Google szykuje kontrofensywę na ChatGPT, to nie będzie jeden czatbot
Sundar Pichai poinformował o kolejnych istotnych krokach, które podejmuje Google, aby rozwijać sztuczną inteligencję. Oficjalnie nie wspominano o reakcji na popularność ChatGPT – narzędzia opracowanego przez OpenAI, ale nie ulega wątpliwości, że pojawienie się ChatGPT zintensyfikowało prace w Google. Czego nowego możemy się spodziewać?
Sundar Pichai w swoim autorskim wpisie na oficjalnym blogu Google zawarł ciekawą informację:
Obecnie skala największych obliczeń AI podwaja się co sześć miesięcy , znacznie wyprzedzając Prawo Moore’a. Jednocześnie zaawansowana generatywna sztuczna inteligencja i duże modele językowe pobudzają wyobraźnię ludzi na całym świecie. W rzeczywistości nasz projekt badawczy Transformer i nasz artykuł definiujący to pole badań z 2017 r., a także nasze ważne postępy w modelach dyfuzji są teraz podstawą wielu generatywnych aplikacji AI, które zaczynasz widzieć dzisiaj.
Google zapowiedziało, słowami swojego szefa, następujące nowe rozwiązania:
Bard. Nie, nie chodzi o Jaskra, lecz o najnowocześniejszy model językowy. Słyszeliście o LaMDA, tej sztucznej inteligencji, która pracownika Google wyprowadziła w pole tak daleko, że ten uznał, iż AI stała się samoświadoma? Bard to model zbudowany właśnie w oparciu o LaMDA. Można powiedzieć, że LaMDA jest “silnikiem” Barda. Nowy model językowy AI został już ponoć udostępniony zamkniętej, zaufanej grupie testerów, ale nie będziemy długo czekać. Rozwiązanie to ma zostać udostępnione publicznie w przeciągu najbliższych tygodni.
Co będzie potrafić Bard? Oczywiście – to jest pewne – więcej niż ChatGPT, bo choć interfejsem będzie również konwersacja, to model dopasowuje formę wypowiedzi do potrzeb rozmówcy. Nie wiesz jak wytłumaczyć dziewięciolatkowi co tak naprawdę robi teleskop WEBB? Bard ma ponoć ogarnąć temat.
Google planuje również opracować i udostępnić twórcom aplikacji nowe interfejsy API języka generatywnego, zaczynając od LaMDA. Jednak Pichai zwrócił również uwagę na coś jeszcze bardziej istotnego. Generatywna sztuczna inteligencja odgrywa coraz ważniejszą rolę w społeczeństwie – dlatego konieczne jest rozważenie szerszego wpływu tej technologii na ludzi.
Z jednej strony modele językowe AI w połączeniu z algorytmami przetwarzającymi dane innego typu (obrazy, dźwięki – przypomnę o VALL-E) to urzeczywistnienie wizji, którą mieli założyciele ARPANET, protoplasty internetu: udostępnienie wiedzy świata wszystkim zainteresowanym. Internet pokazał, że w istocie nie bardzo się to udało, bo z jednej strony owszem, łaknący edukacji i wiedzy mają dziś do niej dostęp lepszy niż kiedykolwiek w historii, z drugiej strony nasze mózgi karmią się informacją, jakąkolwiek, byle była. Zgodzicie się, że internet ma też swoją ciemną stronę.
Wyobraźcie sobie teraz pozostawienie poza kontrolą systemów AI, nie tylko tych, które umieją rozmawiać “jak ludzie”, ale wszystkich, generujących obrazy (DALL-E, Midjournej, technika deepfake i wiele innych), dźwięki (VALL-E) czy jakiekolwiek inne formy informacji i treści, które dziś konsumujemy w cyfrowym świecie. To prowadzi do paradoksu: otrzymamy świat, w którym dostaniesz dowolną informację jakiej zapragniesz, ale prawda stanie się nieodróżnialna od fałszu. To cyfrowa dystopia.
Pichai podsumowuje:
Dlatego Google jest zobowiązany do odpowiedzialnego uruchamiania tych funkcji – aby upewnić się, że spełnia wymagania w zakresie bezpieczeństwa, jakości i solidności, zanim udostępni je szerszemu gronu odbiorców. Uzyskanie właściwej równowagi jest bardzo ważne.
Problem w tym, że nie udało nam się uzyskać właściwej równowagi w tym, czy już dysponujemy, czy uda nam się, gdy otrzymamy znacznie potężniejsze narzędzia?