Jackery i solarny namiot dachowy – świetny pomysł, tyle że nie
Choć targi CES 2024 oficjalnie rozpoczynają się we wtorek 9 stycznia, to wiele firm już wcześniej ogłasza swoje nowości. Jackery to firma specjalizująca się w przenośnych stacjach zasilania i fotowoltaice. Na jednym z dywanów w Las Vegas zaprezentuje koncept solarnego namiotu. Świetny pomysł, prawda? Świetny, ale jednak nie.
O solarnym namiocie Jackery, a właściwie o koncepcji takiego gadżetu (produkt ma być gotowy dopiero pod koniec 2024 roku) przeczytałem w tekście Thomasa Rickera w The Verge. Z tego materiału możemy się dowiedzieć, że Jackery pracuje nad systemem o mocy 1000 W, co Ricker nazywa „potężnym generatorem słonecznym”.
Namiot dachowy to turystyczne wyposażenie, którego popularność stopniowo rośnie. Rozbicie namiotu na dachu własnego pojazdu ma kilka zalet w stosunku do rozbijania namiotu bezpośrednio na ziemi. Szczególnie, gdy jesteście w rejonie, gdzie np. węży czy skorpionów nie brakuje.
Dołożenie panelu solarnego do namiotu dachowego również wydaje się mieć wiele sensu. W wypady turystyczne to często wyprawy w poszukiwaniu słońca i dobrej pogody. A skoro nasza dzienna gwiazda świeci przez większą część doby, to dobrze byłoby uszczknąć trochę tej energii. Rozwiązanie proponowane przez Jackery ma pozwolić wygenerować nawet 4,96 kWh dziennie, przy założeniu, że namiot zostanie rozbity w zachodniej części Stanów Zjednoczonych. To informacja niezbyt precyzyjna, bo nie podano jakiej pory roku dotyczy, ale nawet zakładając lato, wydaje mi się zbyt optymistyczna, do czego jeszcze wrócę.
Oczywiście turystyczne panele solarne to żadna nowość. Tego typu gadżety są od dawna dostępne, również marki Jackery. Żeby daleko nie szukać, znalazłem w jednej z popularnych sieci sklepów w Polsce składany panel Jackery SolarSaga 100W za ok. 1200 zł. Tyle, że aby rozwiązanie było praktyczne, tego typu panele zwykle oferuje się z przenośnymi bankami energii. Np. takimi jak Jackery Explorer 1000EU o pojemności 1002 Wh (czyli 1 kWh z niewielkim haczykiem) z QC 3.0. Waga tej niewielkiej baterii to skromne 10 kg. Nie chcesz takiego nadbagażu w plecaku. W samochodzie to już mniejszy problem.
Nowa propozycja Jackery, czyli ów koncept solarnego namiotu dachowego ma maksymalizować uzysk energii. Panele zintegrowane z namiotem są rozkładane, a wraz z obudową tej naściennej elektrowni zintegrowano również niezbędne komponenty (okablowanie itp.). Również w tym przypadku energia zgromadzona przez solarny, rozkładany dach namiotu nie jest wykorzystywana bezpośrednio, lecz ma zasilać bank energii Jackery E1000 Plus o pojemności 1,26 kWh i mocy wyjściowej 2000 W dla prądu przemiennego. Firma deklaruje, że rozkładane panele mają generować nawet 1000 W. Oczywiście w idealnych warunkach.
Jest jeden, za to fundamentalny problem fizyczny związany z przenośnymi panelami: ilość energii jaką mogą zebrać jest ograniczona. Za pomocą jakichkolwiek turystycznych paneli nie zgromadzisz wiele energii. Pierwszym limitem jest ilość energii słonecznej docierającej do Ziemi.
Obecnie przyjęta wartość totalnej irradiancji słonecznej dla naszej planety to 1360 W/m2. Warto ta ulega niewielkim wahaniom, choćby ze względu na 11-letni cykl słoneczny, niemniej jest to nieco ponad 1,3 kW/m2. Ale. To wartość orbitalna, na Ziemi mamy jeszcze atmosferę, która część energii słonecznej pochłania. Zatem panele zlokalizowane na powierzchni zgromadzą tej energii mniej. W najbardziej nasłonecznionych strefach naszej planety można liczyć na 1000-1200 W/m2. W naszej strefie umiarkowanej to już raczej 800 W/m2, obecnie (zimą) znacznie, znacznie mniej.
Do tego dochodzi sprawność paneli fotowoltaicznych. Dosłownie kilka dni temu czytałem informację prasową chińskiej firmy Longi, która chwaliła się nowymi ogniwami solarnymi o sprawności 27,09%, co zdaniem tej firmy, jest rekordem świata. Co ten wynik oznacza? Że z owych – uśrednijmy optymistycznie – 1000 W energii słonecznej padającej na metr kwadratowy powierzchni na poziomie morza w jakimś słonecznym miejscu, te najsprawniejsze panele przekażą dalej (np. do zgromadzenia w turystycznym powerbanku) niecałe 271 W. To oznacza 2,71 kWh po 10 godzinach intensywnego nasłonecznienia, a przecież nasza planeta się obraca, co również ma wpływ na ilość energii padającej na panele.
Skąd Jackery wzięło swój bardzo optymistyczny pomiar sięgający niemal 5 kWh dziennie? Jedną niewiadomą pozostaje powierzchnia paneli w koncepcyjnym namiocie, po całkowitym ich rozłożeniu. Tego parametry w rzeczonym tekście Rickera nie znalazłem. To jedyne, czym można „ugrać” więcej energii. Ale to też kolejny kłopot. Zbyt wielki panel, rozłożony na ściance namiotu będzie działać trochę jak… żagiel. Odporności na wiatr Jackery nie podaje. W klimatyzowanych pomieszczeniach Las Vegas Convention Center ten aspekt może umknąć, ale na dachu naszego pickupa czy SUV-a, którego wyprowadzimy w jakieś turystyczne rejony, rzecz może okazać się niezwykle istotna.
Nie zrozumcie mnie źle, nie neguję fotowoltaiki. Wręcz przeciwnie, jestem jej gorącym zwolennikiem, jak i innych metod produkcji energii dzięki odnawialnym źródłom. Jednak panele to rozwiązania, które znacznie lepiej sprawdzają się w roli instalacji stałych. Niekoniecznie tylko na dachach budynków, czy w postaci całych farm fotowoltaicznych, ale również na dachach samochodów (vide opisywana przeze mnie w najnowszym iMagazine 1/2024 Toyota Prius Plug-in najnowszej generacji, wyposażona właśnie w taki dachowy panel). Jednak nie w namiocie, który rozkładamy raczej na nocleg (w nocy brak słońca, tak, wiem, odkrywcze). Próby implementacji OZE „wszędzie gdzie się da” mogą wręcz zniechęcić tych wciąż nieprzekonanych do OZE. Skupmy się na rozwiązaniach najbardziej efektywnych, czyli takich, gdzie OZE przynosi największe korzyści.