VW ID.7 Tourer – pierwsza jazda elektrycznym kombi
Elektryczne kombi, jakim jest nowy VW ID.7 Tourer, to dziś rzadko spotykana kombinacja zeroemisyjnego napędu z bardzo praktycznym, choć przegrywającym z SUV-ami (najczęściej mniej praktycznymi) nadwoziem. Niemniej Volkswagen właśnie za kierownicę takiego wozu mnie wpakował i zaprosił na jazdę ze stolicy do Gdańska i z powrotem. Zadanie wykonane, wnioski poniżej.
Zacznijmy od tego, że nowy VW ID.7 Tourer to wóz pozycjonowany przez niemiecką markę wyżej od VW Passata (którego najnowsza generacja jest oferowana już wyłącznie z nadwoziem kombi), czy VW Arteona w wersji Shooting Brake (czyli także kombi).
Nowy ID.7 Tourer to kawał auta, samochód ten, mierząc 4961 mm jest samochodem dłuższym i wyższym (ma 1551 mm) zarówno od nowego Passata kombi, jak i Arteona Shooting Brake, a od Passata także szerszym. Elektryczne kombi z Wolfsburga ma również najdłuższy rozstaw osi wynoszący 2971 mm, a to akurat parametr definiujący ile przestrzeni jest do dyspozycji pasażerów. Miejsca nikomu tu nie zabraknie.
Czym konkretnie miałem okazję się poruszać? W jedną stronę, tj. z Warszawy do Gdańska, trasę pokonałem prowadząc wariant VW ID.7 Tourer w wersji Pro, napęd elektryczny na tylną oś, moc 210 kW (286 KM), energia dostarczana przez akumulator trakcyjny o pojemności użytecznej (netto) wynoszącej 77 kWh. Deklarowany zgodnie z WLTP dystans dla tej wersji to 572 km. Zatem trasę z Warszawy do Gdańska bez problemu auto powinno pokonać „na raz”. I… w praktyce by tak było, jednak po drodze organizatorzy przewidzieli przerwę obiadową, zatem była to okazja do tego, by na powolnym słupku (11 kW) nieco się podładować.
W każdym razie startowałem z warszawskiego salonu Volkswagen Home na ul. Karolkowej ze stanem energii ok. 95%, podczas wspomnianej przerwy akumulator podładowany został o 8%, do celu w Gdańsku dotarłem z pozostałymi 9 procentami energii w akumulatorze trakcyjnym. Jak łatwo obliczyć, nawet pomijając ładowanie po drodze, dojechałbym na styk (z pozostałym zaledwie 1 procentem zapasu energii w akumulatorze).
Owszem, trasa była nieco krótsza od deklarowanego zasięgu wg WLTP (572 km), ale temperatury były dość niskie (poniżej 10°C), a ponadto trasa przebiegała głównie drogą ekspresową S7, na której nie uprawiałem ekojazdy, tylko starałem się jechać z maksymalną, dopuszczalną prędkością. Mimo to ID.7 Tourer i to wersja z mniejszą z dwóch pojemności baterii, udowodnił, że międzymiastowe trasy to dla niego nic strasznego.
Z powrotem było jeszcze lepiej, bo wówczas otrzymałem do prowadzenia egzemplarz VW ID.7 Tourer Plus, który również dysponował tylnonapędowym układem o mocy 286 KM, ale za to łączony był z większym akumulatorem o pojemności 86 kWh netto. Deklarowany w tym przypadku zasięg wg WLTP to 636 km. Skoro odmianą z mniejszą baterią udałoby się na raz pokonać sprawdzany dystans, to tym bardziej zadaniu temu podołała odmiana auta z bardziej pojemnym akumulatorem.
Istotny szczegół: wszystkie przekazane do jazd testowych egzemplarze VW ID.7 Tourera były wyposażone w pompy ciepła. Zwracam na to uwagę, bo pompa ciepła pozwala nieco wydłużyć zasięg auta elektrycznego, szczególnie eksploatowanego w chłodniejsze dni, a w przypadku Volkswagena ID.7 Tourer, pompa ciepła jest zawsze wyposażeniem opcjonalnym, bez względu na wybrany przez nas wariant napędu i poziom wyposażenia.
Gdy piszę o tym, że ID.7 Tourer świetnie wypada w trasach międzymiastowych, nie chodzi mi tylko o zasięg., ale i o zapewniany we wnętrzu komfort, czy bardzo dobre wyciszenie. Egzemplarz, którym podróżowałem do Trójmiasta był wyposażony w opcjonalny pakiet wnętrza Style Plus, który polecam w przypadku, gdy planujecie wykorzystywać auto głównie w dłuższych trasach. We wnętrzu otrzymujemy wówczas komfortowe fotele premium ergoActive z wszechstronną, elektryczną regulacją, podgrzewaniem, podparciem lędźwi i zaskakująco rozbudowaną funkcją masaży.
Jeżeli chodzi o bagaże, do tego auta spakujemy się na naprawdę długi wyjazd. ID.7 Tourer może pomieścić bagaż o pojemności do 605 litrów. Po załadowaniu do oparć przednich siedzeń i po dach, wielkość ta wzrasta do 1714 litrów; w tym przypadku przestrzeń ładunkowa ma prawie dwa metry długości. I, co istotne, jest niemal całkowicie płaska. Złożone oparcia kanapy nie tworzą żadnych „schodów”.
Realne zużycie energii na trasie? Jest naprawdę dobrze. VW ID.7 był pierwszym modelem w gamie elektrycznych Volkswagenów, który otrzymał najnowocześniejszy i zbudowany przez markę, a nie zewnętrznych dostawców elektryczny układ napędowy nowej generacji znany w nomenklaturze wewnętrznej Volkswagena pod nazwą APP550.
Centralnym elementem tego wysoce wydajnego napędu jest nowy silnik elektryczny o maksymalnej mocy 286 KM i maksymalnym momencie obrotowym 545 Nm. Jest on zintegrowany z tylną osią, na którą oczywiście przekazuje napęd. Za zasilanie silnika odpowiada akumulator litowo-jonowy umieszczony w podłodze. W modelach ID.7 Pro i ID.7 Pro Tourer akumulator ma pojemność netto 77 kWh (brutto: 82 kWh). Oprócz tego do wyboru będą również odmiany z większym i nowo opracowanym akumulatorem o pojemności netto 86 kWh (brutto: 91 kWh).
W praktyce oznaczało to nie tylko bardzo dobrą reakcję napędu na polecenia, ale też, z wykorzystaniem rozbudowanej asysty kierowcy, którą w znacznej części otrzymujemy w tym modelu już bez żadnych dopłat, również efektywność energetyczną. Mimo iż trasa przebiegała głównie drogami ekspresowymi, podczas których nikt nie uprawiał ekojazdy, moja średnia zużycia energii z całego dystansu to tylko 22,1 kWh/100 km. To bardzo dobry wynik jak na pięciometrowe auto, którym wcale powoli nie jechałem.
Jeżeli chodzi o ładowanie, to nie sprawdzałem żadnego z dwóch udostępnionych mi egzemplarzy elektrycznego kombi na szybkich ładowarkach, bo auta były podstawiane już podładowane, niemniej Volkswagen informuje, że wersje z mniejszym akumulatorem o pojemności 77 kWh mogą przyjąć do 175 kW mocy z odpowiednio szybkich ładowarek, natomiast w przypadku egzemplarzy z większą baterią jest to 200 kW. Ile zatem potrwa ładowanie od 10 do 80 proc.? Standardowe pół godziny trzeba zarezerwować, ale często wystarczy znacznie krótsza sesja, by dojechać do celu.
Warto odnotować, że dobrze działająca, pokładowa nawigacja „wie”, że działa w aucie elektrycznym i nie tylko uwzględnia przystanki na ładowanie na trasie, która takich przystanków wymaga, ale też domyślnie wybiera ładowarki o możliwie największej mocy. Co więcej, w momencie, kiedy trasa jest wyznaczona z przystankiem na ładowanie, to system Volkswagena przygotuje akumulator do szybszego ładowania (podgrzeje akumulator do optymalnej temperatury zanim dotrzemy do ładowarki). Zimą może to oznaczać skrócenie postoju o kilka minut.
Jednak nawet gdy preferujemy korzystanie z alternatywnych nawigacji (np. via Android Auto czy Apple CarPlay, które to rozwiązania w ID.7 Tourerze działają bezprzewodowo), to wówczas nie ma automatycznego przygotowania baterii do ładowania, ale stosowną funkcję można zawczasu przed przyjazdem na ładowarkę wywołać ręcznie z menu pokładowego samochodu.
Ile kosztuje ten samochód? W cenniku niemieckiej marki nowy VW ID.7 Tourer startuje od 231 690 zł za wersję Pro z baterią 77 kWh netto i silnikiem 286 KM z napędem na tył. Odmiana Pro S, z większą baterią i taką samą mocą startuje od 243 590 zł. Droższe są wyróżniające się bogatszym wyposażeniem wersje Plus z dwoma wariantami akumulatorów oraz łączone z najmocniejszym, 340-konnym napędem elektrycznym odmiany GTX 4Motion i GTX Plus, w obu przypadkach mamy napęd na obie osie. Poniżej aktualny cennik:
Podsumowując, pierwsze wrażenie z jazd najnowszym, w pełni elektrycznym kombi z Wolsfburga, są zdecydowanie pozytywne. Dobrze, że producent przemyślał swoją ofertę cenową obniżając kwoty za poszczególne warianty, jednocześnie przypomnę, że marka oferuje teraz eksperymentalnie w wybranych miejscach program miesięcznych testów Test It, Love It (pisałem już o tym programie).
Zapewne fani marki Elona Muska zwrócą uwagę, że np. Tesla Model 3 jest tańsza. Owszem, tyle że porównywanie Modelu 3 z VW ID.7 Tourerem nie ma sensu, bo to auta z różnych segmentów. VW ID.7 Tourer to auto, które można porównywać z Teslą Model S, gdyby ta miała nadwozie kombi (a takiej wersji, jak wiadomo brak), tyle że najtańsza Tesla Model S jest sporo droższa nawet od najdroższej wersji ID.7 Tourera GTX Plus. Na pewno o ID.7 Tourerze opowiem wam więcej przy okazji dłuższych testów. Ten model zdecydowanie na taką wnikliwość zasługuje.