Co to znaczy być PRO?
Jakiś czas temu nagrałem odcinek podcastu, który spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem, choć przyznam z ręką na sercu, że spodziewałem się zdecydowanie chłodniejszych reakcji. Postanowiłem wziąć na tapet pytanie, które zdecydowanie za często i po nic, zadaje masa osób. Nie tylko z naszej (ale głównie) technologicznej bańki. Co to znaczy być PRO?
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2023
Pan informatyk
W latach 90. ubiegłego wieku mówiło się, że jeśli coś naprawdę poważnego doskwiera naszemu komputerowi, to nie pozostaje nic innego, jak wezwać magika – pana informatyka. Ten czasem był już wprawiony w tajniki rzucania rozmaitych zaklęć, a innym razem władał jedynie tym, co wytyczał „Komputer Świecie” czy „PC Format”. Jeszcze wcześniej w „Bajtku”. Pamiętam, że tata miał takiego przyjaciela, Grześka. Gość po prostu wpadał do domu, patrzył na skrzynkę (PC-ta z jakimś ledwo działających Intel Celeronem) i po prostu wiedział, którą płytkę (chodzi o płytę CD, taki nośnik danych, jakbyście nie wiedzieli) wyjąć z jego magicznego segregatora i co z niej zainstalować. Voilà! Po problemie.
Inna sprawa, że wiele spośród tego, co na owych płytkach się znajdowało, nie miało nic wspólnego z posiadaniem imiennej licencji na Pana Grzegorza, a raczej na jakiegoś „XYZ Tazeurusa”. W każdym razie – kto nie pamięta klucza do najpopularniejszej kopii Windowsa XP, niech podniesie rękę! XTQJC-T8CCG… – jakoś tak to szło. Minęły dwie dekady, a Wikipedia nadal określa power userów następująco:
To użytkownik komputerów, oprogramowania i innych urządzeń elektronicznych, który korzysta z zaawansowanych funkcji sprzętu komputerowego, systemów operacyjnych, programów lub stron internetowych, które nie są używane przez przeciętnego użytkownika. Power/heavy user może nie mieć rozległej wiedzy technicznej na temat systemów, z których korzysta, ale charakteryzuje się raczej kompetencjami lub chęcią jak najintensywniejszego korzystania z nich.
W systemach oprogramowania dla przedsiębiorstw to może być formalna rola przypisana osobie, która nie jest programistą, ale jest specjalistą w zakresie oprogramowania biznesowego lub administracyjnego. Niektóre aplikacje są uważane za szczególnie odpowiednie dla zaawansowanych użytkowników i mogą być tak zaprojektowane.
W dalszej części definicja ta dokonuje rozróżnienia na użytkowników systemów bazodanowych i poszczególnych wersji Microsoft Windows, całkowicie pomijać istnienie innych platform (w tym Apple).
Dla mnie najważniejsza część tej definicji, a jednocześnie najbardziej aktualna, brzmi:
[…] który korzysta z zaawansowanych funkcji sprzętu komputerowego, systemów operacyjnych, programów lub stron internetowych, które nie są używane przez przeciętnego użytkownika. […] Może nie mieć rozległej wiedzy technicznej na temat systemów, z których korzysta.
Co to znaczy, dziś i w przypadku ekosystemu Apple?
Miara eksperckości
Niektórzy definiują bycie PRO poprzez:
- zawód, który wykonują,
- ilość potrzebnej, czyli wykorzystywanej, pamięci na dysku,
- inni (zwłaszcza w Polsce) poprzez ilość pamięci operacyjnej RAM,
- jeszcze inni przez parametry jednostki CPU czy GPU,
- kolejni na bazie aplikacji, z których dana grupa użytkowników ma w zwyczaju korzystać.
Sprawdziłem kilka artykułów z ostatnich 5 lat, dotyczących takich właśnie zestawień aplikacji dla, trzymajmy się tego określenia, power PRO userów. Co w nich znalazłem? Dla przykładu takie aplikacje:
- Alfred,
- iStat,
- Sip,
- Diagrams. To są maleńkie aplikacje, które pomagają wykonywać operacje na poziomie szkoły średniej czy hobbisty nowych technologii. Raczej pomagierzy w systemie macOS niż kombajny do zadań specjalnych. Ale dobra, pomyślałem, sięgnijmy do tych bardziej poważnych propozycji z owych zestawień:
- pakiet Adobe,
- inne aplikacje do obróbki grafiki, audio i wideo,
- aplikacje do wirtualizacji,
- aplikacje korzystające z generatorów wspartych AI,
- aplikacje medyczne,
- aplikacje służące do budowania modeli naukowych i 3D,
- symulatory.
Jak ja opisałbym zatem power usera? Tutaj już raczej zgodzić się raczej wypada, ponieważ jak widzisz „Adobe”, to raczej nie dyskutujesz. Ale czy na pewno?
Czy ja jestem PRO?
Zapytacie sami siebie. Ja już dawno to zrobiłem i piszę to na bazie własnych, ponad 12-letnich doświadczeń oraz obserwacji globalnej, a nie tylko polskiej, społeczności Apple. Nie jestem użytkownikiem PRO, choć czasami używam sprzętów z tym dodatkiem w nazwie. Z wielu powodów, ale na pewno nie z powodu definiowania siebie jako eksperta, pro usera czy komputerowego magika.
Wg mnie, PRO użytkownik, to taki użytkownik, którego interesują 3 główne kwestie:
- moc obliczeniowa,
- wielozadaniowość (także w ramach ekosystemu, w którym pracuje – albo parku maszynowego),
- możliwości dostosowywania maszyny pod własne, specyficzne i z góry konkretnie określone wymagania. Ta ostatnia kwestia jest KLUCZOWA do, moim zdaniem, zdrowego i uczciwego nazywania kogoś power userem. Dla jasności – w przypadku macOS także nie uważam się za takiego. Ale w przypadku iPadOS – już tak. I dalej w przypadku iOS i watchOS również – tak. Dlaczego?
macOS to dla mnie maszyna do pisania i wykonywania prostych projektów graficznych, które w żaden sposób nie wymagają niczego ponad podstawowe konfiguracje maszyn. Lubię to robić na MacBooku, ponieważ tak się przyzwyczaiłem. Ilość RAM-u dobieram na bazie amortyzacji wydatku na maszynę, na okres coś około 5-6 lat, zakładając alternatywne scenariusze na bazie konkretnych przesłanek. Scenariusze, które faktycznie wiem, że mogą nastąpić. Gdyby nie przyzwyczajenie i chęć posiadania swojego kąta do pracy (studia) – nie potrzebowałbym macOS. Powiem wprost – to czysty snobizm. Zarówno biznes, jak i kwestie kreatywne mogę realizować w 100% na iPadOS. I w przypadku iPadOS zdecydowanie uważam się za power usera tej platformy. To na iPadzie składam ten podcast i inne kreatywne rzeczy. Zawsze więc wybieram modele PRO. Wielozadaniowość tego urządzenia jest dla mnie niesamowicie istotna i ważna. Cały system jest tak skonfigurowany, aby maksymalnie skracał mi pracę. Korzystam z bardzo rozbudowanych Shortcuts, szeregu automatyzacji czy skryptowania w jej ramach. iPadOS to mój podstawowy komputer mobilny (pomimo posiadania MacBooka). I w końcu, ponieważ tylko ta platforma i urządzenie są w stanie dostosować się w 95% do moich, bardzo specyficznych, wymagań. Dlaczego iOS i watchOS? Ponieważ również nie patrzę na to, aby mieć coś najnowsze, ale wystarczająco szybkie do zastosowań, które mają wspierać mój biznes. I tak watchOS jest skonfigurowany bardzo niestandardowo, przez co uzyskuję do 1,5 dnia pracy na jednym ładowaniu baterii zegarka, wykonując od 3 do 4 treningów dziennie (w tym długie rozbiegania z włączonym LTE i streamingiem). Shortcuts czy tryby skupienia ustawiałem przez długie tygodnie właśnie pod iPadOS, iOS i watchOS. Systemy mobilne Apple to dla mnie jeden organizm. Na macOS tryby te działają po prostu, ponieważ – mogą.
Jak dziś wybrać sprzęt dla siebie?
W odcinku zaproponowałem zadanie sobie 3 prostych pytań: WHY? WHERE? HOW? Dlaczego tego potrzebuję? Gdzie będę tego potrzebował? Jak to wykorzystam, aby spełnić to, o czym mówiłem przed momentem. Widzicie różnicę w podejściu?
Nie – co fabryka dała – ale raczej: Co mogę wybrać z tej fabryki, aby moją własną lepiej zorganizować i napędzić! Nie to, co pod korek, ale to – dzięki czemu ja i mój biznes będą w stanie pod korek, ale tankować!
Power user to może być określenie zarówno naukowca, jak i instagramera, który jednak przygotowując swoje posty, rolki czy grafiki, wykorzystuje w 200% możliwości automatyzacji tej czy innej platformy. W sposób intencjonalny, czyli świadomy!
Gdy ktoś mnie pyta: Jakiego Maca albo iPhone’a zatem kupić w 2023 roku? Odpowiadam: Twojego!
Pamiętajcie, że jest jeszcze ważny składnik tego wszystkiego, o którym nikt w żadnych poradnikach Wam nie powie – sentyment. Niektóre maszyny po prostu chcemy mieć. I jeśli znajdziemy odpowiednią (zdrową dla domowego budżetu oczywiście) drogę, aby to zrobić – have fun, jak mawiają Amerykanie.