Nowe funkcje w Google to mniej fakenewsów w przestrzeni publicznej? Czas pokaże
Wyszukiwarka Google, choć wciąż pozostaje liderem w skali globalnej z ponad 90-procentowym udziałem w rynku, wprowadza nowe funkcje, ogłaszając tym razem, że bazują one na AI.
Google od dawna korzysta z maszynowo uczonych algorytmów. Przecież bez nich takie funkcje jak np. tłumaczenie tekstów, czy wyszukiwanie obrazem, by nie działało. Jednak po tym, jak Microsoft ogłosił, że angażuje do swojej wyszukiwarki Bing model GPT-4 – ten sam, który napędza płatną wersję ChatGPT z OpenAI – i na dodatek pochwalił się, że od czasu tego wdrożenia instalacje Binga wzrosły czterokrotnie, Google chyba poczuło się wywołane do tablicy.
Bing za sprawą AI od OpenAI zaczął zyskiwać na popularności, kosztem Google’a. Nie zmienia to jednak absolutnie sytuacji i pozycji Google’a. Według danych firmy analitycznej StatCounter, udział Binga w globalnym rynku wyszukiwarek to zaledwie 3 proc. Po wspomnianym, czterokrotnym wzroście, o czym informował wiosną tego roku Satya Nadella, CEO Microsoftu.
Rzecz jasna nie chodzi tylko o procenty, ale o pieniądze. Szef Microsoftu powiedział wprost, że każdy procent udziału w rynku wyszukiwarek oznacza ponad 2 mld dolarów więcej, jakie wyszukiwarka zarobi z reklam. Jest się o co bić, nie dziwi że Google w końcu zareagowało. Na czym polegają zmiany wynikające z szerszego zastosowania AI przez wyszukiwarkę Google? Dokładny opis znajdziecie w oficjalnym wpisie na blogu Google. Zmiany można podsumować dwoma słowami: inteligentny fact-checking.
Na czym to ma polegać? Google wyjaśnia wprost: jeżeli w wynikach wyszukiwania wygenerowanych przez AI pojawi się jakiś termin, którego użytkownik może nie rozumieć, może najechać na dane słowo, aby wyświetlić dodatkowe informacje takie jak podgląd definicji, dodatkowe diagramy czy obrazy na dany temat.
Kolejną nowością jest dodatkowa pomoc dla uczących się programowania, wbudowana w samą wyszukiwarkę. Szukając pomocy w szlifowaniu umiejętności programowania, wyszukiwarka może prezentować pomocne fragmenty kodu dla rozwiązywania typowych zadań, z podświetleniem, oznaczeniem i interpretacją składni, dla lepszego zrozumienia.
Najciekawsze jest jednak to, że Google dostrzegło wadę Barda (a także ChatGPT od OpenAI, czyli również Binga). Sztuczna inteligencja nie radzi sobie z weryfikacją faktów. W bardzo wielu przypadkach, kiedy AI ma przygotować informacje na jakiś temat, a w sieci znajdziemy wiele teorii spiskowych lub po prostu zmyślonych faktów na dany temat, jest niestety niezerowa szansa, że AI się posłuży takimi teoriami spiskowymi. Nowe funkcje mają to zmienić. Np. aplikacja Chrome sugeruje dodatkowe wyszukiwania związane z przeglądaną stroną, dodano też funkcję “O tej stronie”, która informuje nie tylko o danej stronie, ale i o źrodłach z jakich korzysta. Inna funkcja to Perspektywy, gdy po wpisaniu frazy dotyczącej danego wydarzenia Google proponuje zasób artykułów prasowych z różnych źródeł na ten temat. Po to, żeby poznać różne oceny zdarzenia.