Voyager 1 się odezwał, czy jest nadzieja na odzyskanie kontaktu?
Na początku lutego informowałem was o problemie dotyczącym najdalszego statku kosmicznego, jaki kiedykolwiek zbudowaliśmy: Voyagera 1. Najnowsze wieści z NASA dają nadzieję, że jednak nie wszystko stracone.
Krótkie przypomnienie, w połowie listopada ubiegłego roku wykryta została usterka, która wpłynęła na zdolności komunikacyjne sondy. Mówiąc wprost przestała ona przesyłać użyteczne dane. Bardziej szczegółowo rzecz opisywałem we wcześniejszym materiale. Wydawało się, że odzyskanie kontaktu z sondą wystrzeloną pół wieku temu będzie bardzo trudne. Sami przedstawiciele NASA rozpatrywali rzecz w kategoriach „cudu”. I wiecie co? Cud się zdarzył.
No, może nie do końca cud, co przemyślane posunięcie inżynierów NASA. Specjaliści z Jet Propulsion Laboratory 1 marca wysłali do Voyagera 1 polecenie „delikatnie instruujące” jeden z komputerów pokładowych sondy, aby wypróbował różne sekwencje kodu z posiadanego oprogramowania. Rozkaz dotarł do odległej o ponad 24 miliardy kilometrów sondy po jakichś 22,5 godzinach. Cóż, nie znamy sposobu na komunikację szybszą od prędkości światła, a właśnie światłu tyle zajmuje pokonanie aktualnej odległości pomiędzy Ziemią, a Voyagerem 1.
Dobra wiadomość jest taka, że Voyager 1 zareagował. Po kilkudziesięciu godzinach nadeszła odpowiedź, która okazała się być inna niż chaotyczny kod wysyłany przez Voyagera od usterki w listopadzie ubiegłego roku. Co prawda nadesłany sygnał wciąż był nietypowy, nie wyglądał tak, jak informacje nadsyłane przez Voyagera 1, gdy FDS, czyli moduł, który najprawdopodobniej uległ uszkodzeniu, był sprawny. Jednak inżynier z Deep Space Network obsługującej rozmieszczone globalnie anteny wykorzystywane do komunikacji z najbardziej odległymi misjami kosmicznymi ludzkości był w stanie zdekodować nowy sygnał i odkrył, że zawiera on swego rodzaju zrzut pamięci FDS.
To bardzo cenna informacja, bo dzięki temu specjaliści z NASA zyskali materiał porównawczy. Naukowcy mają nadzieję, że dzięki otrzymanym danym łatwiej uda im się namierzyć źródło problemu i podjąć odpowiednie środki zaradcze. Analiza ta będzie żmudna, na ewentualne kolejne polecenie dla Voyagera 1 trzeba będzie poczekać co najmniej kilka miesięcy, ale dobra wiadomość jest taka, że próby odzyskania łączności z Voyagerem 1 nie przypominają już błądzenia po omacku. Droga do rozwiązania problemu jest dalej kręta, wyboista i trudna, ale przynajmniej ją widać.