Auto tygodnia #28 – Nissan Ariya Evolve 87 kWh FWD
Wrażeniami po pierwszym kontakcie z tym modelem dzieliłem się z wami jeszcze w ubiegłym roku (zachęcam do spojrzenia do iMagazine 11/2022). Rok później nie zmieniam zdania. Uważam ten model za jedno z najbardziej udanych aut elektrycznych na rynku i jedno z najbardziej oryginalnych aut japońskiej marki.
Na tydzień otrzymałem pięknie pomalowaną Ariyę w charakterystycznym, miedzianym kolorze lakieru Akatsuki. Choć model ten bazuje na tej samej platformie co np. nowe, elektryczne Renault Megane E-Tech (CMF-EV), to Ariya jest od elektrycznego Megane autem znacznie większym. Przy długości 4595 mm Ariya mierzy więcej od wielu SUV-ów segmentu kompaktowego. Także elektrycznych. Np. japoński elektryczny crossover okazuje się być większy od np. volkswagenowskiego VW ID.4 (ale już minimalnie krótszy od VW ID.5).
Przed pas auta jest dość obły, co jest z oczywistych względów podyktowane wymogami aerodynamicznymi. Wąska linia reflektorów uzupełniona przez opadające w dół „wąsy” dziennych LED-ów nadają charakterystyczny dla Nissana styl, ale jednak prezentujący się nowocześniej niż w starszych modelach.
Ariya pokazuje, że projektanci Nissana potrafią. Sporych rozmiarów crossover może się podobać i auto przyciąga spojrzenia na ulicy. Inna sprawa, że to wciąż rzadki widok w Polsce. Zatem przyciąga styl, czy czysta ciekawość z powodu niezbyt częstego widoku tego modelu? Obstawiam obie przyczyny.
Dość wysoko poprowadzona linia świateł, zarówno z przodu jak i z tyłu (ładna, świetlna listwa przez całą szerokość tylnej klapy), jak i wysoko poprowadzona linia okien to efekt pogodzenia konieczności konstrukcyjnej (baterie w podłodze) z chęcią zachowania miłych dla oka proporcji. Zabieg moim zdaniem się udał.
Jeszcze lepiej jest wewnątrz. W topowej wersji Evolve można wręcz poczuć się jak w aucie segmentu premium. Minimalistyczny kokpit, ciekawe materiały, łącznie z licznymi miedzianymi wstawkami, japońskimi wzorami ornamentacyjnymi, szerokie, wygodne i regulowane w szerokim zakresie (oczywiście elektrycznie) fotele, elektrycznie regulowana kierownica, mnóstwo listew LED oświetlenia ambientowego, przesłaniany roletką szklany dach. Jasna podsufitka i słupki A przyjemnie kontrastowały w użyczonym egzemplarzu z ciemną tonacją skórzan0-alcantarowych obić foteli.
Ładnie obszyta, skórzana kierownica z lekko spłaszczonym u dołu wieńcem jest oczywiście wielofunkcyjna, regulowana w dwóch płaszczyznach. Obsługa jest dość wygodna i nie przeszkadzało mi połączenie fizycznych kontrolek (np. obrotowych, ładnie radełkowanych, klikalnych wałeczków do scrollowania) z haptycznymi przyciskami dotykowymi.
Pomiędzy przednimi fotelami jest ciekawy zamysł, pływająca, ruchoma konsola z podłokietnikiem, wybierakiem kierunku jazdy (klasycznej skrzyni tu nie ma, to auto elektryczne), przydatnymi schowkami. Schowków w kokpicie jest bardzo dużo, dzięki czemu nawet osoby lubiące mieć wiele drobiazgów przy sobie, mogą je wszystkie skutecznie pochować.
Również z tyłu miejsca jest sporo, ale wrażnie zrobiły na mnie te bardzo puszyste dywaniki z charakterystycznym japońskim wzorem powtarzającym się w wielu elementach stylistycznych auta. Aż szkoda było je brudzić w niezbyt ciekawej pogodzie, gdy temperatury są bliskie zeru stopni.
Duże, dwa 12,3-calowe wyświetlacze połączono stylistycznie w jedną, płynną taflę, co nie tylko dobrze wygląda ale też częściowo oddaje nietypową funkcjonalność tych wyświetlaczy. Nissan oferuje np. bajer w postaci gestu „przerzucania” zawartości ekranu z konsoli środkowej na ekran wirtualnych zegarów przed kierowcą. Na przykład jeżeli nie chcesz mieć mapy pokładowej nawigacji na środku deski rozdzielczej, tylko wolisz mieć przed sobą wykonujesz gest przeciągnięcia dwoma palcami i gotowe. Świetny i bardzo intuicyjny pomysł. Wspomniane dwa ekrany to nie wszystko, bo Ariya oferuje też bardzo duży (chyba jeden z największych w segmencie), wyraźny i czytelny ekran HUD (rzut obrazu na przednią szybę, a nie żadne szybki z pleksi). Zakres personalizacji zawartości ekranów jest spory, można wybrać jakie informacje są kierowcy najbardziej potrzebne. Przy okazji zwróćcie uwagę na podświetlane, haptyczne przyciski pod ekranem centralnym. Są one widoczne tylko wtedy, gdy auto jest uruchomione. Fajnie, że są niejako wtopione w deskę rozdzielczą o przyjemnej, eleganckiej i niepalcującej się (to nie jest piano black) fakturze.
Podobnie działające haptyczne, wirtualne przyciski znajdują się na wspomnianej wcześniej, pływającej, ruchomej wyspie w tunelu centralnym pomiędzy kierowcą, a pasażerem. Tutaj mamy pod ręką m.in. przełącznik trybów jazdy, aktywację trybu e-Pedal (ten działa nieco inaczej niż w Nissanie Leaf, nawet to jego włączeniu auto hamuje rekuperacyjnie, ale nie do całkowitego zatrzymania). Jest też włącznik asystenta automatycznego parkowania oraz przyciski otwierające lub zamykające kolejny z licznych schowków w kokpicie tego auta. Miejsca na kubeczki mogą być przysłonięte roletką. W otwieranym w podłokietniku płytkim schowku (kolejnym) jest też ładowarka indukcyjna.
Jak już wcześniej wspomniałem, miejsca na tylnej kanapie jest sporo, dwie osoby dorosłe mogą tu spędzić dużo czasu w podróży i nie powinny narzekać. Gniazdka USB są (1 x USB-C i 1 x USB-A), oprócz tego w testowanej odmianie Evolve pasażerowie skrajnych siedzisk z tyłu mogą skorzystać z podgrzewanych foteli.
Jak to jeździ? Jak auto elektryczne. Testowana przeze mnie wersja to Nissan Ariya Evolve z akumulatorem o pojemności użytkowej 87 kWh (brutto 91 kWh). Sporo. Niemniej w momencie odbioru auta z parku prasowego Nissana, komputer pokładowy przy temperaturze 3°C wyświetlał szacowany dla w pełni naładowanego pojazdu zasięg wynoszący zaledwie 335 km. Piszę zaledwie, bo producent dla tej wersji (87 kWh) deklaruje zasięg w cyklu mieszanym WLTP na poziomie 533 km. Niestety, w niskich temperaturach ten wynik jest w praktyce raczej nieosiągalny. Moc napędu w testowanej wersji to konkretne 242 KM i 300 Nm. Pozwala to przyspieszyć tę odmianą Ariyi do 100 km/h w 7,6 sekundy. Całkiem nieźle jak na ponad 2-tonowe, przednionapędowe auto. Prędkość maksymalna to 160 km/h. W zupełności wystarczy, bo to rodzinne auto, a nie na tor wyścigowy.
Pojemność bagażnika w tym samochodzie to 468 litrów. To wartość nieco niższa niż u konkurencji (Hyundai Ioniq 5, Kia EV6, VW ID.4, VW ID.5, Skoda Enyaq), ale na plus że Nissan pomyślał o dzielonej podłodze, dzięki czemu łatwiej dostać się do kabli pod podłogą, jak również podzielić przestrzeń na różne bagaże. Przelotki na dłuższe przedmioty – brak.
Średnie zużycie energii w temperaturach bliskich zera stopni na dłuższym dystansie i przy różnych kierowcach (celowo nie kasowałem danych po poprzednich testerach) to 27 kWh/100 km. Sporo. Niemniej tym autem w zastanych przeze mnie chłodnych warunkach atmosferycznych da się bez większych problemów zejść poniżej 20 kWh (uzyskałem w mieście bez specjalnego wysiłku zużycie na poziomie 18,4 kWh/100 km). Wówczas realny zasięg z użytecznej pojemności baterii rośnie do 472 km. Znacznie bliżej danym homologacyjnym, a wciąż przy 2 stopniach Celsjusza. W dłuższej trasie nad kierowcą czuwa cała armia asystentów (nissanowski system Pro Pilot najnowszej generacji), a o komfort dba skutecznie tłumiące nierówności i wychylenia nadwozia w zakrętach zawieszenie. Mimo 20-calowych obręczy w testowanym egzemplarzu nie ma mowy o przesadnym utwardzeniu tego auta.
Ile za to auto trzeba zapłacić? To dobrze wyposażone, nowoczesne auto i w dodatku elektryczne. Ceny startują obecnie (promocja na rocznik 2023) od 209 900 zł za bazową (choć już i tak dość bogato wyposażoną) wersję Engage z akumulatorem 63 kWh. Tę cenę można zmniejszyć o kwotę rządowej dotacji w ramach programu Mój Elektryk. Ja korzystałem z wersji wyposażeniowej Evolve z większym akumulatorem (87 kWh), co dla wersji z napędem na przód jest topowym poziomem wyposażenia. Cena? od 252 900 zł. Przy czym to cena promocyjna, katalogowo kwota startuje od 274 900 zł. Czy to jest dużo? Bezwzględnie, tak. Pamiętajmy jednak, że konkurencyjne modele (np. Kia EV6 czy Hyundai Ioniq 5) w równie bogatych wersjach wyposażeniowych okażą się nawet droższe (i nie mówię tu o najmocniejszych wersjach napędowych).