Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu PlayStation 5 – no wreszcie!

PlayStation 5 – no wreszcie!

3
Dodane: 3 lata temu

To, czym ma być konsola, zmieniało się z generacji na generację. Mieliśmy już centra multimedialne, nacisk na kontrolery ruchowe bądź postawienie wszystkiego na wydajność. W przypadku PlayStation 5 Sony wróciło do podstaw, kładąc nacisk na moc, dopracowując te elementy, które najbardziej wpływają na rozgrywkę.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2020


Poprzednia generacja była dla Sony naprawdę dobra, czego główną zasługą były gry dostępne wyłącznie na tej platformie (zarówno na stałe, jak i przez ograniczony czas). Był też to pierwszy raz, gdy w trakcie trwania generacji zarówno Sony, jak i Microsoft, zdecydowały się na wydanie ulepszonej wersji konsoli, która była znacznie mocniejsza, ale wszystkie wydawane tytuły wciąż były dostępne na obie wersje urządzeń. Tym razem już na starcie nowej generacji mamy do wyboru dwa warianty PlayStation 5, lecz różnią się jedynie obecnością napędu Blu-ray, natomiast pozostałe elementy są identyczne. Widać wyraźnie, że Sony stawia na dystrybucję cyfrową, co uważam za słuszny kierunek – dostęp do nowych treści jest znacznie szybszy i wygodniejszy, a zajmują one na dysku konsoli tyle samo miejsca co gry na płytach, bo te i tak się instalują. Obecnie jedynym argumentem za wersją fizyczną gry jest jej cena, premierowe tytuły na PS5 są zauważalnie tańsze właśnie na płycie. W PlayStation Store za tytuł AAA trzeba zapłacić powyżej 300 PLN – to odczuwalny wzrost ceny względem poprzedniej generacji.

Gdy w sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia przedstawiające PlayStation 5, zdania były mocno podzielone, większość opinii na temat nowego wzornictwa była jednak negatywna. Sam również byłem sceptyczny, przyzwyczaiłem się do surowej, jednolitej skrzynki stojącej na półce pod telewizorem. Tym razem konsola wygląda zupełnie inaczej, jest też znacznie większa, niż którakolwiek wersja wcześniej. Na żywo prezentuje się znacznie lepiej, boczne, białe panele są matowe i wyglądają bardzo solidnie, a ich kształt sprawia, że urządzenie wydaje się jeszcze zgrabniejsze, niż faktycznie jest. Co prawda wewnętrzną część obudowy zrobiono z błyszczącego, zbierającego kurz i łatwo rysującego się plastiku, ale na szczęście napęd umieszczono obok, więc ryzyko porysowania ich przypadkiem podczas wkładania płyty po ciemku spada właściwie do zera. Do konsoli dołączona jest podstawka, której potrzebujemy zarówno do postawienia jej w pionie, jak i w poziomie. Montuje się ją całkiem szybko, aczkolwiek jeśli ktoś planuje regularnie przenosić urządzenie, może to być utrudnieniem. Zestaw portów jest dość podstawowy, ale wystarczający: z przodu mamy dwa gniazda USB (w tym jedno USB-C), z tyłu są kolejne dwa USB-A, HDMI 2.1, Ethernet i gniazdo zasilania. Trochę szkoda, że zabrakło optycznego wyjścia audio, ale jestem świadomy tego, że korzysta z niego niewielki odsetek graczy i Sony mogło uznać, że można na tym oszczędzić. Na froncie obudowy mamy też dwa fizyczne przyciski, jeden do włączania, drugi do wysuwania płyty (wersja Digital tego drugiego oczywiście nie ma). Do testu otrzymałem wersję z napędem i taką też zamówiłem dla siebie ze względów praktycznych (mam sporo niedokończonych gier z PS4 na płytach), ale wizualnie model Digital jest znacznie ładniejszy. Napęd zaburza symetrię urządzenia, aczkolwiek i tak rzuca się w oczy mniej, niż się spodziewałem. W mojej ocenie zmiana wzornictwa wyszła konsoli na dobre, nowy kształt sprawia, że optycznie wydaje się mniejsza, niż faktycznie jest, gdyby zachowano bryłę zbliżoną do PS4, obudowa robiłaby wrażenie olbrzymiej.

Skonfigurowanie nowej konsoli zajmuje kilka minut, najwięcej czasu poświęciłem na znalezienie dla niej miejsca i przeorganizowanie przewodów (kabel HDMI, który miałem wyprowadzony z myślą o niej, okazał się nie wspierać HDR). W komplecie dostajemy przewód HDMI w standardzie 2.1, kabel zasilający, przewód USB-A–USB-C do ładowania pada i kontroler DualSense. Nie musimy więc inwestować właściwie w żadne dodatkowe akcesoria, chyba że konsolę chcemy podpiąć do sieci przewodowo – wtedy kawałek skrętki się przyda. Proces konfiguracji jest bardzo prosty i wygodny, również dla posiadaczy PS4. Ustawiamy HDR, wybieramy, jak konsola ma zachowywać się podczas trybu uśpienia, a następnie aktualizujemy kolejno oprogramowanie PS5 i kontrolerów. Następnym krokiem jest logowanie swoim kontem PlayStation, użyłem do tego nowej aplikacji na iOS. Wystarczy zeskanować kod QR, reszta dzieje się sama – to duże ułatwienie, nie trzeba niczego wpisywać na klawiaturze ekranowej obsługiwanej padem. Na koniec pozostają ustawienia prywatności. Urządzenie przewiduje zgranie danych ze starej konsoli, choć można to też zrobić później. Wystarczy spiąć je bezpośrednio kablem sieciowym lub podłączyć do tej samej sieci. Gry zainstalowane na zewnętrznym dysku podłączonym do PS4 zadziałają po podpięciu go do PS5. Save’y przenosimy na pendrivie lub przez chmurę, o ile korzystamy z PlayStation Plus (działa też automatyczna synchronizacja z chmurą, co przydaje się, gdy używamy więcej niż jednej konsoli). Sony przemyślało to świetnie, nie miałem najmniejszych problemów z przenosinami.

Kompatybilność wsteczna w PlayStation 5 okazała się niezbędna, bo obecna biblioteka tytułów startowych stworzonych z myślą o tej konsoli jest niezwykle uboga. Na szczęście gry z PS4 działają doskonale, wykorzystując wszystkie ulepszenia graficzne dostępne na PS4 Pro. Nie każda gra jednak działa, są nieliczne tytuły, których na PS5 nie uruchomimy. Te gry, które powstały na obie generacje, automatycznie pobierają z PlayStation Store łatkę, która ulepsza grafikę, by wykorzystać możliwości mocniejszej konsoli. Sony rekomenduje, by gry z PS4 instalować na zewnętrznym dysku i oszczędzić miejsce na wbudowanym, szybkim SSD. To bardzo rozsądna wytyczna, pokazująca jednak, co jest obecnie głównym problemem konsoli. Na gry mamy niecałe 700 GB przestrzeni, czyli niewiele, szczególnie że tytuły AAA zajmują nawet 200 GB miejsca. Jeśli jednak zainstalujemy starszą grę na dysku wewnętrznym, będzie wczytywała się szybciej i… tyle. W gry z PS4 można grać, używając DualShocka 4. Nie zadziała on niestety z tytułami tworzonymi wyłącznie na PS5, nawet jeśli nie wymagają funkcji oferowanych wyłącznie przez DualSense. Trochę szkoda, zwłaszcza gdy zdarza się nam grać w większym gronie na jednym ekranie, choćby w Fifę.

Menu konsoli wygląda bardzo znajomo dla wszystkich, którzy używali PS4. Sony wprowadziło tu wyłącznie niezbędne zmiany: wydzieliło sekcję aplikacji multimedialnych, takich jak Netflix, YouTube czy AppleTV, zintegrowało z menu PlayStation Store i przebudowało szybkie menu, dostępne pod przyciskiem z logo konsoli na padzie. To ostatnie wymaga przyzwyczajenia, bo choć wydaje się czytelniejsze i można je dostosować do własnych potrzeb, to póki co korzystanie z niego zajmuje mi więcej czasu, niż w poprzedniej generacji. Służy ono między innymi do sterowania odtwarzaniem muzyki, regulacji głośności czy przeglądania powiadomień, można z jego poziomu również wyłączyć konsolę. Zupełną nowością jest możliwość przeskoczenia z tego menu do konkretnej sekcji gry, czyli na przykład do konkretnego poziomu w platformówkach. Te, które są dostępne, wyróżniono dużymi ikonami nad rzędem ikon funkcji. Każda zainstalowana gra ma własny hub z informacjami, dostępnymi dodatkami, materiałami wideo i innymi multimediami. To całkiem przydatny dodatek, który nie przeszkadza, jeśli chcemy po prostu grać. Osobna sekcja multimediów bardzo mi się podoba, aplikacje do ich obsługi działają wzorowo, choć póki co nie ma tu dostępnych wszystkich popularnych serwisów streamingowych. Jeśli ktoś nie ma Smart TV lub korzysta z takiego z Androidem (sorry, ten system na telewizorze jest tragiczny), może przerzucić się na stałe na korzystanie ze streamingu właśnie za pomocą konsoli, zwłaszcza że jest bardzo cicha. Sony oferuje w sprzedaży pilot dedykowany multimediom, który będzie prawdopodobnie znacznie wygodniejszy od pada (niestety, nie mam go, więc mogę się tego tylko domyślać).

Ustawienia systemu wyglądają niemal bliźniaczo do tych w PS4, ale pojawiło się w nich wiele nowych opcji. Jedną z najbardziej istotnych jest możliwość skonfigurowania domyślnych ustawień każdej gry, takich jak język wyświetlanych napisów oraz dubbingu, domyślny poziom trudności czy priorytet wydajności lub efektów wizualnych. Liczę na to, że od teraz nie będę już uciekać się do zabiegów pokroju zmiany języka konsoli, by posłuchać oryginalnego dźwięku w grze (tak było choćby w Spider-Manie z PS4). Konsola świetnie współpracuje z aplikacjami na urządzenia mobilne. PlayStation App pozwala nie tylko podejrzeć posiadane gry czy zdobyte trofea, ale też przejrzeć bibliotekę gier, zdalnie uruchomić ich pobieranie na konsoli i otrzymywać powiadomienia o stanie instalacji. Ponadto to właśnie dzięki tej aplikacji można szybko zalogować się na swoje konto na PS5. Druga aplikacja, czyli RemotePlay, działa równie dobrze, co na poprzedniej generacji. Choć opóźnienia nie pozwalają na komfortowe granie w FPS-y online, to jest na tyle szybko, że z powodzeniem można tak przechodzić tytuły wymagające mniejszej zręczności.

Jak na nową generację przystało, PlayStation 5 radzi sobie bez trudu z wyświetlaniem gier w 4K i 60 FPS, w HDR. Nie oznacza to jednak, że widoczne są wtedy wszystkie efekty graficzne. W Spider-Man: Miles Morales mamy do wyboru grę płynniejszą (60 FPS), ale nieco uboższą graficznie, bądź ładniejszą, ale w 30 FPS. Osobiście w tytułach dla jednego gracza preferuję lepszą grafikę, zwłaszcza że PS5 oferuje nawet Ray Tracing, choć nie tak szczegółowy, jak na PC. Co więcej, konsola jest też w stanie wygenerować obraz w 120 FPS i przesłać go do TV dzięki HDMI 2.1, ale obecnie na rynku jest niewiele telewizorów wspierających ten standard. To z pewnością się zmieni, dlatego dobrze, że Sony pomyślało o tym już teraz. Zastanawia mnie co prawda, ile tytułów faktycznie będzie działało z tak wysoką liczbą klatek, ale lepiej mieć taką opcję, niż nie. Producent informuje też o wsparciu rozdzielczości 8K w odtwarzaniu wideo, ale z uwagi na to, jak wolno przestawiliśmy się na 4K, nie uważam, by był to istotny argument za zakupem tej konsoli.

Najważniejszym akcesorium do każdej konsoli jest pad – to on odpowiada za większość interakcji, poddany jest też największej próbie wytrzymałości. DualShocki 4 sprzedawane z PS4 były wygodne, ale ich jakość pozostawiała wiele do życzenia, po kilku latach dawały o sobie znać skrzypiące spusty i obudowa (choć nie w każdym egzemplarzu). DualSense to nie tylko odświeżony wygląd, ale i ogromny skok jakościowy. Pad jest zwarty, trochę cięższy od poprzednika, ale zdecydowanie solidniejszy. Plastik jest znacznie lepszej jakości, a dzięki większym rozmiarom kontroler znacznie lepiej leży w dłoni. Układ elementów sterujących właściwie się nie zmienił, dodano jedynie przycisk do wyciszania wbudowanego mikrofonu, a płytka dotykowa stała się odrobinę większa. Pojawiło się też USB-C do ładowania, bez zmian pozostał natomiast port minijack do podpięcia słuchawek. Bateria jest niewątpliwie lepsza, wytrzymuje mi od 10 do 12 godzin na jednym ładowaniu. W padzie zastosowano zupełnie nowe wibracje, które bardzo dobrze imitują różne zdarzenia na ekranie. Krople deszczu spadające na parasolkę czy kroki robota w Astro’s Playroom są delikatne i doskonale zgrane z dźwiękiem i animacjami, w Assassin’s Creed Valhalla wibrują z różną siłą i w inny sposób, w zależności od tego, czy wpadniemy do wody, czy też otrzymamy krytyczne obrażenia. Mam nadzieję, że twórcy gier będą korzystać z nich chętniej, niż z płytki dotykowej, która nieszczególnie się przyjęła. Jeszcze większe wrażenie robią adaptacyjne spusty, które mogą stawiać zmienny opór, a nawet niemal blokować się w pewnym momencie. Doskonale czuć to na przykład podczas naciągania cięciwy łuku w Astro’s Playroom (ta gra doskonale pokazuje możliwości nowego pada), gdy wraz ze stopniem wciśnięcia spustu opór pod palcem rośnie. DualSense to najlepsza zmiana, jaką przyniosła ta generacja – nie tylko pozbyto się wad poprzednika, ale też dodano nowatorskie rozwiązania, które mogą uczynić grę bardziej interesującą.

Ogromna obudowa to problem podczas ustawiania konsoli, ale też gwarancja znacznie lepszego chłodzenia. Sony zadbało o wydajny system wentylacji, dzięki któremu nawet podczas gry w wymagające tytuły konsola cicho szumi. Kultura pracy jest nieporównywalnie wyższa w stosunku do poprzedników, zwłaszcza do najstarszego PS4, które po kilku minutach grania zagłuszało praktycznie każdą suszarkę. Podczas grania nie natknąłem się na żadne problemy z płynnością, nie wspominając o zawieszaniu się gier czy zacinaniu interfejsu – wszystko działa doskonale. Przed dostaniem PS5 spędziłem wiele godzin w Assassin’s Creed Valhalla na PS4. To, jak ta gra wygląda na nowej konsoli Sony, powala na kolana, czyniąc powrót do poprzedniej generacji bardzo bolesnym. Uprzedzam: tego się nie da odwidzieć. Wspominałem też o Astro’s Playroom – darmowym tytule dla każdego posiadacza PS5. To właściwie obszerne demo techniczne, pozwalające odkryć wszystkie funkcje nowego pada, ale na tym nie koniec. Gra jest bardzo przyjemna, kojarzy mi się bardzo z Mario Odyssey na Nintendo Switch, choć jest znacznie mniej złożona. Jest też w niej mnóstwo nawiązań do tytułów wydawanych na poprzednie konsole Sony oraz sporo innych smaczków, które zdecydowanie warto odkryć. Do tego abonenci PlayStation Plus dostają dostęp do kolekcji największych gier wydanych na PS4. To bardzo dobry ruch, który nie może co prawda równać się z Game Passem od Microsoftu, ale dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z konsolami, taki zestaw będzie jak znalazł. Jeśli jednak od lat gracie na PlayStation, istnieje duże prawdopodobieństwo, że większość z prezentowanych gier już macie. Na koniec chcę wspomnieć o akcesoriach: oprócz wspomnianego pilota Sony oferuje też bezprzewodowe słuchawki z audio 3D, kamerę do streamingu i ładowarkę do padów, niestety żadnego z tych akcesoriów nie udało się mi przetestować. Słuchawki zapowiadają się interesująco i na pewno je sprawdzę, zwłaszcza że sekcja ustawień dotycząca dźwięku przestrzennego jest całkiem obszerna.

Jeśli jesteście graczami, zakup nowej konsoli czeka Was zapewne prędzej czy później. W przypadku PlayStation 5 zakup jej już teraz, gdy niewiele gier jest dostępnych wyłącznie na nią i tak ma spory sens, zwłaszcza jeśli przesiadacie się z konsoli starszej niż PS4 Pro. Nowy pad jest genialny, kultura pracy znacznie lepsza, a we wstecznej kompatybilności gry działają doskonale. Liczę jednak na to, że Sony wprowadzi do oferty wersję z większym dyskiem, obecna pojemność to zdecydowanie zbyt mało dla osób, które równolegle lubią ogrywać więcej niż kilka gier.

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 3

Mam drugi egzemplarz ps5 i drugi w w trybie wydajności chodzi jak maszynka do golenia problem jest szerzej opisywany jako “coil whine” a wszystko przez tą samą sekcje zasilania co w ps4 pro

Poza tym konsola na 5, niestety biorąc pod uwagę że PS5 ma dysk ssd oczekiwałbym lepszej kultury pracy a wbrew powszechnej opinii cicha nie jest.

Do tego dochodzi bardzo słaby głośny napęd i rysujący się od samego patrzenia czarny plastik

Dual sence lepiej się trzyma ma lepsze wibracje i fajne triggery

Czy ps5 jest warta zakupu, tak
Czy warto w obecnej sytuacji zapłacić za nią więcej niż 2299 nie
Co bym zrobił gdybym obecnie tej konsoli nie posiadał- poczekałbym na nową wersje może z większym dyskiem i z wyeliminowanymi problemami wieku dziecięcego

Faktycznie, jeśli się posiada prosiaka, to nie widzę sensu na tą chwilę wymiany konsoli (gry na razie będą jeszcze przez rok raczej na nią wychodzić + biblioteka na PS4 jest na prawdę spora, a PS5 dopiero raczkuje). Dodatkowym atutem jest śmieszna cena dysków HDD na promocjach do tej konsoli (4-6 TB i w zapominasz o czymś takim jak rozmiar gry).