Tafla szkła
Ostatnia premiera iPadów pokazała nam kilka rzeczy. Przede wszystkim Apple nadal podąża za filozofią z pierwszego keynote, na którym debiutował iPad.
Jest wierne idei:
– „To tafla szkła, z której możesz uczynić to, co zechcesz”.
– I ta droga raczej nie ulegnie zmianie. Czy to dobrze?
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 6/2025
Kanapowiec
Kiedy iPad debiutował 27 stycznia 2010 roku na scenie w San Francisco, Steve Jobs był przekonany co do tego, że jest to urządzenie łączące smartfon i laptop. Idealne do przeglądania internetu, czytania e-booków, oglądania filmów, słuchania muzyki i grania w gry. Jobs podkreślał, że iPad oferuje zupełnie nowe doświadczenia w tych obszarach, stawiając nacisk na interakcję dotykową i intuicyjność użytkowania.
Przez wiele lat Apple nie miało kompletnie na niego pomysłu. Głównie ograniczał go iOS, który był po prostu przeskalowaną wersją systemu z iPhone’a, do tego ograbioną z wielu funkcji. Klientom to jakoś specjalnie nie przeszkadzało, bo cały czas utożsamiali tablet z czytadłem do internetu. Lata mijały, rynek szedł do przodu, a firma z Cupertino serwowała nam co roku sprzętowe aktualizacje swoich tabletów. Aż doszła do ściany.
iPady w pewnym momencie potrzebowały osobnego systemu, który będzie w stanie wykorzystać ich sprzętowy potencjał. Dostały go w 2019 roku, kiedy na scenie WWDC zadebiutował iPadOS. Od tego czasu narracja Apple się zmieniła.
„Twój następny komputer nie musi być komputerem”.
Takie było hasło jednej z wielu kampanii promocyjnych iPadów po roku 2019. Czy mnie to dziwi? Absolutnie nie.
iPad, tani laptop i Mac
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że kiedy szukamy stabilnej maszyny dla nietechnologicznego rodzica albo starszej osoby – iPad nie ma sobie równych. Już nie jako tablet, a jako komputer. Jest bezpieczny po wyjęciu z pudełka, jest mobilny, ma wiele funkcji dostępności, które wspierają np. problemy ze wzrokiem, stabilnie pracuje z internetem (może mieć swój własny przez SIM lub eSIM), a do tego trzyma na baterii ponad 10 godzin.
Dyskusja zaczyna się w momencie, gdy o potencjalne zastąpienie komputera Mac zapytamy profesjonalistę. Osobę twórczą, która montuje audio, wideo czy programuje. Sam od lat używam iPada jako podstawowej maszyny mobilnej. Montuję na nim podcasty (swoje i klientów), wideo oraz piszę „hektolitry” tekstów. Dla przykładu Paweł Jońca zarabia dzięki ilustracjom tworzonym od lat na iPadzie. Moja tatuażystka (jak i cała branża tatuażu) za standard przyjmuje pracę w Procreate, który wspiera jej branżę od pierwszej wersji. Tu cytat: „Najpierw jest Apple Pencil. Potem jest maszynka i dziara”.
Rozmawiałem ostatnio z Kubą Milcarzem, jednym z laureatów ostatniej edycji konkursu Apple Swift Student Challenge 2024, który swoją przygodę zaczynał z iPadem i Swift Playgrounds. W nim stworzył też tegoroczny konkursowy projekt i jako młody programista wprost nie może doczekać się, kiedy Apple wyda Xcode (swoje środowisko programistyczne z macOS) na iPadOS. To nowe pokolenie, które pokazuje, że definicja komputera uległa zmianie. I cały czas będzie ulegać.
Nie zdziwię się, jeśli za kilka lat iPad będzie w stanie wśród młodych twórców, programistów i cyfrowych nomadów wyprzeć komputery Mac. Ba, Apple doskonale zdaje sobie sprawę z tego zagrożenia i celowo, moim zdaniem, nie pozwala na instalację macOS na iPadach. Jeśli dołożymy do tego visionOS i w ogóle rodzący się rynek komputerów przestrzennych – słowo „komputer” wymaga bardziej otwartego spojrzenia niż kiedykolwiek wcześniej w historii elektroniki użytkowej.
Chaos
Apple powinno jednak wcześniej nie tylko zdecydować się, co dalej zrobić z iPadOS i macOS w kontekście pełnoprawnej platformy sprzętowej, którą stał się iPad, ale również posprzątać (ponownie!) w portfolio.
Po latach, gdy jako klienci przychodzimy do sklepu Apple lub salonu dystrybutorów ich sprzętów i po prostu chcemy kupić tablet, po ostatniej konferencji stajemy przed wyborem:
- czterech różnych modeli,
- sprzedawanych w czterech różnych rozmiarach,
- w dwóch różnych wersjach, jeśli chodzi o łączność,
- sześciu różnych pojemnościach,
- do nich możemy dobrać trzy różne klawiatury zewnętrzne, z których prawie każda pasuje do innego modelu,
- i dokupić magiczny ołówek Apple Pencil, który ma cztery różne wersje i prawie każda pasuje do różnych modeli iPada…
Miało być prosto, jak to u Apple? Nie jest.