Apple Watch Series 10 – na co dzień, kiedy jesteś bardzo zajęty
Ten tekst o Apple Watch Series 10 miał być o zdrowotno-sportowym zastosowaniu „nosidła” od Apple. Niestety kompletny brak czasu nawet na krótkie treningi zmienił moje plany. Więc czy Apple Watch Series 10 sprawdza się jako codzienny zegarek dla zabieganego użytkownika i jakie zmiany wnosi?
Koniec września, październik to dla mnie zawsze bardzo zajęty czas, początek roku akademickiego daje się mocno we znaki.
Jak pisałem wcześniej na Apple Watch Series 10 przesiadłem się z Apple Watch SE (1), więc zegarek Apple nie jest dla mnie nowością codziennym użytkowaniu. Jednak komfort i jakość zmiany jest ogromna. Po pierwsze różnica w wyświetlaczu, 44 mm vs 46 mm 3 mm naprawdę czynią tu różnicę, to jest 25% więcej i to naprawdę widać. Cieńsza ramka i cieńsza koperta to oprócz wrażeń estetycznych po prostu wygoda. Poprzednikiem, Apple Watch SE, ale też wcześniejszym Series 2 zdarzało mi się czasem o coś zahaczyć, Series 10, jak do tej pory nie. Jak już jesteśmy przy estetyce, to Series 10 jest, moim zdaniem po prostu ładniejszy od poprzedników. Poprzednie wersje Apple Watch zazwyczaj zostawały w domu, na ładowarce, jeżeli musiałem się pojawić gdzieś w stroju formalnym, półformalnym. Wtedy wybierałem „tradycyjny” zegarek. Series 10 oczywiście do smokingu może być ekstrawaganckim wyborem, jednak z luźnym garniturem albo sportową marynarką prezentuje się bardzo dobrze, zwłaszcza wersja Jet Black, aka Onyks. Na kilka formalnych okazji wybrałem się z Series 10 i prezentował się bardzo dobrze. Nowy atramentowy pasek również. Szybkie sprawdzenie kto dzwoni i opcja odrzucenia się bardzo przydaje. Tak samo jak dyskretne powiadomienia np. podczas spotkań, szczególnie tych formalnych.
Tak wiem to nie jest nowość, jednak z poprzednimi Apple Watch było mi nie po drodze do garnituru. Małe zmiany wizualne, w praktyce nie są takie małe.
Na formalne spotkanie, podchodząc bardzo konserwatywnie do stroju, można założyć „tradycyjny” zegarek, jednak na co dzień Apple Watch wygra wygodą.
Ponieważ jestem „geekem” to mam smart zamek w drzwiach i otwierane drzwi zegarkiem jest znacznie wygodniejsze niż telefonem, zbliżeniowe ze względów bezpieczeństwa mam wyłączone. Otwieranie zapięcia rowerowego Apple Watch jednak znajduje się wyżej niż otwieranie mieszkania wśród moich ulubionych funkcjonalności. Oczywiście te funkcjonalności działały z poprzednimi generacjami Apple Watch, jednak responsywność i prędkość działania Series 10 daje się odczuć w wygodzie codziennego użytkowania.
Inną moją ulubioną funkcją i bardzo często wykorzystywaną jest Apple Watch jako pilot do prezentacji. Lubię mieć wolne ręce podczas wykładów i delikatne stuknięcie w nadgarstek jest dla mnie dobrym i wygodnym sposobem zmieniania slajdów. W Apple Watch Series 10 doszedł jeszcze lepszy, gest dwukrotnego stuknięcia palcami – dla mnie rewelacja! W połączeniu z Apple Keynote nie potrzebuje więcej, oczywiście poza dobrze przygotowaną i ciekawą prezentacją. Tak to jest dla mnie „game changer” w użytkowaniu Apple Watch.
Z innych funkcji już znanych wcześniej i też dość intensywnie używanych, a znacznie jakościowo poprawionych w stosunku do poprzednich generacji wysoko zakwalifikuję poprawę jakości rozmów. Często odbieram połączenia telefoniczne za pomocą Apple Watch, jeżeli nie mam telefonu w pobliżu, mam zajęte ręce, albo też specjalnie nie biorę ze sobą telefonu np. jadąc trening rowerowy. W przypadku SE (1) zdarzało się że przy trochę trudniejszych warunkach – np. jazda na rowerze rozmówca mnie słabo słyszał, z Series 10 nie zanotowałem takiego problemu. Pojeżdżę więcej to będzie większa próbka testowa. Niestety tak jak napisałem we wstępie, z braku czasu aktywności poza służbowe musiałem mocno ograniczyć w ostatnim czasie. Mam nadzieję, że w nadchodzącym tygodniu uda się trochę nadrobić i będę sprawdzał czy Apple Watch Series 10 sprawdzi się przy amatorskim uprawianiu sportu i monitorowaniu zdrowia i kondycji.