażenie. Nie dość, że działa właściwie zawsze, to wyniki można na żywo podglądać na ekranie smartfona, a później wyeksportować je do PDF i udostępnić (na przykład lekarzowi). Oczywiście jestem świadom, że nie zastępuje to profesjonalnego badania, ale wykonany w ten sposób pomiar może być pomocny osobom z przewlekłymi chorobami serca. Zegarek monitoruje też sen, a oprócz jego faz jest w stanie określić ewentualne zaburzenia oddychania. Ostatnim z wykonywanych pomiarów jest poziom wysycenia krwi tlenem. Ten działa najmniej dokładnie, dwa kolejne wyniki mogą różnić się nawet o kilka punktów procentowych, co jest istotną różnicą (normą jest wysycenie na poziomie powyżej 90%, więc kilka punktów procentowych znacząco wpływa na wynik).

Choć bardzo lubię rozbudowane smartwatche z mnóstwem funkcji, to po tym, gdy ScanWatch zagościł na moim nadgarstku, nie miałem zbyt wielkiej ochoty na powrót do innego urządzenia. Zegarek Withings przekonał mnie do siebie wzornictwem, doskonale pasującym do bardziej eleganckich strojów, ale też tym, jak dyskretnie zaimplementowano w nim mnóstwo funkcji. Możliwość wykonania EKG i pomiaru SPO2 z nadgarstka wciąż dostępna jest w nielicznych zegarkach, a tutaj działa naprawdę dobrze. Wciąż też w najprostszy możliwy sposób pokazuje dzienny postęp, dyskretnie zbiera dane i podsumowuje je w aplikacji. Gdyby dało się nim jeszcze płacić, możliwe, że zagościłby na moim nadgarstku na stałe.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .