Czy usługi są dla Apple nowym iPhone’em?
Apple TV+ zdobyło kolejne Oscary. Jakości, którą oferuje Apple Music, konkurencja nadal nie zdołała doścignąć, a pakiet Apple One daje właściwie tyle, co żadna inna usługa na rynku. Do tego Tim Cook przy okazji ogłaszania każdych kolejnych wyników fiskalnych firmy podkreśla znaczenie usług w strukturze jej przychodów.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 4/2024
Zatrzymać użytkownika
Strategia Apple nie polega dziś na tym, aby sprzedać klientowi jak najwięcej jak najdroższych urządzeń naraz. Tim Cook od samego początku swoich rządów w Cupertino doskonale wie, że amortyzacja zakupu iPhone’a czy komputera Mac jest bardzo wysoka, jeśli mówimy o długości ich użytkowania przez klientów. Przejście na własną architekturę procesorów Apple Silicon w ostatnich latach jeszcze ją wydłużyło. Apple było na to przygotowane od lat.
Usługi stanowią dziś drugi największy odsetek w strukturze przychodów firmy, a ten w kolejnych latach będzie sukcesywnie wypierał zyski ze sprzedaży iPhone’ów. Dlaczego? Ponieważ usługi zatrzymują klientów w ekosystemie Apple. A to jest główny cel Tima Cooka. I nie ma się co dziwić.
Kupujesz iPhone’a, potem AirPods, potem Apple Watch i już tylko te trzy urządzenia pokazują to, dlaczego ludzie wybierają Apple i już nie potrafią opuścić ekosystemu firmy. Słynna „magia” widoczna jest dopiero wtedy, kiedy mamy kilka urządzeń, a Apple stara się tę ścieżkę skracać. Dlatego nadal, choć jest działanie strasznie słabe z punktu widzenia klientów, mamy maleńki darmowy pakiet iCloud, który wręcz wymusza sięgnięcie po coś dodatkowego. Wtedy lądujemy na ekranie sprzedażowym Apple One i…
I w sumie widząc, że za niecałe 40 zł możemy mieć jakościowy serwis VOD, Apple Music, większy iCloud i platformę z grami Apple Arcade, dyskusja kończy się w tym miejscu. A należy się spodziewać, że gama usług z Cupertino w kolejnych latach będzie się tylko powiększać. Dowodem na to jest ostatnia premiera Apple Sports.
Sport na celowniku Apple
21 lutego Apple zaprezentowało nową aplikację Apple Sports. To jednak zdecydowanie coś więcej niż może się wydawać większości komentujących z branży.
Moją uwagę na ten temat zwróciła załoga podcastu Upgrade, która w jednym z odcinków słusznie zauważyła, że mocniejsze angażowanie się Apple w świat sportu jest szczególnie widoczne w ostatnich latach i nie jest przypadkowe.
Na początek zacznijmy od tego, co robi Apple Sports?
Aplikacja jest na ten moment dostępna w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Ograniczenie to ma swoje powody, o czym w dalszej części.
Apple Sports na bieżąco informuje fanów o wynikach rozgrywek następujących lig: MLS, NBA, koszykówka NCAA (mężczyzn i kobiet), NHL, Bundesliga, LaLiga, Liga MX, Ligue 1, Premier League oraz Serie A. Z czasem aplikacja ma dostać dane z kolejnych, w tym: MLB, NFL, NCAAF, NWSL i WNBA na nadchodzące sezony. I tutaj zaczyna się najciekawszy wątek.
Usługi, czyli nowy fundament Apple
Obecnym światem rządzą dane. Aby Apple mogło zaoferować to, co otrzymaliśmy w ramach Apple Sports, musiało podpisać umowy z poszczególnymi podmiotami odpowiedzialnymi za gromadzenie danych na temat rozgrywek – i to w czasie rzeczywistym. Nie jest jasne, skąd te dane pochodzą, ale zbudowanie systemowej aplikacji, która docelowo ma być głównym agregatorem maksymalnie dużej liczby podawanych na żywo danych dotyczących sportowych rozgrywek z całego świata – to nie lada wyzwanie.
Eddy Cue (Senior Vice President of Services), czyli osoba odpowiedzialna w szeregach Apple za usługi, jest wielkim fanem sportu. Jego osobistą misją wydaje się właśnie Apple Sports. I to nie rozumiane jako aplikacja, a całkowicie nowa marka, którą firma właśnie stworzyła.
Apple Sports moim zdaniem będzie w przyszłości tym, czym dziś jest Apple TV+.
Apple jako jedyna firma na świecie ma wystarczająco dużo pieniędzy, pomysł, odpowiedniego klienta i zaplecze, aby wykupić prawa do sporej części sportowych transmisji. Tak, w tym Formuły 1, na co prywatnie mocno liczę.
Gromadzenie i prezentowanie danych, trzymając się nadal wyścigów samochodowych, to jednak coś zupełnie innego niż to, co obecnie potrafi nowa aplikacja. Apple musiałoby kupić takie usługi, jak dla Box Box i zatrudnić jeszcze sporo osób, aby móc wprowadzić bardzo szerokie spektrum sportowych rywalizacji na platformę Apple Sports.
I moim zdaniem prędzej niż później to zrobi.
Apple Vision Pro może być tego katalizatorem. Koncepty interaktywnych, przestrzennych aplikacji dla visionOS, takie jak ten:
mogą być celem. I miałoby to sporo sensu.
Już wkrótce wszyscy użytkownicy Apple Vision Pro będą mogli oglądać rozgrywki MLS (obecnie część Apple TV, na wyłączność) dzięki pierwszemu w historii filmowi sportowemu nagranemu i transmitowanemu w całości w Apple Immersive Video.
Widzowie poczują każdy przyspieszający bicie serca moment w 8K 3D ze 180-stopniowym polem widzenia i dźwiękiem przestrzennym, który przeniesie ich na murawę.
To już się dzieje.
Czas pokaże, co Apple będzie w stanie zdziałać w świecie sportu, ale jeśli im nie uda się zostać globalnym agregatorem transmisji – to wątpię, że ktokolwiek inny się na o pokusi.