Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Oppo Watch – wersja wersji nierówna

Oppo Watch – wersja wersji nierówna

6
Dodane: 3 lata temu

Pierwsza generacja produktu zazwyczaj okazuje się najbardziej interesująca, ale jednocześnie też najszybciej wymagająca wymiany na drugą, poprawioną wersję. Debiut Oppo na rynku smartwatchy jest trochę inny, bo już pierwszy Oppo Watch jest bardzo udanym urządzeniem (o ile tylko zdecydujemy się na większy rozmiar).


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2020


Mimo tego, że smartwatche, wbrew zapędom niektórych firm, nie stały się żadną konkurencją dla ekskluzywnych zegarków, to jakość materiałów i ich wzornictwo sprawiło, że na stałe zagościły na nadgarstkach wielu osób, które dotąd preferowały opaski fitness lub klasyczne czasomierze. Oppo Watch, wchodząc na całkiem uformowany rynek, nie mógł więc odstawać jakością od najlepszych, by właściwie wyznaczyć pozycję marki. Dostępny jest w dwóch rozmiarach i dwóch kolorach, a także z opcjonalnym LTE (ale tylko w większym modelu). Kopertę wykonano z błyszczącego aluminium, front jest szklany, natomiast dekielek z czujnikami jest ceramiczny (w modelach w rozmiarze 46 mm) lub plastikowy (w modelu w rozmiarze 41 mm). Pasek zrobiono z kauczuku fluorowego, który nie uczula i jest bardzo przyjemny w dotyku. Paski są wymienne, ale o dziwo Oppo ich nie sprzedaje osobno, więc trzeba polegać na innych producentach. Testowałem wariant w rozmiarze 46 mm pozbawiony LTE, w kolorze czarnym. Gabarytowo bardzo mi odpowiada, choć nie mam specjalnie szerokiego nadgarstka. Dzięki temu, że z koperty wystają tylko dwa podłużne przyciski, a ekran się zakrzywia, zegarek robi świetne, minimalistyczne wrażenie, ponadto jako jeden z nielicznych smartwatchy wygląda dobrze nawet wtedy, gdy ma wyłączony ekran. Nie widziałem na żywo mniejszej wersji, ale zgodnie ze specyfikacją jej ekran jest już płaski, więc prawdopodobnie nie wygląda już tak spektakularnie. To zresztą nie koniec różnic pomiędzy tymi dwoma modelami (wspominam o nich w kolejnych akapitach). Kolor Oppo Watch jest zastanawiający – dopiero na słońcu zauważyłem, że czerń koperty jest w istocie bardzo ciemnym granatem, można to też dostrzec na grafikach producenta. Mnie to odpowiada, ale opisywanie koloru jako „czarny” jest nie do końca zgodne z prawdą.

Żaden smartwatch z zaawansowanym systemem operacyjnym nie działa szczególnie długo na baterii i właściwie od początku istnienia tego typu urządzeń problem pozostaje nierozwiązany. W Oppo Watch zastosowano dwa procesory, a celem tego zabiegu jest ograniczenie zużycia energii przy zachowaniu optymalnej wydajności. Pierwszym, wydajniejszym, jest Snapdragon Wear 3100, wspomaga go Apollo3 od Ambiq Micro. Realny czas pracy zegarka wypada mimo tego przeciętnie. W trybie zwykłej pracy trzeba ładować go codziennie, nawet jeśli nie rejestruje się treningów. Bez użycia GPS wytrzymuje dobę, więc można zmierzyć też sen i podładować go w ciągu dnia. Używałem go właśnie w ten sposób i jest to wygodne, bo dzięki VOOC podładowanie baterii do pełna trwa nieco ponad godzinę. W przypadku śledzenia aktywności przez około 2,5 godz. akumulator wytrzymywał od 7 rano do północy i miał jeszcze około 15–20% ładunku. To również niezły wynik, ale niewyróżniający się niczym na tle konkurencji. Teoretycznie Oppo Watch może wytrzymać znacznie dłużej, nawet około 3 tygodni bez ładowania, ale musi działać w trybie oszczędnym. Oznacza to, że ekran jest przyciemniony i wyświetla tylko godzinę, datę, baterię i liczbę kroków. Nie pokazuje jednak żadnych powiadomień, więc jego rola sprowadza się do zegarka z krokomierzem, a przyciskając boczny przycisk, można też zrobić pomiar tętna. Teoretycznie więc 21 dni pracy wygląda dobrze tylko na papierze – nie po to kupuję smartwatcha, by nie korzystać z większości jego funkcji. Oszczędzanie energii sprawdzi się, gdy zapomnimy zabrać na weekendowy wyjazd ładowarki, wszak lepiej mieć chociaż zegarek, niż nie mieć go wcale. Do ładowania służy ładowarka z pinami, przyczepiająca się magnetycznie do dekielka. Nie należy do najwygodniejszych, bo nie dość, że można włożyć w nią zegarek na odwrót (zwłaszcza gdy odkładamy całkowicie rozładowane urządzenie po ciemku na szafkę nocną), to jest na tyle płaska, że pasek zegarka go z niej wypycha. W komplecie brakuje zasilacza, trzeba go kupić osobno lub wykorzystać ten od telefonu, o ile ma gniazdo USB-A. Oppo Watch obsługuje szybkie ładowanie, większy model w 15 minut doładowuje się od 0 do ponad 40%, podczas gdy mniejszy, zgodnie z danymi producenta, w tym czasie doładuje się do około 30%. Oba natomiast potrzebują około 75 minut na naładowanie do pełna.

Smartwatche z Wear OS bardzo dobrze współpracują nie tylko z Androidem (co oczywiste), ale też z iOS. Wystarczy pobrać dwie aplikacje: Wear OS oraz Google Fit. Pierwsza z nich pozwala na skonfigurowanie zegarka oraz zarządzanie aplikacjami i tarczami (ale można je pobierać też bezpośrednio na urządzeniu), druga zbiera dane o aktywności. Tradycyjnie już działa wszystko oprócz przesyłania danych o pogodzie. Nie dość, że komplikacje zegarka nie odświeżają się regularnie, to po jakimś czasie przestają pokazywać dane w ogóle (nawet po nadaniu stałego dostępu Wear OS do lokalizacji telefonu i powiadomień). Ponadto na iOS nie działa obsługa SMS-ów oraz LTE i o ile brak tej pierwszej funkcji można przecierpieć, to już ograniczenie wsparcia sieci komórkowej uważam za duży brak. Obsługiwane jest za to Google Pay, często płacę zegarkiem i bardzo cenię tę funkcję. System zegarka działa bardzo płynnie i szybko, ma klasyczny dla Wear OS układ. Na lewo od tarczy mamy ekran asystenta, od góry wysuwamy centrum sterowania, a od dołu listę powiadomień. Na ekranie po prawej od tarczy znajdują się natomiast widżety. Do obsługi mamy też dwa przyciski, górny wywołuje menu, a dolny jest konfigurowalny i domyślnie ma przypisaną aplikację treningową Oppo. Podczas korzystania z zegarka raz musiałem go zrestartować, bo przestał wyświetlać tarczę (ale pozostałe elementy interfejsu, w tym kropka sygnalizująca nowe powiadomienie, pojawiały się). Ponadto nieustannie wyświetla się ekran sterowania muzyką, nawet gdy odtwarzana była dzień wcześniej (na szczęście da się tę funkcję wyłączyć). Ogólnie trudno mi jednak narzekać na system, zwłaszcza że dzięki rozsądnemu interfejsowi i dużemu, zakrzywionemu ekranowi obsługa to przyjemność. W modelu o rozmiarze koperty 46 mm ekran ma przekątną 1,91”, 326 i pokrywa 100% palety DCI-P3. To oczywiście dobra wiadomość, bo kolory faktycznie wyglądają naturalnie, ale w zegarku ten parametr nie ma aż tak dużego znaczenia. Odpowiada mi też zakrzywienie ekranu, które jest subtelne i nie rozciąga nieelegancko interfejsu. Niestety, mniejsza wersja go nie ma – jej ekran jest płaski i ma niższą ostrość (301 PPI). Ekran Oppo Watch ma też wyraźny ghosting. Pierwszy raz zauważyłem go podczas ćwiczenia oddechu, gdy napisy na środku zostawiały po sobie ślad. Po wyłączeniu i ponownym podświetleniu ekranu lub pełnoekranowej animacji problem znika, niemniej nigdy nie spotkałem się z takim problemem w smartwatchu.

Prócz funkcji smart Oppo Watch ma też dużo rozwiązań przeznaczonych do monitorowania zdrowia oraz rejestracji treningów. Zegarek korzysta z Google Fit, które jest obecne nie tylko w postaci aplikacji i widżetów, ale też specjalnych tarcz. Podstawowy widżet podsumowuje godziny aktywności, czas ćwiczeń, spalone kalorie i zrobione kroki. Ponadto zbieramy też punkty kardio, które dostajemy za wykonywanie ćwiczeń (rejestrowane są zarówno podczas treningów, jak i automatycznie, w tle). Nie zabrakło aplikacji do ćwiczenia oddechu (Oppo zrobiło też swoją, przez co mamy dwie, niemal identyczne) oraz pomiaru tętna (tu również aplikacja jest zdublowana). Ponadto mamy też klasyczne monitorowanie treningów, niestety zarówno w aplikacji Oppo, jak i Google Fit, nie da się edytować pól danych. Interfejs jest na szczęście na tyle przejrzysty, że nie odczuwałem szczególnej potrzeby zmian, choć może to przeszkadzać, jeśli na przykład chcemy skupić się na spalaniu tłuszczu (a więc ważna jest dla nas strefa tętna i kalorie). Tylko monitorowanie snu nie ma zdublowanych aplikacji. Zegarek czytelnie pokazuje jego fazy i jakość, a bateria pozwala mierzyć go codziennie. Oppo opracowało też dodatkową aplikację z szybkimi, 5-minutowymi treningami. Podzielone są na kilka kategorii, każde ćwiczenie jest zilustrowane, a zegarek prowadzi nas przez trening krok po kroku. Uważam tę aplikację za niezwykle przydatną i pomysłową, liczę, że będzie rozbudowywana o nowe treningi.

Oppo dobrze dostosowało swojego smartwatcha do monitorowania aktywności. Większa wersja ma wodoodporność do ciśnienia 5 ATM, mniejsza – do 3 ATM. Z zegarkiem można sparować słuchawki Bluetooth i słuchać zapisanej na nim muzyki (z iOS nie da się jednak zgrać plików na zegarek). Ponadto dzięki trybowi niewrażliwości na dotyk można zablokować ekran podczas pływania czy snu, by się sam nie podświetlał (da się go włączyć tylko przyciskiem). Nie wszystko jednak działa tak, jakbym tego oczekiwał od smartwatcha z wyższej półki. GPS bardzo długo łapie sygnał, nawet na otwartej przestrzeni zajmowało to czasem do dwóch minut. Jakość rysowanego śladu jest dobra, co prawda zdarza się przerzucanie z jednej na drugą stronę ulicy, ale nie jest to na tyle częste, by znacząco wpływać na zmierzoną odległość. W sporcie istotne jest też to, jak zegarek zachowuje się na nadgarstku, a Oppo Watch leży na nim wyjątkowo pewnie. Koperta jest lekka, a pasek szeroki i wygodny, obsługę ułatwia też możliwość wstrzymywania treningu przyciskiem.

Mam spory problem z oceną Oppo Watch. Testowałem ten większy i jednocześnie znacznie lepszy model. Mniejsza wersja jest sporo gorszym urządzeniem – ze słabszą baterią, wolniejszym ładowaniem, niższą gęstością pikseli na wyświetlaczu (który nie jest zakrzywiony), z niższą odpornością na wodę, bez wariantu LTE oraz spodem z poliwęglanu, a nie ceramiki. Teoretycznie wachlarz funkcji jest niemal ten sam, ale w praktyce różnice znacząco mogą wpływać na komfort obsługi. Tym samym uznałem, że najuczciwiej będzie ocenić tylko model w rozmiarze 46 mm. A ten jest świetny i, choć dubluje aplikacje i miewa sporadyczne problemy z oprogramowaniem, to doskonale spełnia zarówno funkcję smartwatcha, jak i urządzenia do pomiaru aktywności. Oppo naprawdę dobrze go zaprojektowało, pamiętając nie tylko o funkcjach, ale i o tym, że takie urządzenie nosimy na co dzień, więc musi być też ładne.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 6

Na podobieństwach zewnętrznych się kończy. Nawet ekran jest zupełnie inny, o systemie nie wspominając. Ale zgadzam się – na pierwszy rzut oka bardzo przypomina Apple Watcha.

Bo większy Oppo Watch to wybór dla tych, którzy wolą ekosystem Google, ale preferują design Apple Watch. Podobny do AW jest jeszcze nieobecny na naszym rynku Mi Watch