Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu VW Amarok – pierwsze zimowe jazdy

VW Amarok – pierwsze zimowe jazdy

0
Dodane: 4 miesiące temu

Na krętych, górskich, zaśnieżonych drogach i bezdrożach w okolicach Szczyrku miałem okazję zapoznać się – po raz pierwszy – z Amarokiem. I co to było za spotkanie!


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 1/2024


Nowa odsłona tego Volkswagena dostępna będzie w trzech wersjach wyposażeniowych: Style, PanAmericana i Aventura. Wszystkie zostały wyposażone w 3-litrowy silnik V6 TDI o mocy 240 KM, posiadają napęd na cztery koła, automatyczną skrzynię biegów, możliwość blokady mostów oraz reduktor. Amarok oferuje standardowy napęd na wszystkie koła, który ma możliwość płynnej konfiguracji od napędu tylko na tylną oś (2H), napędu na dwa koła z automatycznie dołączaną drugą parą kół (4A), stałego napędu na cztery koła (4H) oraz napędu na cztery koła z reduktorem (4L). Kąty ataku, zjazdu i rampowe to odpowiednio 30°, 26° i 21°, zaś maksymalny prześwit wynosi 237 mm. W Polsce model ten dostępny jest jedynie w wersji z podwójną kabiną. Ceny rozpoczynają się od 229 tys. zł bez VAT lub 281 670 zł z VAT za wersję Style. Wersja PanAmericana, czyli posiadająca bogatsze wyposażenie oraz zachowująca możliwości terenowe, głównie poprzez pozostawienie 18-calowy felg na wyposażeniu, zaczyna się od 249 tys. zł bez VAT (306 270 zł z VAT). Najbogatsza wersja Aventura, która na 21-calowych felgach oraz ze skórzanym wnętrzem lepiej będzie czuła się na drogach utwardzonych, zaczyna się od 269 tys. zł bez VAT (330 870 tys. zł z VAT). Różnic w wyposażeniu jest oczywiście więcej, podobnie jak w zewnętrznej stylistyce, ale każdy wariant sprzedawany w Polsce wyposażono w największy 12-calowy ekran dla infotainmentu, 12,3-calowy Digital Cockpit oraz CarPlay.

Dla tych, którzy nie wiedzą, podpowiem, że Volkswagen Amarok jest technicznie bratem Forda Rangera, co sprawia, że oba modele mają wiele wspólnych cech, ale również wiele różnic. Gdy wsiadłem jednak po raz pierwszy do kabiny Amaroka, to poczułem, że jestem w znajomym miejscu. Samochód zachował nie tylko charakter VW w środku, ale całość jest prosta i przejrzysta, co jest miłym akcentem w porównaniu ze stopniem skomplikowania niektórych konstrukcji kabin innych marek w dzisiejszych czasach. Jest też równie miłą odmianą do samochodów, które mają aż nadto uproszczoną architekturę wnętrza. Wszystko, co powinno mieć przycisk, ma przycisk. Pałąki przy kierownicy są skonfigurowane tak, jak się tego spodziewamy i nie mają żadnych udziwnień. Ekrany, czy to ten dla cyfrowego kokpitu, czy pionowy ekran na środkowej konsoli, są szalenie intuicyjne. To wszystko jednak nie oznacza, że Amarok jest prostym samochodem, chociaż to często zaleta przy autach użytkowych. Zdecydowanie nie – na wyposażeniu znajdziemy praktycznie wszystko, od komfortowych elektrycznie regulowanych foteli w 10 kierunkach, przez najbardziej potrzebnych asystentów drogowych, aż po zaawansowany system sterowania napędem na cztery koła i oświetlenie LED. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to powiedziałbym, że brakuje jeszcze blokady centralnej i przedniej, do kompletu dla tylnej. Realnie jednak nie spodziewałbym się takich rzeczy w tej półce cenowej.

Poza szybkim zaznajomieniem się z kabiną, pozycja za kierownicą oraz widoczność przez szyby zapewniła mi znakomite wyczucie gabarytów Amaroka, a to nie jest przecież mały pojazd. Kolega z większym doświadczeniem podpowiedział mi jedynie, aby pilnować tyłu na zakrętach – zachodzi! To nie dziwi – auto ma 5,35 m długości i 2,2 m szerokości (z lutesterkami). Ważniejszą sprawą jest możliwość przewiezienia 1 europalety z opcją jej zamocowania na stosownych uchwytach. Jeśli natomiast chcecie nocować na dachu, to nie tutaj najmniejszego problemu – wytrzymuje statyczne 350 kg (85 kg dynamiczne). Alternatywnie przyczepa może mieć do 3,5 t. Ciekawostką jest elektrycznie zamykana i otwierana roleta chroniąca przestrzeń ładunkową lub możliwość zabudowy „paki”, aby uczynić z auta „kombi”.

Zaledwie dwie godziny za kierownicą tego auta na zimowych oponach, na bezdrożach pokrytych błotem i śniegiem, z głębokimi koleinami oraz krótki dojazd po asfalcie, to za mało, aby wyrobić sobie konkretne zdanie. Wiem jednak, że prowadzi się go lekko, sprawia wrażenie znacznie mniejszego niż jest i podejrzewam, że nie zbliżyłem się nawet do jego rzeczywistych możliwości terenowych. Ciekawy jestem jednak granic tych możliwości…

Więcej zdjęć…

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .